Napromek, Czerlin i Lubstynek przyłączone do Polski
2024-07-11 08:44:00(ost. akt: 2024-07-11 08:44:55)
11 lipca 2024 roku przypada 104 rocznica plebiscytu na Warmii, Mazurach i Powiślu.
GMINA LUBAWA \\\ W czerwcu odbyły się uroczystości jubileuszowe wydarzenia sprzed 104 lat — plebiscytu na Warmii, Mazurach i Powiślu. Uroczystości rozpoczęły się pod pomnikiem w Lubstynku – była to jedna z miejscowości, która uczestniczyła w plebiscycie. Po złożeniu kwiatów pod obeliskiem upamiętniającym wydarzenia z 1920 roku, uczestnicy udali się do Złotowa, gdzie ksiądz dziekan Marcin Staniszewski oraz proboszcz miejscowej parafii ksiądz Jakub Maciejko odprawili mszę świętą.
Następnie w Szkole Podstawowej im. Orła Białego w Złotowie obyła się akademia. W drodze do szkoły pod pobliską tablicą upamiętniającą odzyskanie niepodległości również zostały złożone kwiaty. W programie akademii znalazło się powitanie gości przez dyrektor Justynę Kwiatkowską i montaż słowno-muzyczny w wykonaniu uczniów szkoły. Wygłoszone zostały także okolicznościowe przemówienia, w tym wice-wójta gminy Mariana Licznerskiego. Goście wydarzenia wysłuchali także prelekcji w formie gawędy historycznej księdza dziekana Marcina Staniszewskiego. Uroczystość zakończył poczęstunek przygotowany przez Panie z Klubu Senior + w Złotowie.
Następnie w Szkole Podstawowej im. Orła Białego w Złotowie obyła się akademia. W drodze do szkoły pod pobliską tablicą upamiętniającą odzyskanie niepodległości również zostały złożone kwiaty. W programie akademii znalazło się powitanie gości przez dyrektor Justynę Kwiatkowską i montaż słowno-muzyczny w wykonaniu uczniów szkoły. Wygłoszone zostały także okolicznościowe przemówienia, w tym wice-wójta gminy Mariana Licznerskiego. Goście wydarzenia wysłuchali także prelekcji w formie gawędy historycznej księdza dziekana Marcina Staniszewskiego. Uroczystość zakończył poczęstunek przygotowany przez Panie z Klubu Senior + w Złotowie.
FAŁSZYWE RADY KRAMERA
Niemcy do ostatniej chwili nie chcieli zrezygnować ze swych roszczeń do naszej ziemi. Jeszcze przed wytyczeniem granicy zjawił się w Czerlinie landrat Kramer z Ostródy wraz z urzędnikiem starostwa. W swym przemówieniu starał się wykazać mieszkańcom wsi jak wiele tracą, stając się polskimi obywatelami. Zwracał także uwagę na duże zadłużenie Polski, na wysoki wymiar podatków oraz na różne trudności gospodarcze. Radził przy tym "po ojcowsku", aby mieszkańcy Czerlina dla własnego dobra zdecydowali się pozostać w granicach państwa niemieckiego. Przemówienia wysłuchano spokojnie, ale przy ostatnich argumentach powstało ogólne poruszenie... Jakby na hasło rozległ się wspólny głos: " My chcemy do Polski". Landrat zamilkł, poprawił krawat i już bez słowa zwrócił się ku drzwiom, urzędnik starostwa zaś zagarnął formularze, które służyć miały oświadczeniom, że mieszkańcy pragną pozostać pod rządami niemieckimi. Obydwaj spiesznie opuścili salę. Granica polsko - niemiecka wytyczona została 31 października 1920 roku. Przyglądała się temu cała odświętnie ubrana ludność Czerlina. Padały gorące rozentuzjazmowane słowa, rozbrzmiewały patriotyczne pieśni. Napromek przyłączony został do Polski dopiero w styczniu 1921 roku. Sporo było z nim jeszcze kłopotu, bo na przykład szkoła leżała na gruntach dworskich i dzieci z Czerlina nie miały do niej dostępu. Obszarnik Bolt wyniósł się w końcu z Napromka, a w 1922 roku majątek jego został rozparcelowany. Ziemię z parcelacji otrzymali robotnicy folwarczni oraz kilka rodzin z Czerlina. Rząd polski przyznał im długoterminowe pożyczki na zagospodarowanie się. W granice państwa polskiego włączona została także, wysunięta nieco dalej na południowy wschód wieś Groszki, której ludność w 97,2 procent opowiedziała się za Polską. Za Ostpreussen głosował tylko niemiecki nauczycieli jego żona. W okresie plebiscytu dużą aktywność wykazywała w Groszkach rodzina Rożentalskich. Ojciec Leonard działał w Dąbrownie, syn Bolesław był agitatorem plebiscytowym na obwód Ządźbork /dzisiejsze Mrągowo/. Oto wspomnienia syna dotyczące pierwszych miesięcy plebiscytowych: Ojciec uciekł zaraz po plebistycie do Polski bo grożono mu, że zginie za to co zrobił w Dąbrównie. Wrócił dopiero wtedy, gdy nowa polsko - niemiecka granica stała się faktem. Ja, pisał syn, też miałem niemałe przeżycia. Chciałem się żenić, moja narzeczona pochodziła z położonej niedaleko Groszek wsi Duży Lewałd. To była też wieś bardzo polska, może jeszcze bardziej niż Groszki, ale nie przypadła Polsce bo tam głosowali nawet Niemcy - nieboszczycy. Ojciec narzeczonej, Jan Kołecki, ostro wtsępował przeciwko niemieckiej hakacie i zaraz po plebistycie został aresztowany. Na szczęście udało mu się uciec, ale cała rodzina, podobnie zresztą jak rodziny Groszów czy Antkiewiczów, byli prześladowani. Wielu Polaków w Lewałdzie nie wytrzymała terroru i w drodze wymiany gospodarstw przeniosło się do Tylic w powiecie lubawskim. Uczyniła to też rodzina mojej narzeczonej - pisze autor wspomnień - i dopiero wtedy wzięliśmy wreszcie ślub.
WYŻLIC I GRENZSCHUTZ
W Ostródzie, Niemcy wrzeszczeli, że pociąg nie ruszy dopóki Polak, siedzący w wagonie nie wysiądzie. Biorąc pod uwagę drastyczną sytuację, Wyżlic przypomniał przedstawicielowi niemieckiej straży granicznej, zwanej grenzschutzem o postanowieniach "Komisji Sojuszniczej" i przestrzegł go stanowczo, że jeśli nie zapewni mu bezpieczeństwa to straci niechybnie pracę. Reakcja była natychmiastowa - członek grezschutzu chcą nie chcąc musiał obronić go przed atakiem fanatyków. Aby uchronić się przed podobnymi niespodziankami Wyżlic zorganizował w Czerlinie straż złożoną z polskich mieszkańców wsi. Od tej pory było w okolicy nieco spokojniej ponieważ niemieccy bojówkarze bali się jawnie występować wobec zdecydowanej postawy członków straży. Bez przeszkód odbył się na przykład w Elgnowie wiec, a po nim huczna zabawa. Przed lokalem kręciło się wprawdzie wielu podejrzanych osobników, ale żaden z nich nie śmiał nawet podnieść głosu. Także do Czerlina zaczęli ściągać emigranci - to znaczy ci którzy się kiedyś tu urodzili albo mieszkali. Przybyła między innymi córka Antoniego Raczyńskiego, zakonnica w dalekim Akwizgranie. Przed wyjazdem została dokładnie poinstruowana, jak ma głosować, ba zagrożono jej nawet, że jeśli ulegnie polskiej propagandzie to nie ma po co wracać do klasztoru w Niemczech. Pouczona i zastraszona zakonnica zaczęła nakłaniać ojca żeby głosował za przyłączeniem do Niemiec. Raczyński odpowiedział jej jednak, że ważniejsze powinno być polecenie ojca, a nie władz klasztornych. Młoda zakonnica nie wróciła do Akwizgranu. Po plebisctycie wstąpiła do jednego z klasztorów w Poznaniu. W Czerlinie wzięło udział w głosowaniu 88 osób . 45 głosowało za Polską mimo pogróżek obszarnika Bolta, właściciela sąsiedniego majątku Napromek. Owe 45 głosów, czyli 51,1 procent stanowiło większość. Nie pomogli niemieccy emigranci, a decydujący głos za przyłączeniem do Polski oddał również emigrant, mieszkający na stałe w Gdańsku, a urodzony w Czerlinie - kuzyn Wyżlica. Niemieccy emigranci już od rana, pewni zwycięstwa, upajali się wizją niemieckiego Czerlina. Po ogłoszeniu wyników głosowania szybko się wynieśli. Radosne podniecie ogarnęło polskich mieszkańców wsi, tym bardziej, że sąsiednia wieś Lubstynek mimo agutacji zniesmaczonego Polaka Gontarskiego, właściciela niedużego majątku, głosowało 63,3 procent za Polską. Niecierpliwie wyglądano dnia, w którym nastąpi uregulowanie granicy. Nieco inaczej ułożyły się stosunki w Napromku, który był majątkiem niemieckiego szowinisty Bolta. Podczas kampanii plebiscytowej Bolt tak sterroryzował polskich robotników, że oddali oni swe głosy za "Osterpreussen". Tym czasem minęły żniwa, pola ziemniaczane też opustoszały, a granica wciąż jeszcze nie była ustalona. Trwały targi o Napromek, bo to jego ziemie zachodziły właśnie klinem na obszar, mający przypaść Polsce. Komisja graniczna dyskutowała zwłaszcza nad sprawą Glaznot. Mieszkańcy tej wsi chlubnie zdali egzamin patriotyczny, lecz na przeszkodzie zaspokojenia ich wieloletnich tęsknot za Ojczyzną stanęła linia kolejowa. Komisja zdecydowała ostatecznie, że Glaznoty pozostaną po stronie niemieckiej, natomiast Napromek wraz z Czerlinem i Lubstynkiem przyłączony zostanie do Polski.
Staraniem Instytutu Pamięci Narodowej oraz mieszkańców gminy Lubawa, ze środków finansowych IPN dla uczczenia bohaterskiej walki Polaków na Powiślu, Warmii i Mazurach z brutalną germanizacją, a szczególnie dla uczczenia dzielnych mieszkańców wsi Lubstynka i Napromka w stulecie plebiscytu została odsłonięta piękna tablica pamiątkowa.
red.
lubawa@gazetaolsztynska.pl
lubawa@gazetaolsztynska.pl
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez