Domin mądrala

2020-08-15 12:00:00(ost. akt: 2020-08-16 10:34:15)
Lata 1960-1970 , Staw parkowy w Lubawie.

Lata 1960-1970 , Staw parkowy w Lubawie.

Autor zdjęcia: fot. Mariusz Brzeziński/ fotopolska

Jo, tak oto wej, onegdaj wieta Teoch Bylica dał nóm znać cobyśwa do niego zófort przyjechali bo wej wybrali miód z koszków, a oprócz tego przyjechał do nich wnuk Domin co je wielgachnym w mieście profesorem. Dogadaliśwa się więc z kobietą Teocha, potrachterowała nas lipową arbatą z miodem, kuchem z wiśniami, a oprócz tego każdy mógł ibrycznie posmakować czubatą działkę miodu ze spodeczka.
Sóm Domin przywitał się z nami z uszanowaniem, poklepawszy nas po kolei po barach. Wyrós bez ten czas tak wysoko, ze poznaliśwa go eno po niebieskiehc, świdrujących ślepkach i stojących dycht jak u igla włosach. Tak rychtycznie to wej znaliśwa go od maleńkości, bo do dziadków wpadał w każde lato. Kiedy jednego razu Teoch spytał kim chce się ostać to powiedał, że mądralą. I rychtycznie boł pojęty jak mało kto, raz dwa wyibował się jak podciągać zegar, sztalować go, umiał pokazać gdzie je pertykiel i trycki, a kiedy brał się do reperowania to Teoch musiał wieszać zegar dycht pod samą powałą. Potem wej jak sfolgował z zegerem, to poznał się z gradówką, co wisiała na chlwku, a kiedy wyślabizował w kszószce, że przy czterdziestu stopniach jajko ugotować można nawet na słoneczku, to wej fatko wybrał jedno z kurnika i kiedy gradówka pokazywała tyla stopni położoł jajo na samym środeczku dziadkowego zesla, co stojał na słoneczku i czekał czasu. Równak się nie doczekał bo przyleciało po niego oska od Kowalów coby picek pobroić, a bawili się wieta rozmaicie, raz piekli sobie na kręglach od platy osuchy, a drugi znowuj razo tak dokumentnie pomalowali gajowemu na łące zieloną klejówką szkapę, że ajwten ledo ją odróżniół od trawy. Tymczasem miejscowy policyjant przyszedł obaczyć czy wszystko względem ornungu przeciwpożarowego sztymuje i dla odfolgi rozisadł się na dziadkowym zeslu i tamój trafnął prosto na jajo, które ocjlapało mu dokumentnie skarbowe buksy. Marysia równak buksy mu wyprała, potem wyplatowała i wszystko rozeszło się po kościach. Na końcu Zośka i Domin wyrośli - ona dała się sztuderować medycynę, a on jakoś tamój filologiją dość, że po tym mógł się dogadać nawet z czarnym jak asfalt negrem z Afryki. Co z tego, jamrował Teoch, kiedy w naszej gminie oprócz kóminiarza, co się eno przy robocie na czarno uchalpie, zadnego czarnego ni ma. Jutro wieta on profeso ma się dać do Zośki, co robi w ośródźku za dochtora to się na pewno dogadają bez żadnych termadyjów - zakończoł Klimek. "Bejotes"

buksy - spodnie
durch - wciąż
gradówka - termometr
igiel - jeż
koszki - słomiane ule
wyplatować - wyprasować
zófort - natychmiast


Lata 1960-1970 , Staw parkowy w Lubawie.
fot. Mariusz Brzeziński/ fotopolska

2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B