200 lat dla pani Marty!
2021-05-15 13:11:20(ost. akt: 2021-05-15 13:14:30)
Jaki jest sekret długowieczności według stuletniej Marty Rybińskiej z Kazanic w gminie Lubawa? Uczestniczyć w zabawach tanecznych, otaczać się dobrym towarzystwem i... Przeczytaj, co jeszcze.
Urodziła się w Kazanicach w gminie Lubawa 7 kwietnia 1921 roku. Jej dziecięce lata przebiegały sielsko i spokojnie. Kiedy wybuchła druga wojna światowa, była ledwo podlotkiem, dopiero co skończyła 18 lat. – Słuchaliśmy radia u jakiegoś nauczyciela. Wieczorem powiedzieli, że wchodzą Niemcy. Poszliśmy spać. Rano ojczym mówi, że już Niemcy są w Rodzonym. Poszliśmy do kościoła, a Niemcy już byli koło szkoły. Pełno wozów, samochodów – wspomina pani Marta. Mężczyzn zabierano na wojnę, słychać było płacz. Gdy już poszli na wojnę, w Kazanicach się uspokoiło, dopóki Niemcy nie zaczęli angażować w robotę pozostałych mieszkańców. - Z Polaków chcieli robić Niemców. I robili – wspomina stulatka. – Ale ja się urodziłam jako Polska i ze mną się im nie udało. Do stu lat dożyłam jako Polka! – mówi z dumą jubilatka. – Miałam ojczyma, bo ojciec zmarł wcześniej. Ojczyma Niemcy wysłali na wojnę i zginął. A mnie nie zrobili Niemką! Chodziłam po robotach i zawsze byłam gorzej traktowana, jako ta, co nie chciała się dać "przerobić" – pani Marta do dziś wspomina marmoladę z buraków, którą musiała się żywić. Jako Polka dostawała najgorsze jedzenie, wzbudzała krzywe spojrzenia.
Koniec wojny nie wyglądał jak jej koniec. – Weszli Rosjanie. Mieszkania i domy były puste, bo przecież wiele osób było zabranych. Myśmy siedzieli i drżeli ze strachu, jak Rosjanie chodzili dwójkami po wsi – wspomina jubilatka. – Byłam młoda i dosyć ładna, a oni tylko "charaszo" i "charaszo". Gonili nas, ale na szczęście na tym się skończyło – pani Marta pamięta, jak jej mamie przyniesiono pół opalonego świniaka i całą noc gotowały mięso. – Nanosili słomy, było jej pełno w całym mieszkaniu i tak spali. Jeden starszy chciał z nami w łóżku spać – opowiada pani Marta.
Na początku, przez kilka dni, Rosjanie dali spokój dziewczętom i kobietom, ale potem się to zmieniło. – Kryliśmy się wszędzie, gdzie się dało, bo łapali nas na roboty. Czyli wojna się skończyła, ale "Ruskie" grasowali. Miałam za swoje całą wojnę – mówi stulatka. Po wojnie opiekowała się chorą mamą (ojczym zginął) i u okolicznych gospodarzy przez dwa lata po wojnie.
Na początku, przez kilka dni, Rosjanie dali spokój dziewczętom i kobietom, ale potem się to zmieniło. – Kryliśmy się wszędzie, gdzie się dało, bo łapali nas na roboty. Czyli wojna się skończyła, ale "Ruskie" grasowali. Miałam za swoje całą wojnę – mówi stulatka. Po wojnie opiekowała się chorą mamą (ojczym zginął) i u okolicznych gospodarzy przez dwa lata po wojnie.
A potem poznała swojego męża. Wojna wywiała go do Anglii. A kiedy przyjechał, poznali się na "zabawie". Choć Bernard mówił, że widział już przyszła żonę w drodze do kościoła w Kazanicach. W 1949 r. wzięli ślub. Pochodził z Byszwałdu, ale zamieszkali w Kazanicach. – Dobrego miałam męża – mówi pani Marta. Zmarł w 2013 r., gdy miał 91 lat.
– Najgorsza była wojna i po wojnie. To już komuna była lepsza, bo mąż pracował w PGR-ach w Grabowie, później na Małym Folwarku w Rożentalu. A po każdy towar biegaliśmy już nocą stać w kolejce, ale to mi nie przeszkadzało – wspomina dziś pani Marta. Nie pracowała zawodowo, jedynie dorywczo, przy obsłudze wesel. Zajmowała się cały czas chorą mamą i młodszym przyrodnim rodzeństwem.
Marta i Bernard doczekali się czwórki dzieci: dwóch córek i dwóch synów. A teraz już: czterech wnuków, jedną wnuczkę, sześciu prawnuków. Podczas spotkań rodzinnych w domu panuje niezły hałas! Mani Marta obecnie mieszka u córki. – Nie dałabym rady już sama – mówi. Ma bardzo dobrą pamięć i na zdrowie też nie narzeka. – Boli mnie kręgosłup i chodzę przy lasce, ale dam radę się sama ubrać. Do kościoła też pójdę - pani Marta mówi, że ruszałaby się więcej, ale organizm już nie bardzo chce współpracować i siły nie ma tyle, co dawniej. Najwięcej radości zawsze dawała jej praca kelnerki na weselach. Bardzo lubiła chodzić na zabawy taneczne.

Z mężem podczas zabawy tanecznej
– Mama mnie upominała, żebym była grzeczna, ale ja byłam dobrze wychowana! - zapewnia ze swadą stulatka. – Byłam wesoła i miałam dużo koleżanek, bardzo lubiłam dobre towarzystwo.
Mieszkańcy okolicy mogą też kojarzyć panią Martę, bo w dawnych czasach odmawiała różaniec za zmarłych. Zresztą do dziś lubi chodzić do kościoła. Mówi, że to jest jej sekret długowieczności. Ale najważniejsze, że była wesoła, nie kłóciła się z innymi i otaczała się zawsze ludźmi. Prawie całe życie nie brała tabletek. Dopiero od 80 roku życia bierze specjalne na serce.
W czasie pandemii nie jest źle pani Marcie: – Dzieci, wnuki i prawnuki mi dogadzają – podkreśla. – A nie wiem, czy ja jeszcze dużo pożyję, czy nie. Ciężko mi zrozumieć, że już nie jestem młódką – jubilatka nie ma demencji i naprawdę wiele spraw pamięta ze szczegółami. Tylko pogratulować! I oczywiście życzymy wielu jeszcze lat w zdrowiu.

Aktualne zdjęcie pani Marty

Z mężem podczas zabawy tanecznej
– Mama mnie upominała, żebym była grzeczna, ale ja byłam dobrze wychowana! - zapewnia ze swadą stulatka. – Byłam wesoła i miałam dużo koleżanek, bardzo lubiłam dobre towarzystwo.
Mieszkańcy okolicy mogą też kojarzyć panią Martę, bo w dawnych czasach odmawiała różaniec za zmarłych. Zresztą do dziś lubi chodzić do kościoła. Mówi, że to jest jej sekret długowieczności. Ale najważniejsze, że była wesoła, nie kłóciła się z innymi i otaczała się zawsze ludźmi. Prawie całe życie nie brała tabletek. Dopiero od 80 roku życia bierze specjalne na serce.
W czasie pandemii nie jest źle pani Marcie: – Dzieci, wnuki i prawnuki mi dogadzają – podkreśla. – A nie wiem, czy ja jeszcze dużo pożyję, czy nie. Ciężko mi zrozumieć, że już nie jestem młódką – jubilatka nie ma demencji i naprawdę wiele spraw pamięta ze szczegółami. Tylko pogratulować! I oczywiście życzymy wielu jeszcze lat w zdrowiu.

Aktualne zdjęcie pani Marty
Edyta Kocyła-Pawłowska
e.kocyla@gazetaolsztynska.pl
e.kocyla@gazetaolsztynska.pl
fot. archiwum prywatne
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez