Rodzina, która w pożarze straciła gospodarstwo, wciąż potrzebuje naszej pomocy
2019-08-14 08:24:35(ost. akt: 2019-08-14 08:36:23)
Pogorzelcy, których gospodarstwo spłonęło pod koniec lipca, wciąż potrzebują pomocy. Na jednym z portali internetowych trwa zbiórka pieniędzy. Pomagają też rolnicy z całej gminy Lubawa. Jedni dają słomę, inni opiekują się uratowanymi zwierzętami.
Pod koniec lipca w Rakowicach, na terenie gminy Lubawa doszło do pożaru jednego z tamtejszych gospodarstw.
Ogień strawił stodołę, oraz przechowywane w niej maszyny, słomę i zboże. Z dobytku ocalał jedynie mały traktor i jedna przyczepka.
Słomy było około 400 bel, zboża 50 ton. Wszystko z tegorocznych żniw i wszystko miało wystarczyć na najbliższy rok. Do kolejnych żniw. Żywioł był jednak bezlitosny. Straty w gospodarstwie Katarzyny i Pawła Zakretów oszacowano na pół milina złotych.
Maszyny, budynki gospodarcze, w których poza zbiorami był także duży zapas ropy na żniwa... wszystko spłonęło.
— Ogień zabrał to, czym zarabiali na życie — mówi Judyta Wierzbicka, sołtys Rakowic.
Społeczność Rakowic nie była jednak obojętna na los sąsiadów. Tuż po pożarze zorganizowano w Internecie zbiórkę pieniędzy. W ciągu kilku dni udało się zebrać blisko 25 tysięcy złotych, a potrzeba co najmniej cztery razy tyle.
— Ludzie co mogli, to wpłacili. Niektórzy nawet po kilka tysięcy — mówi pani sołtys.
— Ludzie co mogli, to wpłacili. Niektórzy nawet po kilka tysięcy — mówi pani sołtys.
Pomoc od sąsiadów nadeszła błyskawicznie. Jeszcze w trakcie pożaru. Każdy, kto zauważył dym, ruszał na pomoc.
— Rolnicy przerywali swoje prace i przyjeżdżali pomagać w ratowaniu dobytku — mówi Judyta Wierzbicka. A rąk do pracy było potrzeba co nie miara. Z ogniem walczyło kilka zastępów straży pożarnej, łącznie około 60. strażaków. Zawodowych i ochotników. Rolników chętnych pomóc też było kilkudziesięciu.
Gospodarze, którzy przyjeżdżali na miejsce pożaru nie zastanawiali się ani chwili. Jedni orali szeroki pas w pobliżu gospodarstwa, aby ogień nie dostał się na okoliczne pole i las. Inni pomagali Pawłowi ratować zwierzęta i sprzęt. Z około stu świń w ogniu zginęło jedynie 5 sztuk. Z kilku koni żaden nie ucierpiał. Zwierzęta ratowali wszyscy.
Gospodarze, którzy przyjeżdżali na miejsce pożaru nie zastanawiali się ani chwili. Jedni orali szeroki pas w pobliżu gospodarstwa, aby ogień nie dostał się na okoliczne pole i las. Inni pomagali Pawłowi ratować zwierzęta i sprzęt. Z około stu świń w ogniu zginęło jedynie 5 sztuk. Z kilku koni żaden nie ucierpiał. Zwierzęta ratowali wszyscy.
— Kobiety, mężczyźni, nie było różnicy. Dosłownie wszyscy byli zaangażowani w ratowanie gospodarstwa — wyjaśnia Judyta Wierzbicka.
— To, że straty w trzodzie są tak małe, to przede wszystkim ogromna zasługa rodziny i sąsiadów, którzy zaangażowali się w ratowanie zwierząt — mówi sołtys Rakowic. Paweł Zakreta skupił się w tym czasie na ratowaniu sprzętu i maszyn rolniczych. Akcję ratunkową mężczyzna przypłacił jednak zdrowiem. Rozległe oparzenia II i III od kilku dni starają się leczyć lekarze ze specjalistycznego szpitala w Gryficach, gdzie Paweł Zakreta trafił z iławskiej placówki.
Zwierzęta, które udało się uratować zostały ulokowane u okolicznych gospodarzy. Każdy wziął tyle sztuk, ile mógł, ale wszystkie znalazły gospodarstwa zastępcze.
— Ludzie pomagają bezinteresownie — mówi sołtyska. — Teraz widać, jak silne więzy łączą społeczność wsi i w ogóle rolników — wyjaśnia. — Mieszkańcy Rakowic i całej gminy Lubawa dzielą się swoimi plonami — mówi pani Judyta. Każdy chce pomóc. — Skrzykują się, przywożą po kilka to zboża, słomę — relacjonuje sołtyska.
Tomasz Więcek
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez