Dwie emerytury to byłoby już coś

2022-11-15 09:13:46(ost. akt: 2022-12-07 08:47:50)

Autor zdjęcia: pixabay

Mówi się o tym od dawna, ale może teraz coś się zmieni. Trwa zbiórka podpisów pod obywatelskim projektem ustawy, który zakłada, że wdowa, ale też wdowiec mogliby dostawać dwa świadczenia, bo dziś mogą liczyć tylko na jedno.
To tragedia, kiedy umiera mąż czy żona, a potem – jakby jeszcze było mało tego nieszczęścia – często pojawiają się kłopoty finansowe. Bo nagle w budżecie domowym jest tylko jedna emerytura, a wydatki nie zmalały, wręcz przeciwnie – obecnie są coraz wyższe. Inflacja bije rekordy i coraz trudniej samotnym seniorom związać koniec z końcem.

Jak wynika z danych Eurostatu za rok 2019, w Polsce zagrożonych ubóstwem było 17,7 proc. emerytów, podczas gdy średnia unijna wynosiła 15,1 proc. Bieda dotyka bardziej kobiety (21,2 proc.) niż mężczyzn (12,6 proc.). Kiedy bowiem umiera małżonek, sytuacja wielu kobiet staje się trudna.

Obecnie przepisy pozwalają korzystać ze świadczenia po zmarłym współmałżonku, ale w ograniczonym stopniu. Wdowa czy wdowiec mają prawo do renty rodzinnej. Ta w tym przypadku wynosi 85 proc. emerytury zmarłego współmałżonka. Jednak osiągając wiek emerytalny, musimy wybrać, czy chcemy dostawać swoją emeryturę, czy też korzystniejsze będzie dla nas pobieranie 85 proc. świadczenia po zmarłym współmałżonku.

Zwykle to kobiety dostają renty rodzinne, bo mają niższe emerytury niż mężczyźni. Powodów tego jest kilka – wiele razy już o tym pisaliśmy – a efekt tego jest taki, że średnio emerytury kobiet w Polsce są niższe o ok. 1000 zł niż mężczyzn.
Jednak to wciąż jedno świadczenie, ale może to się wkrótce zmieni. Sporym echem odbiła się już ostatnia inicjatywa Lewicy, która zaczęła zbierać podpisy pod obywatelskim projektem w sprawie tzw. renty wdowiej.
— Projekt zakłada, że po śmierci małżonka wdowa lub wdowiec mogliby korzystać z renty rodzinnej i 50 proc. swojego świadczenia emerytalnego — mówił poseł Lewicy Marcin Kulasek, przedstawiając na konferencji w Olsztynie szczegóły projektu.
Zdaniem działaczy lewicowych to rozwiązanie ma zagwarantować emerytom godne życie po stracie małżonka, bo dziś wielu seniorów musi wybierać, czy kupić leki, czy może pieniądze wydać na żywność.

— Co czwarta osoba w Polsce po 60 roku życia to wdowa lub wdowiec — dodała obecna na konferencji Małgorzata Matuszewska-Boruc z Partii Razem. — Jestem emerytką, a od trzech i pół roku też wdową. I jestem wielką zwolenniczką tego programu.

Działaczka dobrze wie, co to znaczy niska emerytura i jakich musi dokonywać co miesiąc wyborów, bo jak powiedziała, ma na rękę ok. 1400 zł emerytury.
— Po wykupieniu leków i po opłatach w zasadzie nie ma co dzielić, żyję z dnia na dzień — stwierdziła.

Jak to miałoby wyglądać w szczegółach? Tu działacze przytoczyli przykład małżeństwa: policjanta, który ma 4 tys. zł brutto emerytury i emerytowanej nauczycielki, która dostaje 2 tys. zł brutto emerytury. Obecnie po śmierci policjanta wdowa może zostać przy swojej emeryturze lub pobierać 3400 zł brutto renty rodzinnej po zmarłym mężu. Gdyby ustawa o rencie wdowiej weszła w życie, kobieta mogłaby by pobierać rentę, czyli 3400 zł plus jeszcze połowę swojej emerytury, czyli 1000 zł. A więc jej renta wdowia wynosiłaby 4400 zł brutto.

Czy to nie brzmi zbyt pięknie? Niekoniecznie, bo są kraje, gdzie jest możliwość łączenia świadczeń. Bez ograniczeń jest to dopuszczone np. w systemie litewskim. W Czechach osoba uprawniona ma prawo do wyższego świadczenia w całości oraz do 50 proc. drugiego świadczenia. W Niemczech prawo dopuszcza możliwość łączenia świadczeń – ale w przypadku, gdy ich łączna wysokość przekracza ustalony limit, świadczenie obniża się o 40 proc. tego przekroczenia. Podobna zasada obowiązuje we Włoszech.

— Projekt nie jest polityczny, nie jest kontrowersyjny – jest dla seniorów — przekonują działacze lewicy, licząc na poparcie go też przez inne partie. To kolejna już inicjatywa Lewicy w sprawie rent wdowich, bo już w maju Lewica złożyła do Sejmu podobny projekt ustawy w sprawie tzw. rent wdowich, ale trafił do zamrażarki.

Jednak obywatelski projekt ustawy musi trafić pod obrady Sejmu, jeśli zyska poparcie co najmniej 100 tys osób, ale podpisy muszą być zebrane w ciągu trzech miesięcy.

Z tym nie powinno być problemów, bo jak pokazują badania, aż 70 proc. zapytanych Polaków opowiada się za takim rozwiązaniem. Ale czy będzie w Sejmie większość dla tej inicjatywy? Z tym może być kłopot.

Bo trzeba pamiętać, że w tym roku seniorzy już dostali dodatkowo dwie emerytury, czyli „trzynastkę” i „czternastkę”, a w marcu szykuje się rekordowa waloryzacja świadczeń, która pochłonie według obecnych szacunków ok. 42 mld zł. Czy znajdzie się w budżecie ZUS, ale też państwa dodatkowo ok. 14 mld zł rocznie, bo tyle kosztowałoby wprowadzenie tzw. renty wdowiej?

Jednak sam pomysł rent wdowiej, zdaniem ekspertów, jest ciekawy. Na pewno poprawiłby sytuację materialną wielu kobiet. I warto o tym rozmawiać. Ale też, jak powiedział nam Oskar Sobolewski, ekspert z Rynku Emerytalnego i założyciel Debaty Emerytalnej, do systemu emerytalnego trzeba podchodzić kompleksowo, żeby nie było tak, że dodajemy nowe elementy bez spojrzenia na cały system. Rozwiązanie jest ciekawe i warto się nad nim zastanowić, ale w ramach większej, przekrojowej reformy systemu emerytalnego.

źródło: Gazeta Olsztyńska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5