Sport i bliskie osoby dają jej siłę, a ukojenia szuka w lesie

2020-04-26 12:00:00(ost. akt: 2020-04-27 09:34:52)

Autor zdjęcia: archiwum Doroty Wrońskiej

Dla wszystkich doba ma dokładnie 24 godziny. Są osoby, którym przyglądając się, ma się wrażenie, że tych godzin na dobę jest więcej. Dorota z Lubawy nie marnuje ani jednej minuty. Aktywna mama, twarda zawodniczka, romantyczna chórzystka.
Uśmiechnięta, pełna energii, optymistycznie patrzy na świat. Jak mówi, jej siłą jest rodzina, przyjaciele i sport, który od zawsze jest obecny w jej życiu. Dorota Wrońska z Lubawy, to energetyczna bomba kochająca życie i ciesząca się każdą jego sekundą.
- Każdy dzień przynosi coś nowego, wyjątkowego, niepowtarzalnego i to jest właśnie piękne. Uwielbiam się śmiać i zarażać innych śmiechem, gdyż nie ma nic piękniejszego widząc czyjąś twarz uśmiechniętą - mówi Dorota.
Doba ma 24 godziny, często trudno opanować obowiązki, bywa, że brakuje czasu na przyjemności. Jak Dorota to robi, że zdąży pogodzić życie prywatne, zawodowe i sport?
- Każdy dzień staram się przeżyć jak najlepiej. Udaje mi się wszystko pogodzić, pracę, dom, dzieci. Wiele osób zawsze się mnie o to pyta - jak ja to robię? Wszystko jest kwestią podejścia. - opowiada Dorota - Dla mnie, im większe wyzwanie tym jeszcze więcej energii. Nie ma rzeczy niemożliwych, wszystko możemy zrobić jak dobrze przekierujemy naszą podświadomość. Sport dla mnie jest pasją, którą kocham i oddaję się jej całym sercem. Jest moją wspaniałą odskocznią , resetuję się i nabieram sił na kolejny dzień. To jest moja forma odpoczynku, mogę poczuć się jak dziecko na każdym treningu czy zawodach.
Dorota jest wciąż uśmiechnięta. Nie sposób tego nie zauważyć. Owszem, miewa gorsze dni jak każdy, jednak wtedy przychodzą wspomnienia, szalone momenty, wyjątkowe osoby, które powodują, że dzień nie ma prawa być ponury.
- Gdy złapie mnie grosza chwila, natychmiast przypominają mi się wszystkie szalone momenty i wtedy śmieję się w głos. Czasami może ludzie patrzą na mnie z boku jakbym była niespełna rozumu, ale ja nie zwracam na to uwagi, ja po prostu żyje pełnią życia! - śmieje się Dorota.
To najlepszy przykład dla dziecka. Nic nie działa tak skutecznie jak mama, osoba od której można się nauczyć wyjątkowej jakości życia. To skrzydła, które podnoszą i wsparcie, które jest zawsze obok. To rodzicielskie partnerstwo, które wzmacnia więzi i ubogaca osobowość kolejnego pokolenia. Wszelkie rady wychowawcze, nie poparte własnym przykładem, są nic nie warte. Dlatego Staś, syn Doroty, od najmłodszych lat ma wyjątkowe lustro, w którym może się przeglądać i dorastać aktywnie, z optymizmem i energią. Ma mamę, która na swoim przykładzie uczy go sumienności, determinacji i czerpania radości z każdej sekundy życia.
- Staś załapał bakcyla biegowego, gdy zabrałam go jednej soboty do Iławy na Parkrun. Spodobała mu się atmosfera, fantastyczni ludzie, moi przyjaciele, którzy wspaniale przyjęli go naszej biegowej rodziny. - opowiada Dorota - Od tamtej pory Staś stawia sobie cele, a ja mam super kompana do biegów treningowych. Już planujemy wspólne starty w zawodach.
Sport to wysiłek, ale i fantastyczna zabawa. Właśnie tak widzi to Dorota, która wraz z synem czerpie frajdę nawet z najtrudniejszych wyzwań.
- Staś bardzo polubił biegi z przeszkodami. To mnie niesamowicie cieszy. Teraz każdy nasz trening jest mega zabawą, nie ważne czy jest błoto, bawimy się, skaczemy po drzewach - opowiada Dorota.
W sportowym życiu Doroty obecny jest także rower, morsowanie i wspomniane biegi z przeszkodami. Można odnieść wrażenie, że im trudniej tym lepiej. Dorota to twarda i ambitna zawodniczka. Jest fantastyczną partnerką na biegowych trasach, rowerowych czy w lodowatym przeręblu. Jedno wpływa na drugie, kondycja, rozważne eksploatowanie organizmu powoduje, że kolejne aktywności są dopełnieniem genialnej formy Doroty.
- Moje biegi są różne, od asfaltowych po przełajowe i przeszkodowe na różnych dystansach. Kręci mnie także kolarstwo górskie. Startowałam w nie jednych zawodach MTB - wspomina Dorota - Każde zawody są mega przygodą, poznaje się ludzi i rozmawia na trasie. Nie patrzę na czas, bo to nie ma znaczenia, dla mnie najważniejsza jest zabawa. Lubię towarzyszyć osobom, które stawiają swoje pierwsze kroki w zawodach. To wielka przyjemność przekraczać wspólnie linię mety. Moja radość to jest radość każdej osoby, która przekracza własne granice. To bezcenne chwile, wiem ile to kosztuje i doskonale zdaję sobie sprawę jakie mogą towarzyszyć temu emocje. To wielki dar móc być ich częścią.
Wojownicza natura Doroty, ma także cały wachlarz subtelniejszych oblicz. Jedną z nich jest chór, zupełnie inny świat, równie piękny. Ogromna wrażliwość Doroty potrzebuje przestrzeni do duchowego wyrażania emocji, do odczuwania świata w śpiewie, który jest jednym z najpiękniejszych doznań dla otoczenia. Muzyka od zarania dziejów oddziaływuje dogłębnie na ludzi, a połączenie całej palety głosów w chórze, przenosi w zupełnie inny świat. Ta drobna osóbka, której piegi bajecznie pokrywają twarz, loki rozwiewa wiatr to ogromnie romantyczna dusza z anielskim głosem.
- Chór, tu można się przenieść w zupełnie inny świat, poczuć duchowo wszystko, patrzeć wnętrzem na otoczenie - opowiada Dorota - Wzięcie udziału w przedsięwzięciu naszego maestro Marka Józefowicza jeszcze bardziej to wszystko umocniło. Wspaniałe było to, że brały w tym udział różne pokolenia. Czekałam na każdą próbę z bijącym sercem.To niesamowite emocje jakich doświadczyłam podczas występów na odpuście w pięknych Lipach, oraz będąc w gronie stu chórzystów na 100 lecie powrotu Lubawy do Ojczyzny. Nigdy tego nie zapomnę.
Las to drugi dom Doroty. Jej marzeniem jest zwiedzać lasy w innych częściach Polski, odkrywać historie miejsc, podróżować, doświadczać innych kultur.
- Gdy wchodzę do lasu, zawsze witam się z drzewami, ze zwierzętami, które swoim urokiem cieszą oczy. Las daje mi siłę i energię, wszystkie złe emocje odchodzą, wychodzę z lasu jak nowo narodzona - opowiada Dorota - Chciałabym móc znowu zarzucić plecak i ponieść się pieszym wędrówkom, a przy tym jeść suchą bułkę popijając kefirem. Nie myślę o tym co będzie za rok, za dwa. Tak na prawdę nie wiem co będzie za sekundę, minutę, godzinę. Dlatego biorę dzień jaki jaki jest.
Na co dzień, Dorota należy do grupy Lubawa Kocha Biegać - Są to fantastyczne osoby, grupa jest spełnieniem moich marzeń - mówi Dorota - Pozdrawiam Was kochani całym serduchem, dziękuję, że jesteście.

Alina Laskowska


Czytaj e-wydanie


Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Codzienne e-wydanie Gazety Olsztyńskiej, a w czwartek i piątek z tygodnikiem lokalnym tylko 2,46 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl


W poniedziałkowym (27 kwietnia) wydaniu m.in.


ks. Norbert BujanowskiJest mi po prostu wstyd!
Aż trudno uwierzyć, że najpierw wielu ludzi dziękowało służbie zdrowia za walkę z koronawirusem, żeby kilka dni potem spadł na nich hejt. Są szykanowani. Głos w tej sprawie zabrał ks. Norbert, który opublikował poruszający list.

Miasto samo się nie sprząta
Pracujemy na pierwszej linii frontu, z narażeniem zdrowia, a może i życia, ale ludzie oczekuje, że będziemy niewidzialni — mówią pracownicy firmy Remondis, którzy dbają o to, by olsztynianie w czasie kwarantanny nie brodzili w śmieciach.

Tyle samo pytań, ile niewiadomych
Teoretycznie 10 maja powinny odbyć się wybory prezydenckie, ale wciąż nie wiemy, jak i kiedy będziemy wybierali głowę państwa. Na razie trwają przepychanki prawne. I to w czasie, kiedy Polacy boją się o życie z powodu koronawirusa.


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5