Wdzięczność, pokora i rodzina siłą Tomasza Ewertowskiego

2021-04-07 08:36:23(ost. akt: 2021-04-11 12:52:55)

Autor zdjęcia: archiwum Tomasza Ewertowskiego

Tomasz Ewertowski z Lubawy, utalentowany sportowiec, swoją dojrzałą postawą pokazuje, że w sporcie najważniejsze nie są medale, a droga jaką trzeba po nie pokonać.
Sport jest u niego od najmłodszych lat. Najpierw grał w piłkę z kolegami na podwórku, potem zapisał się do klubu Motor Lubawa.

— Grałem w grupie żaków i trampkarzy. Radziłem sobie bardzo dobrze, a moim największym atutem było to, że kopałem piłkę lewą nogą. Większość kolegów była prawonożna. Jak miałem 12 lat, mój brat Robert Ewertowski organizował nabór dzieci do sekcji zapaśniczej. Pamiętam, że miałem duże wahania co wybrać, bo lubiłem grać w piłkę. Ostatecznie wyszło tak, że ja byłem pierwszym zawodnikiem mojego brata, a on moim pierwszym trenerem - opowiada Tomasz Ewertowski — Brat uczył mnie podstawowych zasad poruszania się po macie, akrobatyki i chwytów.

Każde spotkanie ze sportowcem, każda rozmowa o karierze to zawsze emocje, które pokazują, że sport wpływa na całe życie, jest czymś, za czym warto pójść, czego warto dotknąć, kształtuje charakter i dostarcza wielu wrażeń. Tomek Ewertowski urzeka wdzięcznością za to co miał okazję przeżyć, imponuje tym co ma zamiar jeszcze zrobić. To właśnie cechy, które w ludziach buduje sport, determinacja i pokora wypełniają bagaż życiowych doświadczeń, są największą wartością jaką można przekazać i jakiej można nauczyć młodszych zawodników. I z takim bagażem Tomasz wchodzi do świata MMA, ale o tym za moment.

— Sport wniósł wiele dobrego do mojego życia. To nie tylko medale. Z perspektywy czasu mogę powiedzie, że przygotowania do zawodów, codzienne treningi nauczyły mnie jak radzić sobie w trudnych sytuacjach, pokonywać swoje słabości i pomagały pewności siebie osiągnąć wyższy poziom. — opowiada Tomasz — Dzięki temu, że byłem zawodnikiem klubu MLKS Sokół Lubawa zwiedziłem znaczną część naszego kraju. Latem jeździliśmy nad morze lub piękne miejsca nad jeziorem na obozy, a zimą trenowaliśmy i poznawaliśmy górskie tereny. Były również zgrupowania za granicą. Za to wszystko jestem bardzo wdzięczny.

Medale? Tak, jest ich wiele. Za każdym kryje się jakaś historia, radość, ból i łzy, godziny treningów, wiele wyrzeczeń. Jednak jest wdzięczność, mądrość ponad wszystko. Tomek jest zawodnikiem, który w niebywały sposób pokazuje prawdziwą wartość sportu, siłę charakteru i dojrzałość.

— Jestem medalistą mistrzostw Polski w zapasach klasycznych. Patrząc na spokojnie wstecz, nie cieszy mnie tak ten medal, jak droga, którą przeszedłem wcześniej. Bodajże 9 razy najważniejsze zawody w kraju kończyłem oczko za podium. Tyle razy walczyłem o medal i wracałem z pustymi rękoma. Można było się załamać, ale mimo wszystko przychodziłem dalej na salę i sumiennie trenowałem do następnych startów, aż w końcu wywalczyłem upragniony medal — wspomina Tomasz Ewertowski

— Po drodze zdobywałem oczywiście wiele medali z różnych krajowych i międzynarodowych turniejów, ale tamte miały większą wartość. To były trudne lekcje w sportowej przygodzie, które budowały cechy charakteru. Teraz wiem, że w wielu tych przypadkach miałem coś takiego, jak poczucie niezasługiwania. Wyciągnąłem wnioski z tych wydarzeń i dużo więcej czasu poświęcam na trening mentalny. Moje podejście jest jeszcze lepsze niż było, a tamtych walk nie przegrałem tak naprawdę, a po prostu dostałem od przeciwników cenne lekcje. Największe sportowe doświadczenia zdobyłem trenując i ucząc się w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Radomiu, gdzie trenowałem w jednym z najlepszych klubów zapaśniczych w Polsce. Treningi z mistrzem olimpijskim z Atlanty Włodzimierzem Zawadzkim były czymś wyjątkowym. Wcześniej marzyłem żeby kogoś takiego zobaczyć, a później dostawałem cenne wskazówki do walki. Mega człowiek i wielki mistrz.

W każdej dziedzinie życia, bywają wzloty i upadki, chwile zwątpienia i punkty zwrotne. Momenty, które są trudne, ale pokazują najwięcej. Bo o sile człowieka, sportowca najwięcej mówi to, jak radzi sobie z porażkami, kontuzjami. Nie można zapominać o osobach, które zawsze są gotowe, aby podać rękę, poklepać po plecach. Takich osób w życiu Tomka nie brakowało.

— Sporty walki to nie tylko medale. Uczą pokory, sumienności i radzenia sobie w ciężkich chwilach. Przydało mi się to przy poważniejszych kontuzjach, które uniemożliwiły mi treningi na dłuższy czas. Operacja nosa czy problemy z kręgosłupem po uszkodzeniu jednego z kręgów dały chwile zwątpienia, ale zaraz już szukałem rozwiązań, żeby móc szybciej wrócić do treningów i tego właśnie nauczyły mnie sporty walki. Pamiętam, że moi rodzice nigdy mnie nie oceniali. Jak z zawodów wracałem z medalem to cieszyli się razem ze mną. Gdy wracałem bez medalu, cieszyli się, że jestem zdrowy i nigdy nie powiedzieli na mnie złego słowa. Dla rodziców i rodzeństwa zawsze byłem zwycięzcą i za to bardzo dziękuję. Przekazywali wartośc , które mogę przekazać również swojemu synkowi — w rodzinie jest siła co by się nie działo! Duży wpływ mieli na mój rozwój sportowy oczywiście moi trenerzy. Mój brat Robert Ewertowski, który uczył mnie pierwszych chwytów, Mirosław Gajewski, który zawsze służył pomocną ręką w każdej chwili i Henryk Mężykowski trener starszej grupy zapaśników, w której trenowałem.

Nowy etap — w Lubawie rodzi się MMA


— Od października 2020 roku wraz z Rafałem Mazurowskim otworzyliśmy sekcję MMA w klubie CSW Champion Lubawa. Rafał skupia się na sportach uderzanych, a ja odpowiedzialny jestem za sporty chwytane. MMA jest coraz bardziej popularne więc porozmawialiśmy i doszliśmy do wniosku, że warto przekazywać swoje doświadczenia sportowe wspólnie innym ludziom, którzy chcieliby się tym zająć. W tym projekcie pomaga również Sebastian Sroka. To on ze zdziwieniem, po jednym z treningów zapytał mnie czemu nie prowadzę tu ludziom treningów w klubie lub indywidualnie... no i tak to się zaczęło — opowiada Tomasz Ewertowski.

I dodaje: — Zainteresowanie treningami jest bardzo duże. Te zajęcia są dla wszystkich. Mamy osoby co ambitnie myślą o startach w zawodach MMA ale też takie, które po prostu chcą coś ze sobą zrobić ( zrzucić parę kg, nauczyć się chwytów czy ciosów, poprawić się ogólnorozwojowo). O to właśnie chodzi, żeby zrobić alternatywę dla młodzieży i dorosłych na spędzanie wolnego czasu. Termin naszych pierwszych startów przeniesiono na 15 maja i mam nadzieję, że sytuacja związana z pandemią nie będzie już dalej krzyżowała planów. Będzie to również mój debiut w roli trenera. Jak wrócimy do normalności, to zapraszam wszystkich chętnych na taką formę treningu jak MMA. Każdy znajdzie płaszczyznę dla siebie. Dziękuję firmom, które wspierają finansowo ten projekt od samego początku. Auto-Części DANIEL Daniel Malinowski i POLMAX Remigiusz Wojtowicz. Są osoby dobrego serca, które deklarowały pomoc w wyjazdach na zawody co jest dla nas również wielkim wsparciem.

Alina Laskowska



2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5