Robimy małe rzeczy dla wielkiej sprawy

2022-04-04 18:53:06(ost. akt: 2022-04-07 09:15:37)
Jolanta Adamczyk, przedstawicielka powiatu lidzbarskiego w Społecznej Radzie Seniorów Województwa Warmińsko-Mazurskiego

Jolanta Adamczyk, przedstawicielka powiatu lidzbarskiego w Społecznej Radzie Seniorów Województwa Warmińsko-Mazurskiego

Autor zdjęcia: album prywatny

— Robimy małe rzeczy dla wielkiej sprawy — tak jednym zdaniem podsumowuje działania członków lidzbarskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku Jolanta Adamczyk, przedstawicielka powiatu lidzbarskiego w Społecznej Radzie Seniorów Województwa Warmińsko-Mazurskiego.
Właściwie zawsze była aktywna i to dlatego tak często jest zapraszana do udziału w różnych inicjatywach i organizacjach. Teraz Jolanta Adamczyk przede wszystkim swoją energię lokuje w opiekę nad Uniwersytetem Trzeciego Wieku w Lidzbarku Warmińskim, ale to oczywiście nie wszystko.

Jej sercu bliskie są między innymi Kaziuki-Wilniuki, impreza, która ma swoją bardzo długą historię — powstała jako pierwsze większe święto Kresowiaków w powojennej Polsce i dziecko tego święta Zespół Tańca Ludowego "Perła Warmii".

— Kaziuki – Wilniuki, które nawiązują do dziedzictwa kulturowego Wileńszczyzny i związane są z pomocą polskim zespołom artystycznym na Litwie w tym roku były organizowane po raz 38. — opowiada Jolanta Adamczyk. — Odbywają się w pięciu miastach naszego województwa: Olsztynie, Kętrzynie, Szczytnie, Bartoszycach i Lidzbarku Warmińskim, gdzie organizujemy Galę Kaziukową.

Kazikowe wydarzenia to: spotkania, koncerty, kiermasze, wystawy artystów polskich z Litwy, pomoce polskim szkołom i domom dziecka. Przy okazji całe mnóstwo spraw pomagaliśmy rozwiązywać poprzez zaangażowanie posłów i senatorów.

Lidzbarskie Kaziuki-Wilniuki to nie tylko impreza, na której niemal zawsze jest komplet gości, ale też współpraca i pomoc Polakom mieszkającym na Litwie. Między innymi walka o nieprzenoszenie jednej z polskich szkół, czy o pozostawienie polskich nazw ulic w Wilnie, wsparcie dla szkół - kupno zeszytów, podręczników, plecaków, remont szkoły w miejscowości Kiena, pomoc w zakupie autokaru dla polskiego domu dziecka w Podbrodziu, wymiana informacji i doświadczeń z dziennikarzami, artystami, Polakami mieszkającymi i tworzącymi na Litwie i in.

— To z inspiracji Kaziukowych powstał Zespół Tańca ludowego „Perła Warmii” — kontynuuje pani Jolanta. — Jestem dumna, że udało mi się, mimo ogromnych trudności, utrzymać zespół i nadać mu kręgosłup. Tworzyliśmy go intensywnie przez 7 lat, wspólnie z Jakubem Naczmańskim, którego odkryłam jako wspaniałego miłośnika folkloru, i który jako choreograf stworzył pierwsze układy taneczne dla "Perły". Kuba był obieżyświatem i miłośnikiem folkloru. To on pozwolił mi uwierzyć, że zespół jest gotowy na wyjazd zagraniczny i może reprezentować Warmię na Międzynarodowym Balkan Folk Festival. Tak też się stało i wspólnie z zespołem „Reszelanie”, prowadzonym przez Mirka Bogdanowicza, wyruszyliśmy zdobywać sceny Europy. Teraz zespół liczy sobie około 100 tancerzy i prowadzony jest przez Anię i Pawła Sadowskich. Zdobywa sceny całego świata.

Jolanta Adamczyk zaczęła pracę w Lidzbarskim Domu Kultury w 1977 roku, ale już rok wcześniej działała w nim jako wolontariuszka.

— Jola Szydzińska, która pracowała w Lidzbarskim Domu Kultury wyprowadziła się do Olsztyna, do Wojewódzkiego Domu Kultury, by zająć się organizacją Ogólnopolskich Spotkań Zamkowych "Śpiewajmy Poezję" — wspomina lidzbarczanka. — Zajęłam jej miejsce i tak zostałam animatorką kultury. No cóż, byłam w tej przestrzeni "zielona", chociaż prowadziłam wcześniej w ramach wolontariatu, wprowadzona przez Jolę, Biuro Organizacyjne II Lidzbarskich Biesiad Humoru i Satyry. Tam właśnie po raz pierwszy zobaczyłam, jak ważne osoby zasiadają w jury festiwalu.

A byli to znani satyrycy i dziennikarze: Adam Kreczmar, Aneta Łastik, Julian Bogdanowicz, Jacek Frankowski, Krystyna Gucewicz, Jerzy Kleyny — wylicza Jolanta Adamczyk. — Przewodniczył im redaktor naczelny tygodnika "Szpilki" Witold Filler.

Po kilku latach tej mojej pracy w kulturze, mogłam rozmawiać z jurorami, artystami i reżyserami nad kształtem najstarszego w Polsce Festiwalu Kabaretów Teatrów Satyry i Producentów Radiowych Audycji Satyrycznych, bo tak rozrósł się ten festiwal.

Pani Jola opowiada, że przy współpracy z Telewizją Polską i zaproszeniu Krzysztofa Jaślara, długoletniego reżysera LWHiS, powstawały widowiska kabaretowe, autorskie programy satyryczne, wystawy rysunków satyrycznych przy współpracy z Muzeum Karykatury w Warszawie. Odbywały się nocne projekcje filmów realizowanych przez kabarety, rozgrywane były mecze i turnieje piłkarskie. Dużo się działo.

— Lidzbarskie Wieczory Humoru i Satyry, to każdego roku nowa historia zespołów kabaretowych, aktorów, reżyserów, władz miasta, sponsorów, widzów, tworzona przez ludzi, którym bardzo zależy na tym festiwalu i poczesnym miejscu Lidzbarka Warmińskiego w przestrzeni kulturalnej Polski. Nie ma chyba takiego artysty kabaretowego, który na przestrzeni ponad 48 lat Lidzbarskich Wieczorów Humory i Satyry nie brał w tym festiwalu udziału.

Z wielką czułością czekaliśmy na udział w pracach jury: Marysi Czubaszek, Andrzeja Zakrzewskiego, Eryka Lipińskiego, Janusza Kosińskiego, Jacka Fedorowicza, Ferdynanda Ruszczyca, Maruszki Lipińskiej, Andrzeja Strzeleckiego, Zuzanny Łapickiej Olbrychskiej, z którą realizowaliśmy program dla telewizji.
Warto przy okazji wspomnieć, że to na lidzbarskich "Biesiadach" (tak na początku nazywano ten konkurs kabaretowy) swoje szlify zdobywał Piotr Bałtroczyk, odkryty został jako kabareciarz Ireneusz Krosny, w konkursie wystartowała Grupa MoCarta, a Artur Andrus po raz pierwszy przeprowadzał wywiady z kabareciarzami jako redaktor Rozgłośni Harcerskiej.

— Do dzisiaj mam taką jego wizytówkę — mówi pani Jolanta. — O Lidzbarskich Wieczorach Humoru i Satyry można by było napisać książkę. Zapewne taka powstanie, bo warto.

Bitwa pod Heilsbergiem, to kolejny projekt, który Jolanta Adamczyk napisała, tym razem wspólnie z Katarzyną Radulewicz. Umowy i uzgodnienia partnerskie z muzeum w Sovietsku prowadziła z Władysławem Strutyńskim, ale realizację musiała dokończyć, pozostając na polu bitwy sama.

— Tak to czasem bywa — komentuje. — Historia Bitwy pod Heilsbergiem i Pokoju w Tylży była realizowana w 2007 r w ramach 200. rocznicy wydarzeń napoleońskich po raz pierwszy, a kontynuowana każdego roku, tworzy oddzielną historię miejsc i ludzi – rekonstruktorów, którzy w niej uczestniczą. Z tych wielkich projektów i wydarzeń, były jeszcze mniejsze, takie jak Lidzbarskie Starcia Kabaretowe, konkurs "To nie jest Bilet w jedną stronę", Dyskusyjny Klub Filmowy, spotkania autorów kina niezależnego. Później mogłam zaprosić widzów na pierwszy Lidzbarski Festiwal Filmowy „LIFF”.

Z miłości do filmów prowadziłam także edukację filmową dla szkół podstawowych wspólnie z Grzegorzem Pieńkowskim z Filmoteki Narodowej. Uczestniczyłam przez kilka lat w Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni, jako członek Polskiej Federacji Dyskusyjnych Klubów Filmowych i poprzez tę miłość do kina udało mi się stworzyć w Lidzbarskim Domu Kultury, najnowszej generacji - Kino "Ignacy".
To wszystko było możliwe, dzięki aktywności społecznej pani Joli między innymi w Stowarzyszeniu Przyjaciół Ziemi Lidzbarskiej.

— Od chwili jego zarejestrowania w roku 1994 byłam jego członkiem, później skarbnikiem, sekretarzem, aż w końcu prezesem. To właśnie w ramach tego stowarzyszenia działa Uniwersytet Trzeciego Wieku i świetlica dla dzieci „Promyk” — wyjaśnia Jolanta Adamczyk. — Od kilku lat zapoznaję się z tematem senioralnym i chciałbym, aby życie seniora było ciekawe i twórcze, a nie zamknięte w samotnych mieszkaniach i pozostawione samym sobie. Staram się pisać i realizować projekty adresowane do ludzi pozostających w izolacji społecznej, ale i wykluczonych cyfrowo, aby mogli żyć godnie. W ramach UTW organizuję wykłady, spotkania, warsztaty, zajęcia edukacyjne, artystyczne, rehabilitacyjne.

Pomagają mi w tym podobni do mnie, zakręceni na pracę na rzecz innych wolontariusze, aktywni w ramach Uniwersytetu Trzeciego Wieku.
Jak mówi pani Jolanta, aby jej praca była skuteczna, a wiedza ciągle się uzupełniała, zostałam przewodniczącą Miejskiej Społecznej Rady Seniorów w Lidzbarku Warmińskim.
— Staram się integrować wszystkie związki i koła działające na rzecz seniorów i z seniorami — tłumaczy.

Jolanta Adamczyk jest także w zarządzie Wojewódzkiej Społecznej Rady Seniorów (już drugą kadencję) i Członkiem Zarządu Federacji Uniwersytetów Trzeciego Wieku Warmii i Mazur.

— To wszystko jest po to, aby czerpać wiedzę i działać dla godnego życia na emeryturze, bo przecież jest jeszcze, według statystyk, ponad 20 lat do zagospodarowania przez emerytów. Jakie one będą, zależy od tego, co teraz możemy wypracować w urzędach, zakładach opieki, ministerstwach, instytucjach kultury, uczelniach — wyjaśnia.
W chwili kiedy powstaje ten tekst, pani Jolanta i członkowie "jej" Uniwersytetu Trzeciego Wieku oraz wspomniane stowarzyszenie zrobili 25 paczek wielkanocnych, które trafią głównie do Polaków mieszkających na Ukrainie (wartość każdej z nich to ponad 100 zł). To akcja Stowarzyszenia Wspólnota Polska, z którą pani Jolanta współpracuje od lat.

— I tak teraz zajęci jesteśmy pomocą uchodźcom z Ukrainy. Robimy małe rzeczy dla wielkiej sprawy — podsumowuje Jolanta Adamczyk.
lub

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5