"Wiem, że to jeszcze nie mój czas”. 28-letni Dawid walczy z białaczką, każdy dzień może być ostatni

2025-05-04 21:50:16(ost. akt: 2025-05-04 21:57:57)

Autor zdjęcia: archiwum Dawida

Jego życie miało dopiero przyspieszyć, tymczasem zatrzymało się w szpitalnej sali. Dawid ma 28 lat i od roku walczy z ostrą białaczką szpikową. Miał być przeszczep, miała być nadzieja – zamiast tego była wznowa, najpierw 37%, potem już 50% komórek rakowych. Teraz, gdy organizm jest zbyt słaby na transplantację, Dawid błaga o pomoc. Bo wie jedno – śmierć stoi już obok.
To miał być tylko półpasiec
Jesienią zachorował na półpaśca. Przypadek, infekcja jakich wiele – myślał. Gdy wyzdrowiał, poszedł zrobić rutynowe badania krwi. Wyniki były szokujące: białe krwinki przekroczone niemal dziesięciokrotnie. Chwilę łudził się, że to błąd laboratorium. Kolejne badanie rozwiało wątpliwości. Diagnoza: ostra białaczka szpikowa. Wyrok.


Walka, która nie daje wytchnienia
Od 5 stycznia 2024 roku codzienność Dawida z Olsztyna wypełniła szpitalna chemia. Wierzył, że leczenie przynosi efekty – aż do momentu, gdy po pierwszej chemioterapii usłyszał najgorsze słowo: WZNOWA. Nowotwór wrócił – 37% komórek zajętych. Później – po kolejnych cyklach – już 50%.
– Widziałem na oddziale osoby w moim wieku, a nawet młodsze, które przegrały walkę. Nas, chorych, może zabić zwykła infekcja, gorączka... Boję się, że następnym razem ŚMIERĆ PRZYJDZIE PO MNIE – pisze.


Transplantacja, która nie doszła do skutku
W styczniu 2025 roku Dawid miał mieć przeszczep szpiku. Wszystko było gotowe. Ale jego organizm nie. Po ostatniej chemii wyniki krwi były tak złe, że lekarze nie mogli zaryzykować. Było za wcześnie – a zarazem już za późno.
– To miała być ostatnia chemia przed zniszczeniem mojego szpiku, by zrobić miejsce dla dawcy. Ale znów – wznowa. Już 50%. Zamiast nadziei – niemal pewność, że czasu jest coraz mniej.


Nie chcę się żegnać. Proszę, pomóżcie mi przeżyć
Dawid nie prosi o litość. Prosi o życie. O możliwość dalszego leczenia, zakup leków, dostęp do rehabilitacji. Jego jedynym dochodem jest skromna renta, która nie wystarcza na wszystko. Czasem musi wybierać – czy kupić coś do jedzenia, czy wykupić receptę.
– Czasami myślę, że to tylko zły sen. Że się obudzę zdrowy, gotowy do pracy, silny. Że to ja będę mógł pomagać innym. Ale to nie sen. To moja rzeczywistość – z białaczką, która zniszczyła wszystkie marzenia i teraz chce odebrać mi życie.

Każda złotówka, każda modlitwa, każde dobre słowo – to dla Dawida nie tylko pomoc. To oddech. Kolejny dzień. Może tydzień. Może szansa.

Dawid ma 28 lat. I wciąż wierzy, że to nie jego czas.



2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B