Tu można utonąć w błocie
2025-02-04 15:45:30(ost. akt: 2025-02-04 15:46:54)
Sprawa drogi w Jędrychówku w gminie Morąg ponownie wróciła. Błoto, koleiny, dziury są takie, że na niektórych odcinkach nie da się przejechać. Przejść też niełatwo. Mieszkańcy mają co prawda inny dojazd, ale to o cztery kilometry dalej i nie wszystkim po drodze.
Odcinek drogi, na który skarżą się mieszkańcy to działka, która ma swoich właścicieli. Kiedyś biegły tędy tory kolejowe, ale kolej sprzedała teren i jest to teraz własność prywatna. Kiedyś droga prowadziła właśnie przez torowisko, jeszcze za czasów, kiedy jeździł tu pociąg. Po jakimś czasie kolej sprzedała grunty razem z torowiskiem, więc ten odcinek drogi znalazł się w prywatnym posiadaniu. I tak jest od lat. Sprawa stanu prawnego dróg stanowiących własność gminy Morąg przebiegających przez teren byłego torowiska PKP Morąg – Ostróda jest nieuregulowana od 2004 roku. Dnia 15.05.2004 r. umową sprzedaży PKP zbyło przedmiotowy teren wraz z innymi budynkami, budowlami i infrastrukturą techniczną związaną z byłą drogą kolejową na rzecz osób fizycznych, aktualnych właścicieli. Właściciele gruntu mogliby w ogóle zamknąć ten odcinek drogi i mieliby do tego prawo.
Naprawa zadziałała na krótko
I chociaż ten odcinek drogi nie jest własnością gminy, to mimo tego we wrześniu ub. roku gmina postanowiła pomóc mieszkańcom. Wówczas sołtys Jędrychówka pilotował sprawę i ten odcinek drogi poprawiono. Ale to zadziałało na krótko. Były burmistrz Morąga postanowił wystąpić do obecnych właścicieli z propozycją wykupu fragmentów byłego torowiska znajdujących się w ciągu dróg stanowiących własność gminy Morąg. Jednak do wykupu nie doszło, a sprawa teraz ponownie wróciła. Gmina chce naprawić drogę w tym miejscu, ale - jak twierdzi - nie ma ku temu żadnych podstaw prawnych, bo to nie jej grunt. A mieszkańcy mają dość i protestują.
— Jesteśmy obecnie w tragicznej sytuacji, niestety nikt nie chce nam jako mieszkańcom pomóc. Droga, przez którą przejeżdżamy, prowadzi przez przejazd kolejowy. Tą drogą porusza się wielu mieszkańców naszej wsi, którzy za tym przejazdem uprawiają swoją ziemię. Droga ta to odcinek około 200 metrów i jest najkrótszą drogą do naszych domów. Dłuższy odcinek, około czterech kilometrów, wydłuża dojazd. W razie nagłych sytuacji alarmowych karetka pogotowia, straż pożarna lub policja nie mają szansy na jak najszybsze przybycie.
I chociaż ten odcinek drogi nie jest własnością gminy, to mimo tego we wrześniu ub. roku gmina postanowiła pomóc mieszkańcom. Wówczas sołtys Jędrychówka pilotował sprawę i ten odcinek drogi poprawiono. Ale to zadziałało na krótko. Były burmistrz Morąga postanowił wystąpić do obecnych właścicieli z propozycją wykupu fragmentów byłego torowiska znajdujących się w ciągu dróg stanowiących własność gminy Morąg. Jednak do wykupu nie doszło, a sprawa teraz ponownie wróciła. Gmina chce naprawić drogę w tym miejscu, ale - jak twierdzi - nie ma ku temu żadnych podstaw prawnych, bo to nie jej grunt. A mieszkańcy mają dość i protestują.
— Jesteśmy obecnie w tragicznej sytuacji, niestety nikt nie chce nam jako mieszkańcom pomóc. Droga, przez którą przejeżdżamy, prowadzi przez przejazd kolejowy. Tą drogą porusza się wielu mieszkańców naszej wsi, którzy za tym przejazdem uprawiają swoją ziemię. Droga ta to odcinek około 200 metrów i jest najkrótszą drogą do naszych domów. Dłuższy odcinek, około czterech kilometrów, wydłuża dojazd. W razie nagłych sytuacji alarmowych karetka pogotowia, straż pożarna lub policja nie mają szansy na jak najszybsze przybycie.
Mieszkańcy mają dość
Pisaliśmy o problemach mieszkańców we wrześniu ub. roku. Tak relacjonowali nam wówczas mieszkańcy:
— Droga to jedno wielkie grzęzawisko: wyboje, koleiny, doły, po roztopach albo deszczu pełne wody. Ludzie, przecież mamy XXI wiek! Jak można do tego dopuścić!
— Sąsiadka jechała, to uszkodziła sobie samochód – opowiadała pani Bożena Wieczorek. — My jeździmy okrężna drogą, w kierunku Woli Kudypskiej na Kudypy i dopiero do Morąga, bo się boimy. Tam też droga jest nie za ciekawa, ale nie mamy wyjścia. Nadrabiamy około 4 kilometrów w jedną stronę.
— Tu do nas to nawet karetka nie dojedzie – dopowiada mieszkanka Jędrychówka. — Są dzieci, które jeżdżą do szkoły. Rowerami jadą po polach, rowem jak się da. Kto widział i słyszał takie rzeczy? Żeby do miasta nie można było dojechać!
Mamy nadzieję, że morąskim włodarzom uda się dogadać z właścicielami gruntu, na którym zlokalizowana jest ta część drogi i mieszkańcy będą mogli bezpiecznie po niej jeździć. Zwróciliśmy się z pytaniem do burmistrza Morąga co dalej zamierza zrobić w sprawie drogi. Czekamy na odpowiedź.
Wiesława Witos
w.witos@gazetaolsztynska.pl
Pisaliśmy o problemach mieszkańców we wrześniu ub. roku. Tak relacjonowali nam wówczas mieszkańcy:
— Droga to jedno wielkie grzęzawisko: wyboje, koleiny, doły, po roztopach albo deszczu pełne wody. Ludzie, przecież mamy XXI wiek! Jak można do tego dopuścić!
— Sąsiadka jechała, to uszkodziła sobie samochód – opowiadała pani Bożena Wieczorek. — My jeździmy okrężna drogą, w kierunku Woli Kudypskiej na Kudypy i dopiero do Morąga, bo się boimy. Tam też droga jest nie za ciekawa, ale nie mamy wyjścia. Nadrabiamy około 4 kilometrów w jedną stronę.
— Tu do nas to nawet karetka nie dojedzie – dopowiada mieszkanka Jędrychówka. — Są dzieci, które jeżdżą do szkoły. Rowerami jadą po polach, rowem jak się da. Kto widział i słyszał takie rzeczy? Żeby do miasta nie można było dojechać!
Mamy nadzieję, że morąskim włodarzom uda się dogadać z właścicielami gruntu, na którym zlokalizowana jest ta część drogi i mieszkańcy będą mogli bezpiecznie po niej jeździć. Zwróciliśmy się z pytaniem do burmistrza Morąga co dalej zamierza zrobić w sprawie drogi. Czekamy na odpowiedź.
Wiesława Witos
w.witos@gazetaolsztynska.pl
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez![FB](/i/icons/fb.png)