Susza daje się we znaki
2022-03-30 08:03:37(ost. akt: 2022-04-20 08:45:03)
Tak sucho nie było już od dawna. Od ponad miesiąca w Polsce praktycznie nie było deszczu. I nie zanosi się, żeby za chwilę miało padać. Meteorolodzy oceniają, że mamy do czynienia z tzw. suszą meteorologiczną. A jaka pogoda przed nami?
Cieszy nas słońce i pierwsze oznaki wiosny. Ale kiedy ostatnio padało? Zima była ciepła i niemal bezśnieżna. W marcu natomiast jest sucho. Z niepokojem spoglądamy w niebo. Od kilku tygodni nie spadła żadna kropla deszczu. Jeśli aura nadal będzie skąpić opadów, a na to się zanosi, możemy mieć tej wiosny bardzo poważny problem z suszą. Zresztą rolnicy już widzą pierwsze symptomy niedoboru wody.
Meteorolodzy oceniają, że w Polsce mamy do czynienia z tzw. suszą meteorologiczną.
W całym kraju wilgotność gleby spadła już poniżej 60 proc., ale są miejsca, gdzie wynosi poniżej 40 proc., a gdzieniegdzie nawet poniżej 30 proc. W tak suchej glebie korzenie roślin mają problem, żeby pobierać wodę i prawidłowo się rozwijać. A mamy czas siewów, więc rośliny powinny pić, żeby ruszyć. Ale gleba schnie już znacznie głębiej. Zauważamy, że od 8 do 28 cm wilgotność gleby ma poniżej 60 proc. Widać to chociażby w Olsztynie i w Ostródzie. Jest po prostu sucho. Na to wszystko patrzy również leśnik. On z doświadczenia wie, że głupota ludzka nie zna granic. Widać to przy wypalaniu traw. Wilgotność ściółki jest niska, co może nieść zagrożenie dla lasów. Szczególnie w weekendy, kiedy ludzie właśnie wypalają trawy.
W całym kraju wilgotność gleby spadła już poniżej 60 proc., ale są miejsca, gdzie wynosi poniżej 40 proc., a gdzieniegdzie nawet poniżej 30 proc. W tak suchej glebie korzenie roślin mają problem, żeby pobierać wodę i prawidłowo się rozwijać. A mamy czas siewów, więc rośliny powinny pić, żeby ruszyć. Ale gleba schnie już znacznie głębiej. Zauważamy, że od 8 do 28 cm wilgotność gleby ma poniżej 60 proc. Widać to chociażby w Olsztynie i w Ostródzie. Jest po prostu sucho. Na to wszystko patrzy również leśnik. On z doświadczenia wie, że głupota ludzka nie zna granic. Widać to przy wypalaniu traw. Wilgotność ściółki jest niska, co może nieść zagrożenie dla lasów. Szczególnie w weekendy, kiedy ludzie właśnie wypalają trawy.
Mniej wody nawet w kranie
Suszę odczuwają wszyscy, ale najbardziej rolnicy chmurę, ale nie spadnie z niej deszcz. Do tego będzie nas rozpieszczać temperatura. Możemy spodziewać się nawet 15 stopni. Iście wiosenna aura, prawda? Odpowiada za to wyż Peter. Ale pod koniec marca napłynie do Polski nieco bardziej wilgotne powietrze. Nie oznacza to jednak, że będzie deszczowo. Nawet jeśli coś spadnie z nieba, nie zmieni to sytuacji. Ten opad nie będzie efektywny. Zrobi się też nieco chłodniej. Temperatura może sięgać nawet zera stopni, a noce będą na minusie — podkreśla Grzegorz Walijewski. — Na początku kwietnia prawdopodobnie też nie możemy spodziewać się opadów. Ale później już może pojawić się deszcz. Meteorolodzy mówią, że w tym miesiącu może być go nawet więcej niż wynosi kwietniowa norma.
To mogą być jednak opady burzowe, więc punktowe.
Susza wpłynie na ceny?
W ubiegłym roku problemem było późne nadejście wiosny. Tym razem kłopot tkwi w niewystarczających opadach. Brak wody oznacza również mniejszą skuteczność nawożenia. I teraz to naprawdę ogromne zmartwienie dla rolników. Nawozy azotowe potrzebują wilgoci, żeby mogły zadziałać. Bez wystarczającej ilości wody kosztujące sporo w tym sezonie rolników substancje nie odegrają spodziewanej roli. A to z kolei zwiastuje niższe plony, co odbije się na jeszcze wyższych cenach żywności. Do tego trwa wojna w Ukrainie, która wstrząsnęła rynkiem zbóż i rzepaku. Kłopotem mogą być też nocne mrozy przy wysokich temperaturach w dzień. Rośliny zaczynają wegetację i mogą przemarzać.
Jeśli sytuacja się nie poprawi, to w tym roku możemy mieć poważne trudności z niedoborem wody nawet w kranach. Nasze zasoby wodne z każdym rokiem mogą się zmniejszać. Ma na to wpływ oczywiście globalne ocieplenie, ale też nierozsądne użytkowanie. Biorąc pod uwagę wykorzystywanie wody do mycia się, spłukiwania toalety, prania, gotowania czy picia wody z kranu, dzienne zużycie na osobę w Polsce wynosi ok 100 l. Do tego trzeba doliczyć mycie samochodów, podlewanie trawników itp. Wodę marnujemy też w inny sposób.
źródło: Gazeta Olsztyńska
W ubiegłym roku problemem było późne nadejście wiosny. Tym razem kłopot tkwi w niewystarczających opadach. Brak wody oznacza również mniejszą skuteczność nawożenia. I teraz to naprawdę ogromne zmartwienie dla rolników. Nawozy azotowe potrzebują wilgoci, żeby mogły zadziałać. Bez wystarczającej ilości wody kosztujące sporo w tym sezonie rolników substancje nie odegrają spodziewanej roli. A to z kolei zwiastuje niższe plony, co odbije się na jeszcze wyższych cenach żywności. Do tego trwa wojna w Ukrainie, która wstrząsnęła rynkiem zbóż i rzepaku. Kłopotem mogą być też nocne mrozy przy wysokich temperaturach w dzień. Rośliny zaczynają wegetację i mogą przemarzać.
Jeśli sytuacja się nie poprawi, to w tym roku możemy mieć poważne trudności z niedoborem wody nawet w kranach. Nasze zasoby wodne z każdym rokiem mogą się zmniejszać. Ma na to wpływ oczywiście globalne ocieplenie, ale też nierozsądne użytkowanie. Biorąc pod uwagę wykorzystywanie wody do mycia się, spłukiwania toalety, prania, gotowania czy picia wody z kranu, dzienne zużycie na osobę w Polsce wynosi ok 100 l. Do tego trzeba doliczyć mycie samochodów, podlewanie trawników itp. Wodę marnujemy też w inny sposób.
źródło: Gazeta Olsztyńska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez