Dystans do siebie jest najważniejszym dystansem do pokonania
2025-03-30 10:34:34(ost. akt: 2025-03-30 10:51:39)
Piotr Raczkowski w wyniku porażenia prądem stracił obie dłonie. Pomimo swojej niepełnosprawności jest cały czas uśmiechnięty i pozytywnie nastawiony do ludzi i świata. Jest bardzo aktywny fizycznie, bo jak mówi, bariery są tylko w naszych głowach. — Jak już człowiek zaakceptuje siebie, to potem może wszystko. Może pokonać każdą barierę — mówi.
Ludzie potrafią zaskakiwać. To niezwykłe, jak ci, którzy są fizycznie ograniczeni, walczą o to, co na co dzień mają ludzie w pełni sprawni. Dowodem na to jest właśnie Piotr Raczkowski z Mrągowa, który ma za sobą pokonanych wiele życiowych przeszkód i wiele kilometrów na rowerze. Ma też wiele planów na przyszłość. Jest wspaniałym człowiekiem, dobrym partnerem, ojcem i przyjacielem. Pracuje jako pracownik ochrony, a w wolnym czasie realizuje swoje pasje.
Wypadek odmienił jego życie
Kiedy Piotr miał 17 lat, 35 lat temu, uległ wypadkowi: doznał porażenia prądem przy transformatorze. Miał wiele planów, marzeń. W jednej chwili wszystko runęło. Kiedy ocknął się w szpitalu, dowiedział się, że ma poparzone dłonie. Po półtora miesiąca walki o nie lekarze musieli powiedzieć mu o... amputacji.
Kiedy Piotr miał 17 lat, 35 lat temu, uległ wypadkowi: doznał porażenia prądem przy transformatorze. Miał wiele planów, marzeń. W jednej chwili wszystko runęło. Kiedy ocknął się w szpitalu, dowiedział się, że ma poparzone dłonie. Po półtora miesiąca walki o nie lekarze musieli powiedzieć mu o... amputacji.
— To był szok, tragedia. Ciężki okres to był dla mnie. Kiedy usłyszałem, że dłonie muszą zostać amputowane, nie mogłem w to uwierzyć — mówi Piotr. — Wydawało mi się, że to niemożliwe. Byłem młodym człowiekiem, który zawsze był aktywny, uprawiałem sporty, chciałem cieszyć się życiem... Po amputacji jednak nie załamałem się. Postanowiłem, że muszę walczyć o swoje życie i o sprawność.
Rany po amputacji goiły się dobrze. Piotr rozpoczął rehabilitację, potem otrzymał protezy dłoni. Na ich kupno rodzice wydali mnóstwo pieniędzy jak na tamte czasy.
Rany po amputacji goiły się dobrze. Piotr rozpoczął rehabilitację, potem otrzymał protezy dłoni. Na ich kupno rodzice wydali mnóstwo pieniędzy jak na tamte czasy.
— Proteza wtedy kosztowała ponad 20 tysięcy marek. Można było kupić dobry samochód za te pieniądze... — wspomina. — Wielkie wsparcie po wypadku otrzymałem od rodziny, przyjaciół i znajomych. W tamtym czasie ich wsparcie było bardzo ważne. Bałem się... Jak miałem żyć bez dłoni. Wszystko było dla mnie jedną wielką niewiadomą. Miałem jednak to szczęście, że miałem wokół siebie dużo ludzi, którzy nie pozwalali mi myśleć o żadnych głupotach i złych rzeczach. Zanim otrzymałem protezę, przygotowali mnie na całą listę nowych wyzwań i doświadczeń na przyszłość. Powoli układałem sobie w głowie wszystko i zacząłem normalnie żyć. Po kilku latach manualnie więcej rzeczy robiłem bez protez niż z nimi. Dlatego poszły w odstawkę. Jak byłem młody, to pomagały, wizualnie też to wyglądało lepiej... Jednak po jakimś czasie bardziej przeszkadzały, niż pomagały.

Człowiek wielu talentów
Dzięki silnemu charakterowi i pozytywnemu nastawieniu Piotr szybko przystosował się do nowego życia i odkrył w sobie całe pokłady pozytywnej energii. Znajomi mówią o nim, że jest świetnym kumplem, przyjacielem, kucharzem. „On potrafi wszystko to, co zdrowy”.

Człowiek wielu talentów
Dzięki silnemu charakterowi i pozytywnemu nastawieniu Piotr szybko przystosował się do nowego życia i odkrył w sobie całe pokłady pozytywnej energii. Znajomi mówią o nim, że jest świetnym kumplem, przyjacielem, kucharzem. „On potrafi wszystko to, co zdrowy”.
— To prawda. Lubię w kuchni poeksperymentować, zresztą w mojej rodzinie mężczyźni lubią kucharzyć — opowiada. — Moje popisowe danie to tort grzybowy. Naleśniki kroję w paski, grzyby obsmażam ze śmietaną. Przekładam to warstwami, polewam śmietaną, posypuję serem i zapiekam.
Pan Piotr uwielbia też zbierać grzyby. W lesie mógłby spędzać całe dnie.
— Jestem jak dzik. — Śmieje się. — Kiedy tylko się pokażą w lasach, to ja już ruszam na grzybobranie. Wędkować też lubię, ale u nas słabo biorą, więc nie ma takiej frajdy. Jak jestem w Norwegii, u kolegi, to tam chętnie wybieramy się połapać w morzu ryby.

Egzamin na prawo jazdy zdał za pierwszym razem
Prawo jazdy ma już od kilkunastu lat. Zdawał je w Konstancinie, bo tam były auta przystosowane dla ludzi niepełnosprawnych. Egzamin natomiast miał w Warszawie.
— Jestem jak dzik. — Śmieje się. — Kiedy tylko się pokażą w lasach, to ja już ruszam na grzybobranie. Wędkować też lubię, ale u nas słabo biorą, więc nie ma takiej frajdy. Jak jestem w Norwegii, u kolegi, to tam chętnie wybieramy się połapać w morzu ryby.

Egzamin na prawo jazdy zdał za pierwszym razem
Prawo jazdy ma już od kilkunastu lat. Zdawał je w Konstancinie, bo tam były auta przystosowane dla ludzi niepełnosprawnych. Egzamin natomiast miał w Warszawie.
— Zdałem za pierwszym razem — mówi. — Pierwsze auto to był bus, duży, ale dałem radę. Trening czyni mistrza. Dałem radę dużym jeździć, to teraz nie ma problemu, żeby wsiąść do każdego innego auta. Ze wszystkim tak jest. Ja uważam, że im bariera trudniejsza do przejścia, tym bardziej kreatywnie trzeba to zrobić. I trzeba mieć cierpliwość. Na początku pewne rzeczy dłużej się robi, ale z czasem dochodzi się do wprawy. Teraz zrobienie nawet 1000 kilometrów nie stanowi dla mnie problemu.

Rowerowa pasja
Przed wypadkiem Piotr jeździł na rowerze, który potem na wiele lat poszedł w odstawkę. Kilka lat temu na filmiku Piotr zobaczył niepełnosprawnego kolarza. Pomyślał, że też chciałby spróbować. Z kolegą Radkiem Parzychem i bratankiem Filipem zakupili potrzebny sprzęt do przystosowania roweru do Piotra potrzeb.

Rowerowa pasja
Przed wypadkiem Piotr jeździł na rowerze, który potem na wiele lat poszedł w odstawkę. Kilka lat temu na filmiku Piotr zobaczył niepełnosprawnego kolarza. Pomyślał, że też chciałby spróbować. Z kolegą Radkiem Parzychem i bratankiem Filipem zakupili potrzebny sprzęt do przystosowania roweru do Piotra potrzeb.
— I to był strzał w dziesiątkę — opowiada. — Już przy pierwszej przymiarce okazało się, że jest super. Miałem jeździć rekreacyjnie, ale wkręciłem się w rower tak bardzo, że po roku, w 2022 roku, pojechałem na swój pierwszy ultramaraton. To było 525 kilometrów i trzeba było się zmieścić w limicie czasowym 3 dni. Już pierwszego dnia zrobiłem 210 kilometrów, drugiego dnia po przejechaniu 90 kilometrów musiałem przerwać z przyczyn technicznych. Choć nie ukończyłem tego ultramaratonu, byłem z siebie bardzo dumny. W ubiegłym roku wystartowałem w kolejnym, na 100 mil, czyli 163 kilometry. Dojechałem do mety i w swojej kategorii byłem pierwszy, a w ogólnej klasyfikacji nie byłem ostatni — przyznaje ze śmiechem.
Teraz Piotr ma już nowy rower, który także został dostosowany do niego przez Radka Parzycha. W tym roku Piotr znów się wybiera na ultramaraton. Pogoda dopisuje, więc powoli trenuje. Nasz kolarz śmieje się, że zna w promieniu 60 kilometrów od Mrągowa każdą drogę i ścieżkę. Poznał piękne miejsca, gdzie nie można dotrzeć samochodem, ale rowerem już tak.
— Kocham jeździć na rowerze — mówi Piotr. — Mój rower i wszystko to, co z nim związane, to sól mojego życia, bez tego nic nie smakowałoby tak jak teraz. Pasja rowerowa otacza mnie jak powietrze, jest wszędzie. Jeżdżąc na rowerze, podziwiam piękno przyrody, na rowerze przekraczam granice własnych słabości, na rowerze poznaję nowych, ciekawych ludzi, na rowerze się uśmiecham i wiem, że jest to coś, co daje mi energię, by każdego dnia optymistycznie patrzeć w przyszłość. Na rowerze po prostu kocham życie! Po kilkukilometrowym dystansie jestem już tylko ja, rower, przyśpieszony oddech i kolejne kilometry do pokonania. Problemy stają się wtedy dużo mniejsze, a czasem choć na chwilę niewidoczne. Rower daje mi poczucie wolności. Uwielbiam jazdę w terenie, czuję się wtedy wolny i szczęśliwy. Rezerwaty, jeziora, pola, lasy, szukanie ciekawych dróg, znajdowanie nowych, magicznych miejsc. Ile to razy na drodze, której nie znam, po pokonaniu zakrętu myślę sobie: ależ tu pięknie! Ile razy po pokonaniu podjazdu, już na górze, w ułamku sekundy zapominam o bólu w nogach, o tym, że brakło tchu, bo te piękne widoki wynagradzają mi wszystko. Przejazd nową trasą, zdobycie kolejnego wzniesienia… Czuję się wtedy wspaniale. To jest właśnie prawdziwa radość. Radość z pasji. Radość z jazdy rowerem!
Warto być aktywnym
Piotr zachęca swoich rówieśników do aktywnego wypoczynku. Rower to dla niego forma aktywnego spędzania wolnego czasu. Stwarza możliwość obcowania z przyrodą i wyjątkowo ciekawymi ludźmi. Daje poczucie wolności i niezależności. Poza tym pozwala długo zachować dobrą formę.
Piotr zachęca swoich rówieśników do aktywnego wypoczynku. Rower to dla niego forma aktywnego spędzania wolnego czasu. Stwarza możliwość obcowania z przyrodą i wyjątkowo ciekawymi ludźmi. Daje poczucie wolności i niezależności. Poza tym pozwala długo zachować dobrą formę.
— Bycie aktywnym fizycznie to kluczowy element dłuższego, zdrowszego, szczęśliwszego życia — mówi. — Aktywność fizyczna pomaga łagodzić stres i zapewnia ogólnie dobre samopoczucie. Może też pomagać w osiągnięciu i utrzymaniu prawidłowej masy ciała oraz obniżać ryzyko przewlekłych chorób. Aktywność fizyczna odgrywa w naszym życiu ogromną rolę, jednak tylko część z nas uprawia jakąś dyscyplinę sportu w regularny sposób. Większość z nas zapomina niestety, że tak zwany aktywny wypoczynek jest dla naszego organizmu korzystniejszy niż bierny wypoczynek. Każdy z nas jest w stanie znaleźć jakąś dyscyplinę sportu, którą lubi. Aktywny tryb życia niesie ze sobą szereg korzyści. Dlatego moja rodzina spędza czas aktywnie. Wszyscy uwielbiamy jazdę na rowerze.
W życiu tak to już bywa, że regularność, zapał i poświęcenie się pewnej sprawie zazwyczaj przynosi owoce. Tak też jest w przypadku rowerowej rekreacji. Mimo że zazwyczaj nie zdajemy sobie z tego sprawy bądź zwyczajnie o tym nie myślimy, to dzięki naszemu jednośladowi możemy pozostać w zdrowiu przez długie lata. Regularne korzystanie z roweru wpływa nie tylko na nasze zdrowie fizyczne, ale również na samopoczucie, a także przynosi odczuwalne korzyści materialne.

Zaakceptował swoją niepełnosprawność
— Tak się stało i nauczyłem się z tą moją niepełnosprawnością żyć — stwierdza. — Zawsze mówię, że dystans do siebie jest najważniejszym dystansem do pokonania. Jak już człowiek zaakceptuje siebie, to potem może wszystko. Może pokonać każdą barierę. Jestem niepełnosprawny, ale wcale nie ogranicza mnie to w samorealizacji i spełnianiu marzeń. Wręcz przeciwnie. Można aktywnie spędzać czas ze znajomymi, z rodziną, pokazując im świat z innej perspektywy. Kiedyś inni ludzie mnie zainspirowali i zaszczepili we mnie pasję. Teraz ja może będę inspiracją dla kogoś. Życzę każdemu, żeby takiego bakcyla podłapał, znalazł swoją pasję i cieszył się tym, co robi. Niepełnosprawność ruchowa nie musi oznaczać zaniechania aktywności fizycznej. Każdy, kto się kiedykolwiek zetknął z jakąś formą ruchu i sportu, wie doskonale, jakie to niesie korzyści dla zdrowia fizycznego i psychicznego. Wydzielają się endorfiny — hormony szczęścia. To daje energię do życia. Niestety, osoby z różnymi rodzajami niepełnosprawności ograniczają się często do ćwiczeń czysto rehabilitacyjnych, czyli takich, które czynią ich ciało mniej lub bardziej sprawnym w zakresie stawów, ruchomości kończyn czy niwelują negatywne skutki wynikające z rodzaju niepełnosprawności. Ja nie biorę udziału w ultramaratonach po to, żeby zdobywać miejsca czy wygrywać... Chciałbym pokazać innym ludziom, w szczególności niepełnosprawnym, że bariery są tylko w naszych głowach.

Zaakceptował swoją niepełnosprawność
— Tak się stało i nauczyłem się z tą moją niepełnosprawnością żyć — stwierdza. — Zawsze mówię, że dystans do siebie jest najważniejszym dystansem do pokonania. Jak już człowiek zaakceptuje siebie, to potem może wszystko. Może pokonać każdą barierę. Jestem niepełnosprawny, ale wcale nie ogranicza mnie to w samorealizacji i spełnianiu marzeń. Wręcz przeciwnie. Można aktywnie spędzać czas ze znajomymi, z rodziną, pokazując im świat z innej perspektywy. Kiedyś inni ludzie mnie zainspirowali i zaszczepili we mnie pasję. Teraz ja może będę inspiracją dla kogoś. Życzę każdemu, żeby takiego bakcyla podłapał, znalazł swoją pasję i cieszył się tym, co robi. Niepełnosprawność ruchowa nie musi oznaczać zaniechania aktywności fizycznej. Każdy, kto się kiedykolwiek zetknął z jakąś formą ruchu i sportu, wie doskonale, jakie to niesie korzyści dla zdrowia fizycznego i psychicznego. Wydzielają się endorfiny — hormony szczęścia. To daje energię do życia. Niestety, osoby z różnymi rodzajami niepełnosprawności ograniczają się często do ćwiczeń czysto rehabilitacyjnych, czyli takich, które czynią ich ciało mniej lub bardziej sprawnym w zakresie stawów, ruchomości kończyn czy niwelują negatywne skutki wynikające z rodzaju niepełnosprawności. Ja nie biorę udziału w ultramaratonach po to, żeby zdobywać miejsca czy wygrywać... Chciałbym pokazać innym ludziom, w szczególności niepełnosprawnym, że bariery są tylko w naszych głowach.
Pokonać bariery i spełniać marzenia
Aktywność w życiu Piotra spełnia niezwykle istotną rolę. Poza zdrowotnym aspektem ważne okazało się poczucie przynależności do grupy, wyjście z domu i otwarcie się na nowe możliwości. Rowerowa pasja od kilku lat stała się nowym pomysłem na życie.
— Czasem trudno zachęcić osoby z niepełnosprawnością do jakiejkolwiek aktywności, o czym wiem z doświadczenia — tłumaczy Piotr. — Pokutuje przekonanie sprzed lat, że jak jesteś niepełnosprawny, to masz siedzieć w domu. Pokutuje też polska mentalność. Ludzie nie zawsze wiedzą, jak zachować się w kontakcie z osobą niepełnosprawną, a niepełnosprawni mają opory przed wyjściem do świata zewnętrznego, by nie narazić się na jakieś przykrości lub niedogodności. Na przestrzeni lat wiele się już zmieniło w tym temacie. Oglądamy paraolimpiady, widzimy różnych sportowców niepełnosprawnych zdobywających medale na światowych zawodach, ale nie każdy jest do tego przekonany. Istnieje jeszcze wiele barier do pokonania. Dzięki jednej osobie, która im pokaże, że można żyć pełnią życia, inni się otwierają i walczą o swoje lepsze jutro. Nie warto zamykać się w domu, trzeba wyjść do ludzi, znaleźć jakąś pasję i robić to, co się kocha! Bo przecież bariery są tylko w naszych głowach... Warto walczyć o marzenia i bycie szczęśliwym człowiekiem!
Piotr mówi o sobie, że jest samowystarczalny.
— Jedyna rzecz, której nie będę w stanie zrobić, to to, że chyba nigdy nie zagram na fortepianie. — Śmieje się. — Więcej barier nie widzę. Uważam, że trzeba inaczej podejść do życia. Brać byka za rogi! Ja mam jeszcze jedno wielkie marzenie: chciałbym latać szybowcem. Poczuć wiatr i wysokość! Jest szansa, że i to marzenie się spełni!
— Jedyna rzecz, której nie będę w stanie zrobić, to to, że chyba nigdy nie zagram na fortepianie. — Śmieje się. — Więcej barier nie widzę. Uważam, że trzeba inaczej podejść do życia. Brać byka za rogi! Ja mam jeszcze jedno wielkie marzenie: chciałbym latać szybowcem. Poczuć wiatr i wysokość! Jest szansa, że i to marzenie się spełni!
Joanna Karzyńska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez