42 godziny górskiego biegu
2024-09-16 19:41:42(ost. akt: 2024-09-26 09:08:01)
Harpagan z Lubawy wraca na łamy "Głosu Lubawskiego"! Tym razem pokazuje do czego prowadzi heroiczna wiara w siebie.
Ultra-Trail du Mont-Blanc (UTMB) – jeden z najtrudniejszych ultramaratonów terenowych w Europie. Uczestnicy muszą pokonać 170 kilometrów, a łączne przewyższenie wynosi 10000 m. Trasa wiedzie szlakami dookoła masywu Mont Blanc i przebiega przez trzy państwa: Szwajcarię, Francję i Włochy. W tym roku, w tym elitarnym gronie znalazł się lubawianin Dawid Osicki. Wiele razy dzielił się swoim sportowym doświadczeniem, za każdym razem zależało mu, aby pokazać jak wiele daje ciężka praca, determinacja i wiara w siebie. Zawsze miał nadzieję, że zainspiruje kogoś, bo dobrze wie, że sportowa droga to najlepsza, jaką można wybrać.
— Na start w centrum Chamonix przychodzę z Asią o 17.30 i już wiem, że ciut za późno. Jest bardzo dużo ludzi i stoję trochę dalej w stawce, niż bym chciał. Robimy kilka zdjęć, delektujemy się chwilą. Krótka rozmowa, pożegnanie i zostaje sam. W powietrzu czuć magię. Stoję pośród niespełna 3 tysięcy uczestników, którzy zaraz ruszą i stawią czoła kultowej trasie o długości 170 km i 10 tys. m przewyższeń. Emocje sięgają zenitu, w końcu ruszamy. Łzy ze wzruszenia lecą po policzkach. Dookoła setki, a może nawet i tysiące wiwatujących kibiców. Słychać tylko jeden wielki jazgot. W całym tym tłumie rozglądam się tylko za moją ekipą. Dostałem smsa, że będą z lewej strony, więc tak też biegnę. Mijam ich i w końcu mogę się skupić na biegu — tak Dawid Osicki zaczyna relację ze swojego biegu w mediach społecznościowych. Skrupulatny opis trasy jakim się dzieli to nie tylko forma pamiętnika, ale przede wszystkim zaproszenie na te trudne, wymagające, ale dające ogrom frajdy biegowe ścieżki. Zaproszenie do świata długich, górskich biegów.
— Im wyżej tym zimniej, do tego noc, wiatr i zaczęło się błyskać. Prosiłem Boga, żeby już tylko burza nie przyszła. Na szczęście prośba została wysłuchana. Ręce zgrabiały. W plecaku miałem ciepłe rękawice, lecz nie chciało mi się ich wyciągać. W końcu postanowiłem założyć kurtkę, którą sciągałem po 20 minutach, gdyż zbiegliśmy na wysokość 1500 m npm i było już cieplej. Generalnie podczas całego biegu jest mało płaskiego - głównie pod górę lub z góry. Rozmawiałem z kilkoma Polakami, których na całym dystansie było 52. Jeden z nich mi powiedział, że jak chce dobrze zapamiętać ten bieg, to mam nie wbiegać w nocy - dobrze powiedział. Rano jestem w kontakcie z moim supportem, który utknął w korku przed tunelem Mont Blanc, aby się do mnie dostać. Postanawiam się nie spieszyć i przeciągnąć dłużej przerwę, jednak pilnując limitu godzin. Zbliżając się do 80 km ich dalej nie ma, wbiegam lekko nerwowo na przepak i wiem, że potrzebuję Asi pomocy. Wkrótce przychodzi i się mną zajmuje. Była to słoneczna sobota po godzinie 11 — relacjonuje Dawid — Cały czas biegłem dość rozważnie, starając się nie doprowadzić do żadnej kontuzji, która mogłaby wyeliminować mnie z dalszej rywalizacji i odbić się na moim zdrowiu. Bardzo mi zależało, by wbiec na metę i cieszyć się razem z moją ekipą. Godziny mijały, kilometry uciekały, lecz nieśpiesznie. Warunki, w których dane mi było biegać były przepiękne. Bardzo się cieszyłem i byłem wdzieczny, że tu jestem i mogę dokonywać takich rzeczy. W takich chwilach często powtarzam sobie jak wielkie mam szczęście mając zdrowie i wsparcie. Przed biegiem obstawiałem czas około 35 godzin, lecz nie żałuję, że się z tego nie wywiązałem. Do mety dobiegam po upływie 42 godzin. Uwierzcie, jeden z najpiękniejszych momentów w życiu, to był ten, w którym wbiegałem na wymarzoną metę w Chamonix. Gdy często nie chciało mi się iść na trening wyobrażałem sobie własnie tą chwilę - meta UTMB. Bardzo polecam metodę wizualizacji. Każdy zawodnik na mecie był witany niczym król. Biegnąc przez miasteczko publika bardzo mnie niosła. Mając w nogach prawie 180 km byłem w stanie wyciągnąć jeszcze prędkość poniżej 5 min/km.
— Im wyżej tym zimniej, do tego noc, wiatr i zaczęło się błyskać. Prosiłem Boga, żeby już tylko burza nie przyszła. Na szczęście prośba została wysłuchana. Ręce zgrabiały. W plecaku miałem ciepłe rękawice, lecz nie chciało mi się ich wyciągać. W końcu postanowiłem założyć kurtkę, którą sciągałem po 20 minutach, gdyż zbiegliśmy na wysokość 1500 m npm i było już cieplej. Generalnie podczas całego biegu jest mało płaskiego - głównie pod górę lub z góry. Rozmawiałem z kilkoma Polakami, których na całym dystansie było 52. Jeden z nich mi powiedział, że jak chce dobrze zapamiętać ten bieg, to mam nie wbiegać w nocy - dobrze powiedział. Rano jestem w kontakcie z moim supportem, który utknął w korku przed tunelem Mont Blanc, aby się do mnie dostać. Postanawiam się nie spieszyć i przeciągnąć dłużej przerwę, jednak pilnując limitu godzin. Zbliżając się do 80 km ich dalej nie ma, wbiegam lekko nerwowo na przepak i wiem, że potrzebuję Asi pomocy. Wkrótce przychodzi i się mną zajmuje. Była to słoneczna sobota po godzinie 11 — relacjonuje Dawid — Cały czas biegłem dość rozważnie, starając się nie doprowadzić do żadnej kontuzji, która mogłaby wyeliminować mnie z dalszej rywalizacji i odbić się na moim zdrowiu. Bardzo mi zależało, by wbiec na metę i cieszyć się razem z moją ekipą. Godziny mijały, kilometry uciekały, lecz nieśpiesznie. Warunki, w których dane mi było biegać były przepiękne. Bardzo się cieszyłem i byłem wdzieczny, że tu jestem i mogę dokonywać takich rzeczy. W takich chwilach często powtarzam sobie jak wielkie mam szczęście mając zdrowie i wsparcie. Przed biegiem obstawiałem czas około 35 godzin, lecz nie żałuję, że się z tego nie wywiązałem. Do mety dobiegam po upływie 42 godzin. Uwierzcie, jeden z najpiękniejszych momentów w życiu, to był ten, w którym wbiegałem na wymarzoną metę w Chamonix. Gdy często nie chciało mi się iść na trening wyobrażałem sobie własnie tą chwilę - meta UTMB. Bardzo polecam metodę wizualizacji. Każdy zawodnik na mecie był witany niczym król. Biegnąc przez miasteczko publika bardzo mnie niosła. Mając w nogach prawie 180 km byłem w stanie wyciągnąć jeszcze prędkość poniżej 5 min/km.
Aby wyobrazić sobie jak wielki był to wyczyn, pomocne będzie trochę danych z zegarka Dawida. Ilość spalonych kalorii — 16 tysięcy!
— Szacowana utrata płynów 32 l (nie mam pojęcia...), najwyżej byłem 2576 m npm, zrobiłem 235 tys kroków — wylicza Dawid i dziękuje bliskim, którzy pomagali, wspierali, kibicowali i nigdy nie zwątpili — Mój nieoceniony support: Joanna Lewandowska , Patryk Lewandowski, Adrianna Modras , Sławek Modras , Matylda. To Oni przeżywali moje zmagania i pomagali na miejscu. Wielkie dziękuję. Dziękuję Wam, którzy trzymali kciuki i kibicowali po drugiej stronie. Jak się okazuje, śledzili mnie ludzie, których nawet nie znałem. Dziękuję firmie Katalpa Producent Domów Drewnianych za wsparcie, które od Was otrzymuję. Dobrze jest pracować w firmie, w której człowiek czuje się ważny i doceniony. Powoli zmierzam do końca sezonu, lecz wcześniej wystartuję jeszcze w dwóch biegach. Potem, jak powiedział trener Kamil Leśniak , trzeba oddzielić sezon grubą kreską.
Jakie główne cele sportowe na przyszły rok?
— Sam nie wiem, ale powiem jedno - jeszcze trochę pobiegam, bo wzrósł mi apetyt, ale to raczej temat na oddzielny post. Jeszcze raz serdecznie dziękuję za kibicowanie i za każdy rodzaj wsparcia. "Nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko rzeczy, których jeszcze nie próbowaliśmy" — podsumowuje Dawid Osicki.
— Szacowana utrata płynów 32 l (nie mam pojęcia...), najwyżej byłem 2576 m npm, zrobiłem 235 tys kroków — wylicza Dawid i dziękuje bliskim, którzy pomagali, wspierali, kibicowali i nigdy nie zwątpili — Mój nieoceniony support: Joanna Lewandowska , Patryk Lewandowski, Adrianna Modras , Sławek Modras , Matylda. To Oni przeżywali moje zmagania i pomagali na miejscu. Wielkie dziękuję. Dziękuję Wam, którzy trzymali kciuki i kibicowali po drugiej stronie. Jak się okazuje, śledzili mnie ludzie, których nawet nie znałem. Dziękuję firmie Katalpa Producent Domów Drewnianych za wsparcie, które od Was otrzymuję. Dobrze jest pracować w firmie, w której człowiek czuje się ważny i doceniony. Powoli zmierzam do końca sezonu, lecz wcześniej wystartuję jeszcze w dwóch biegach. Potem, jak powiedział trener Kamil Leśniak , trzeba oddzielić sezon grubą kreską.
Jakie główne cele sportowe na przyszły rok?
— Sam nie wiem, ale powiem jedno - jeszcze trochę pobiegam, bo wzrósł mi apetyt, ale to raczej temat na oddzielny post. Jeszcze raz serdecznie dziękuję za kibicowanie i za każdy rodzaj wsparcia. "Nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko rzeczy, których jeszcze nie próbowaliśmy" — podsumowuje Dawid Osicki.
red.
lubawa@gazetaolsztynska.pl
lubawa@gazetaolsztynska.pl
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez