Miłosz Szymczak. Być może najszybszy spawacz w Polsce
2022-01-31 12:50:00(ost. akt: 2022-01-31 14:17:24)
Miłosz jeździ na rowerze i to naprawdę szybko! Jak sam mówi, do życiowej formy trochę mu brakuje, ale ciężko trenuje, aby przygotować się do kolejnych wyścigów. Zaparcia i samodyscypliny ma aż nadto, jednak starty stoją pod znakiem zapytania z powodów finansowych. Poznajcie Miłosza Szymczaka - lidzbarskiego kolarza szosowego.
Miłosz ze sportem związany jest od najmłodszych lat. Zaczęło się już w szkole podstawowej od gry w piłkę nożną, potem były sporty walki, kulturystyka i wreszcie rower. Uczył się w Szkole Mistrzostwa Sportowego w kolarstwie w Świdnicy, a solidne przygotowanie i determinacja pozwoliły mu kręcić tak dobre wyniki, że został członkiem kolarskiej Kadry Narodowej Juniorów i zdobył m.in. drużynowe Mistrzostwo Europy. Mimo licznych sukcesów na ogólnopolskiej i międzynarodowej arenie Miłosz z osobistych względów na 15 lat pożegnał się z rowerem, ale nie ze sportem - cały czas był osobą ponadprzeciętnie aktywną. Sytuacja zmieniła się w 2020 roku, gdy postanowił wrócić do kolarstwa i rozpoczął intensywne treningi.
- Moje przygotowania do sezonu trwały pół roku. Całą zimę i początek wiosny trenowałem na trenażerze w piwnicy, gdzie zainstalowałem rower szosowy, bo nie miałem jeszcze sprzętu, który pozwoliłby trenować w takich warunkach w terenie. Tygodniowo, podczas 3 lub 4 treningów, „pokonywałem” kilka tysięcy kilometrów, a dwa dni spędzałem na siłowni - opowiada. - Gdy zbliżał się pierwszy po latach start w zawodach kolarskich, czyli Orlen Lang Team Race Amatorów, byłem bardzo zestresowany i pełen obaw, ale pojechałem do Białegostoku i wystartowałem na dystansie 82 kilometrów. Towarzyszyła mi żona Magda, której wparcie było i dalej jest nieocenione. Nie liczyłem na wiele w debiucie, ale okazało się, że byłem dobrze przygotowany i ostatecznie zająłem 6. miejsce w kategorii M30. Wynik byłby nawet lepszy, gdyby nie doszło do małego nieporozumienia na trasie, przez co straciłem cenne sekundy. Wyścig dał mi cenną lekcję i zauważyłem, że mogę z powodzeniem rywalizować z zawodnikami, którzy mają sprzęt nieraz 10 - krotnie droższy niż mój, a w tej dyscyplinie ma to duże znaczenie. Samozaparcia i dyscypliny nigdy mi nie brakowało i tak jest do dziś.
Miłosz w swoim inauguracyjnym sezonie startował 8 razy i aż 6 razy stał na podium (oprócz wspomnianego Orlen Long Team Race także w Bitwie Warszawskiej Tour 2. miejsce, Cyklu Pelplin Mała Pętla miejsce 3. OPEN, V Międzynarodowym Wyścigu Kolarskim o Puchar Wójta Gminy Wąpielsk 3. miejsce kat. M-30, Ogólnopolskim Wyścigu Kolarskim o Puchar Wójta Gminy Brodnica kat. Amator miejsce 2. OPEN i Mistrzostwach Polski Masters Rawa Mazowiecka kat. M 30 15 miejsce).
- To bardzo budujące, gdy wyczytują Lidzbark Warmiński na zawodach, gdzie całe podium obsadzone jest doświadczonymi zawodnikami reprezentującymi bogate kluby z południa kraju. Wiele osób pyta, gdzie jeżdżę, z kim, a ja im odpowiadam z satysfakcją, że jestem niezrzeszony. Fajnie być niezależnym, jednak stwarza to pewien dość duży problem - przyznaje Miłosz.
W Lidzbarku Warmińskim nie ma drużyny kolarskiej. Jest kilku amatorów dwóch kółek, ale muszą oni opłacać swoje starty z własnych pieniędzy. A to dość kosztowne. - Dobry rower to koszt rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych. Mój kosztował 3.500 zł, ale jak widać niedoskonałości sprzętowe nadrabiam przygotowaniem. Największy problem stanowi nie sprzęt, a koszty wyjazdów na wyścigi, takie jak wpisowe, wyżywienie, transport, noclegi, bo to wszystko muszę opłacać z własnych pieniędzy. Pracuję jako spawacz, mam dwójkę wspaniałych dzieci i trudno jest znaleźć środki na rozwijanie mojej pasji w stopniu jaki mi się marzy. Od rodziny otrzymuję ogromne wsparcie, zwłaszcza od mojej kochanej żony Magdy, która nie tylko mi kibicuje i cierpliwie wytrzymuje codzienne treningi, ale jest nieoceniona jeśli chodzi o logistyczne przygotowania do startów. Pragnę jej z tego miejsca z całego serca podziękować, bo bez jej zaangażowania pewnie nigdy nie wyszedłbym z treningów w piwnicy (śmiech).
Jak będzie wyglądał zbliżający się sezon? - To zależy. Cały czas intensywnie się przygotowuję, ale to, w ilu wyścigach wystartuję zależy od moich skromnych możliwości finansowych - powiedział Miłosz. A gdybyś znalazł sponsora? - Wtedy mógłbym trenować jeszcze ciężej, aby godnie reprezentować Lidzbark Warmiński oraz przedsiębiorstwa czy firmy, które chciałyby nawiązać współpracę.
Kolarstwo to dyscyplina sportu, która wymaga niebywałego przygotowania fizycznego, psychicznego i sprzętowego. Mało kto jest w stanie pokonać bez przerwy dystans kilkudziesięciu, a nawet i ponad 100 kilometrów, ze średnią prędkością dochodzącą do 45 km/h i jadąc przez cały czas „na maksa”. Miłosz to potrafi i ma wszystkie cechy mistrza - zawziętość, silną psychikę, doskonałe warunki fizyczne oraz bogate doświadczenie. Do pełni szczęścia brakuje mu tylko jednego - wsparcia finansowego, które pozwoli mu brać udział w kolejnych wyścigach, z których na pewno nie raz jeszcze wróci z medalami.
I właśnie znalezienia sponsora Ci życzymy! Dziękujemy za rozmowę.
oko
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez