Alina i Zenon Drozd: "Odziedziczyliśmy to po córce"

2018-09-06 09:00:00(ost. akt: 2018-09-06 08:52:31)
Alina i Zenon Drozd

Alina i Zenon Drozd

Autor zdjęcia: Ewa Lubińska

Alina Drozd nie chciała malować, ale kiedy mąż namówił ją, by wstąpiła na chwilę na warsztaty malarskie do "Ratusza" spod jej rąk wyszło kilkaset obrazów, które cieszą oczy nie tylko domowników. Dzieła pani Aliny trafiają nawet zagranicę.
— Przez to jej malowanie, to ja zrezygnowałem, bo okazało się, że jest ode mnie dużo lepsza — śmieje się pan Zenon, który na zajęcia z malarstwa i rysunku w Domu Środowisk Twórczych "Ratusz" prowadzone przez dr Wiolettę Jaskólską poszedł, bo chciał udoskonalić swoje umiejętności.

Wtedy prowadził jeszcze firmę budowlaną. Zajmował się nie tylko remontami nowych domów i mieszkań, ale też odnawianiem zabytków, których na Warmii i Mazurach nie brakuje.

— Restaurowałem między innymi pomniki i stare nagrobki — wspomina lidzbarczanin. — Wymagało to precyzji, więc pomyślałem, że dobrze byłoby trochę się podszkolić na zajęciach plastycznych, poznać lepiej warsztat i tak trafiłem do "Ratusza".

Jak wspomina pan Zenon na budynku był napis, że jedynym warunkiem uczestnictwa w zajęciach jest ukończone 18 lat.

— Tyle miałem, więc postanowiłem się zapisać. Poszedłem do pani Wioletty i powiedziałem, że nie umiem malować, ale mam dobre nalewki i wina domowe, i chciałbym spróbować. No i zostałem. Spodobało mi się to malowanie. Kiedyś pracowałem w domu nad obrazem, a żona co chwilę podchodziła i robiła uwagi: "nie ten kolor kładziesz", "pociągnij tym światłem". Tak mnie zdenerwowała, że powiedziałem, żeby sama malowała i wyszedłem do kotłowni. Kiedy wróciłem byłem w szoku — to co namalowała było wspaniałe. Dałem jej kolejne zadanie do wykonania. Była w tym dużo lepsza ode mnie.

Pan Zenon zaczął namawiać panią Alinę żeby chodziła z nim na warsztaty malarskie, ale odmawiała. Jednak w końcu uległa i tak zaczęła się jej malarska przygoda, która teraz pochłania jej sporo czasu.

— Jeszcze wtedy nie byłam na emeryturze, więc nie miałam zbyt wiele czasu na malowanie, ale tak mnie wciągnęło, że nawet jak wracałam z pracy po 20.00 to brałam pędzle i zabierałam się do pracy — opowiada lidzbarczanka. — Jak znajdę sobie taki temat, który mnie wciągnie, to nie liczę czasu.

Pani Alina ma już na swoim koncie około 300 obrazów, a maluje dopiero od czterech lat i nie jest to jej jedyne zajęcie.

Jest co prawda na emeryturze ale prowadzi dom. Piękny budynek opleciony winnym gronem, otoczony ogrodem, który wymaga pracy. A jeszcze państwo Drozdowie mają na wsi działkę, na której hodują warzywa.

— To wszystko jest na głowie Alinki — mówi pan Zenon, który ich wspólny dom wybudował. — I to nie tylko prace domowe, czy w ogrodzie, ona nawet płytki kładła na podłogę. Gdzie sięgnąć wzrokiem — to wszystko jej dzieła.

Lidzbarczanie kochają starocie, zwłaszcza pan Zenon. Na starocie przeznaczył jedno z pomieszczeń gospodarczych, ale też pełno pamiątek można znaleźć w domu i ogrodzie.

Na ścianie tarasu wisi wielki kowalski miech — pamiątka rodzinna po tacie gospodarza domu, który, jak nietrudno zgadnąć, był kowalem. W ogrodzie kuchenka z fajerkami, a na niej stare obracane gofrownice, które nakładano zamiast fajerek.

Małżonkowie kochają też naturę. Ich stół tarasowy powstał z rozłożystego pnia, wszędzie kwiaty, krzewy, stawek z rybkami i... betonowe pałacyki.

— Mąż robił dla wnuków i tak zostały jako dekoracje ogrodu — wyjaśnia pani domu, pokazując zamki wyglądające jak ceramiczne rękodzieła z galerii sztuki.

Jak widać sztuka towarzyszy Alinie i Zenonowi Drozdom wszędzie.

— Odziedziczyliśmy to po córce. Tak to wszystkim tłumaczę, bo jedna z naszych córek skończyła Akademię Sztuk Pięknych. To pewnie po niej te zdolności mamy — żartuje lidzbarczanin.
Ale małżonkowie nie tylko malarstwem, rzeźbą i naturą żyją.

Udzielają się też w lidzbarskim zamku. Biorą udział w inscenizacjach z okazji Nocy Muzeów, czy przedstawień związanych z tradycjami warmińskimi, takich jak Gody.

Chętnie też uczestniczą w innych lokalnych wydarzeniach kulturalnych, a jak mają nieco czasu to lubią podróżować.

— Nie planujemy wyjazdów — zwierza się pani Alina. — Po prostu jedziemy. Zawsze się znajdą przyjaźni ludzie po drodze. Lubimy poznawać mieszkańców innych terenów. Potrafimy spontanicznie podróżować nawet poza granicami kraju. Wszędzie można przeżyć coś ciekawego, spotkać interesujących i życzliwych ludzi. Świat jest piękny.


Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Ania #2574325 | 195.136.*.* 6 wrz 2018 20:17

    Tak, tak! Ze 2 lata temu weszłam do jednego z pokojów u Państwa Drozd i widząc obrazy byłam przekonana, że autorem jest Pan Zenek. Bardzo sie zdziwiłam, gdy ich córka powiedziała mi, że to Pani Ala malowała :) obrazy są naprawdę piękne, a Państwo Drozd to wspaniali ludzie. Pozdrawiam Sąsiadów ;)

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B