Na początku tylko my wierzyliśmy, że się uda

2022-11-14 10:00:00(ost. akt: 2022-11-14 10:13:32)
Wzruszyliśmy się, kiedy w dniu otwarcia lokalu zobaczyliśmy kolejkę gości — mówią Małgorzata i Piotr Bączek

Wzruszyliśmy się, kiedy w dniu otwarcia lokalu zobaczyliśmy kolejkę gości — mówią Małgorzata i Piotr Bączek

Autor zdjęcia: Fot. Michał Zdanowicz

Gdy Małgorzata i Piotr otwierali pizzerię, w szesnastotysięcznym Lidzbarku Warmińskim było już kilka dobrze prosperujących i wydawać się mogło, że otwarcie kolejnej nie jest zbyt dobrym pomysłem. A jednak mieszkańcy od razu pokochali nowy lokal.
— Kiedy mówiliśmy, że chcemy otworzyć restaurację mało kto wierzył, że nam się uda. Usłyszeliśmy nawet: "Chyba budkę z kebabem" — wspomina Małgorzata Warot-Bączek, żona Piotra. — Jednak wytrwale dążyliśmy do spełnienia marzenia i zrobiliśmy to!

Zanim restauracja "Na okrągło" pojawiła się w centrum Lidzbarka Warmińskiego trzeba było przejść długą drogę.

— Jesteśmy razem od 12 lat — opowiada pani Małgorzata. — Piotr skończył technikum hotelarskie i poszedł na zarządzanie, a ja na inżynierię środowiska.
— Kiedy obroniliśmy dyplomy, zaczęliśmy się zastanawiać co dalej — dodaje pan Piotr, a pani Małgorzata tak wspomina ten bardzo ważny dla nich moment: — Poszliśmy tego dnia do niewielkiej kawiarenki w Olsztynie i zaczęliśmy rozmawiać o naszej przyszłości. Nie chcieliśmy pracować na etatach, ale nie mieliśmy pieniędzy na założenie własnej działalności, nie chcieliśmy też brać kredytu. Wtedy nasunął się pomysł, by otworzyć restaurację. Piotrka od zawsze kręciła gastronomia, do tego stopnia, że, kiedy chodziliśmy do jakiegoś lokalu, to za każdym razem miał uwagi: "To bym zrobił inaczej", "To bym wprowadził" itp.
Para dała sobie dwa lata na zebranie potrzebnych środków, by otworzyć własny lokal. To był rok 2017.

— Postanowiliśmy wyjechać za granicę. Początkowo myśleliśmy o Norwegii, jednak ten pomysł nie wyszedł. Trochę się wzbranialiśmy przed Londynem, bywaliśmy już tam w trakcie wakacji w pracy, ale do trzech razy sztuka i ostatecznie stanęło na Londynie.

Przez pierwszy miesiąc pobytu w Anglii mieszkali u starszej siostry pani Małgorzaty. Początkowo nie mieli zbyt dużych zarobków, ale mieli cel i plan, by w ciągu dwóch lat uzbierać na wymarzony lokal.

Pan Piotr pracował w gastronomii, między innymi we włoskich restauracjach, pani Małgorzata zajmowała się między innymi opieką nad dziećmi. Szło im coraz lepiej. Postanowili przedłużyć swój pobyt o siedem miesięcy, żeby pewniej wejść na rynek w Polsce.

— Do Olsztyna wróciliśmy 25 listopada 2019 roku — wspominają. — Kupiliśmy mieszkanie i zaczęliśmy szukać lokalu, by go wynająć na restaurację. Od początku wiedzieliśmy, że działalność będziemy prowadzili na naszej ukochanej Warmii. Pierwszym lokalem, który obejrzeliśmy po powrocie do Polski był właśnie ten, w którym dziś jest nasza restauracja. Jednak od początku, będąc w Londynie myśleliśmy o Olsztynie.

Tu bowiem oboje studiowali i mieszkali, czuli się z miastem związani i wydawało się także, że to dobre miejsce na działalność gospodarczą.
— Obejrzeliśmy 12 miejsc — mówi pani Małgorzata. — W każdym było coś nie tak.

Równocześnie obydwoje zdobywali wiedzę potrzebną do prowadzenia restauracji, poznawali specjalistów. Zależało im bardzo na tym, by ich lokal był przyjazny, a wyroby na wysokim poziomie. Plany nieco krzyżowała pandemia koronawirusa, ale z czasem wszystko zaczęło się układać.

— Zastanawialiśmy się jaką kuchnię chcemy prowadzić. Początkowo, będąc jeszcze w Londynie, braliśmy pod uwagę regionalną, ale po badaniu rynku, uznaliśmy, że to może nie wyjść — wspomina pani Małgosia. — Na szczęście spotykaliśmy na swojej drodze ludzi, którzy tak jak nasi rodzice, dali nam ogrom wsparcia. Kiedy pojechaliśmy na warsztaty robienia pizzy, po raz pierwszy ktoś uwierzył w nasz pomysł, naszą wizję. Dostaliśmy skrzydeł. — zwierza się pani Małgorzata.

Warto wspomnieć, że małżonkowie, mieszkając w Anglii, często przyjeżdżali do rodzinnego Lidzbarka Warmińskiego.
— Bywaliśmy na Warmii dwa razy w miesiącu — wspomina pan Piotr. — Mamy w Lidzbarku Warmińskim rodzinę i wielu przyjaciół.
— W Polsce prowadziliśmy bardzo towarzyskie życie — dodaje pani Małgorzata. — Lubimy gościć ludzi.

W pewnym momencie do małżonków dotarła wieść, że lokal w Lidzbarku Warmińskim, który im się wcześniej podobał, będzie do wynajęcia.
— Niewiele brakowało, a mąż podpisałby umowę na etat w Olsztynie, ale w życiu nie ma przypadków, bo w dniu kiedy miał to zrobić, rano dowiedziałam się, że ten lokal w Lidzbarku się zwalnia. Szybko zadzwoniłam do męża. Nie podpisał umowy o pracę, tylko od razu skontaktowaliśmy się z właścicielem i wynajęliśmy lokal pod naszą restauracje.

Zaczęła się adaptacja lokalu pod gastronomię.
— Mieliśmy dużo szczęścia — opowiadają małżonkowie. — Trafiliśmy na bardzo dobrych fachowców.

— Budowlańcy, elektryk, stolarz, hydraulik — wylicza pani Małgosia. — Wszyscy pracowali wspaniale i udało się szybko przygotować lokal pod działalność. Już wtedy wiadomo było, że będzie to pizzeria, ale chcieliśmy by była jak najbardziej profesjonalna, a produkty, których będziemy używali najlepszej jakości.
Przyszedł maj 2022 roku i otwarcie. Jak się okazało, zainteresowanie nowym lokalem gastronomicznym było ogromne.

— Pomyśleliśmy, że to wynik ciekawości — opowiada pani Małgorzata. — Ludzie przychodzą, bo to nowy lokal i za kilka dni liczba klientów się zmniejszy. Jednak nie, goście docenili nasze starania i serce, z którym wszystko robimy. Powodzenie naszego marzenia przeszło nasze oczekiwania. Za każdym razem towarzyszyło ogromne wzruszenie, kiedy goście chwalili nasze potrawy, wystrój, obsługę, a przede wszystkim atmosferę, której nie da się podrobić. Nadal mnie wzrusza, gdy słyszę pochwały. I przyznam, że dodaje nam to skrzydeł.

Małżonkowie starają się, by podawane w ich lokalu dania były dobrej jakości. Niektóre ze składników pizzy, takie jak ser mozzarella fior di latte można zjeść w Polsce tylko w dwóch miejscach, tym drugim jest Lidzbark Warmiński. Jakość podawanej kawy też nie jest przypadkowa. W zasadzie przypadkowi niczego właściciele "Na okrągło" nie zostawiają.

— Cały czas się rozwijamy — mówi pan Piotr. — Mamy małą powierzchnię wewnątrz lokalu, więc niedawno zabezpieczyliśmy taras, by nie wiało, wstawiliśmy piecyk na tarasie. Latem oczywiście wystawimy stoliki pod budynkiem. Małgosia upiększa wnętrze. Mieliśmy zamiar wziąć dekoratora, ale uznałem, że żona doskonale sobie z tym poradzi i miałem rację. Zależy nam na tym, by goście czuli się u nas dobrze.

— Utrzymujemy dobrą atmosferę także wśród personelu — dodaje pani Małgorzata. — Kiedy przyjmowaliśmy pracowników, to nie interesowało nas CV. Potrzebowaliśmy krótkiej rozmowy, bo dla nas najważniejsze jest, by personel miał do tej pracy serce, chęci i żeby, tak jak my, lubił ludzi. Reszty można się nauczyć. Udało się takich ludzi znaleźć, co nas bardzo cieszy. I chociaż nie żyjemy w czasie dobrym dla przedsiębiorców, zwłaszcza w gastronomii, to jesteśmy pełni wiary, że wszystko będzie dobrze.
Ewa Lubińska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5