Najbardziej tęsknię za ludźmi z Lidzbarka

2017-02-09 09:00:00(ost. akt: 2017-02-09 09:53:42)
Przemka Niedzielskiego, absolwenta lidzbarskiej "Jagiellonki" będziemy mogli zobaczyć 22 lutego w Lidzbarskim Domu Kultury w sztuce pt. "Wyspa"

Przemka Niedzielskiego, absolwenta lidzbarskiej "Jagiellonki" będziemy mogli zobaczyć 22 lutego w Lidzbarskim Domu Kultury w sztuce pt. "Wyspa"

Przemek Niedzielski pochodzi z Lidzbarka Warmińskiego. Jest aktorem, absolwentem Policealnego Studium Aktorskiego im. Aleksandra Sewruka przy Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie. Debiutował w spektaklu Pan Mautz Sybille Berg, w reżyserii Andrzeja Majczaka, będąc jeszcze na drugim roku nauki. Występował między innymi u boku Artura Steranko. Zawodowo zadebiutował w Teatrze Muzycznym w Łodzi. Jest laureatem statuetki Talent Roku 2013. Prawie pięć lat trenował Extreme Martial Art'z Tricks. Niedługo będziemy mogli zobaczyć go w Lidzbarku w sztuce pt. "Wyspa".
— Alicja Andrzejewska: Przemku, odkąd ukończyłeś Studium Aktorskie im. A. Sewruka w Olsztynie minęły dwa lata.  Dużo się wydarzyło przez ten czas w twoim życiu zawodowym...

— Wydarzyło się bardzo dużo rzeczy, sporo wspaniałych ludzi miałem przyjemność spotkać na mojej drodze. W kwietniu 2015 odbyła się premiera mojego dyplomu muzycznego „Nie dorosłem, czyli piosenki Taty Kazika” którego reżyserem był Pan Jacek Bończyk. Ja młody, z wielkimi marzeniami, chciałem po szkole za wszelką cenę wylecieć do Nowego Jorku.

Marzyłem o studiach w szkole aktorskiej Lee Strasberga, nie ważne było, jak zdobędę pieniądze na wylot, wiedziałem, że nawet jeśli przeczekam chwilę w Polsce, to uzbieram pieniądze i wylecę, znajdę pracę w NY i zarobię na szkołę marzeń. Stało się jednak inaczej, z Panem Jackiem rozmawiałem sporo na ten temat, rozważałem decyzję prawie do samego rozdania dyplomów. Postanowiłem zostać. Jeszcze w trakcie szkoły dowiedziałem się że, Pan Jacek będzie reżyserował spektakl „Cyrano” w Teatrze Muzycznym w Łodzi.

Pojechałem na ten casting razem z moim kolegą Szymonem Kołodziejczykiem, również lidzarczaninem. Od razu po castingu dowiedzieliśmy się, że dostaliśmy rolę kadetów, wiernych przyjaciół głównego bohatera. Za jakiś czas dostałem telefon z teatru, że dostaję jeszcze jedną z głównych ról „Christiana”. Dostałem dwie role od razu po szkole, w tym jedną z głównych, CUD!. Młodzi aktorzy po skończeniu szkoły mają zawsze nie lada wyzwanie, żeby dostać cokolwiek i gdziekolwiek, a tu proszę. Oczywiście zanim zaczęły się próby musiałem jakoś dożyć do tych dni :D. Utrzymanie w Warszawie nie jest tanie, a ja chciałem jak najszybciej się usamodzielnić, więc poszedłem rozdawać ulotki i tak udało mi się dotrwać do rozpoczęcia prób w Łodzi.
Na próbach poznałem mnóstwo wspaniałych ludzi i dużo mogłem się nauczyć, będąc w tak wielkiej produkcji.

Miałem o tyle utrudnioną sytuacje, że musiałem zbudować dwie oddzielne role, postać kadeta i Christiana. Mój kolega Dawid Pelowski miał również to samo zadanie co ja, bo gdy ja grałem Christiana, on grał kadeta i na odwrót. I tak dotrwaliśmy do końca, w efekcie główną premierę grałem Christiana, co było dla mnie wielkim wyróżnieniem. Zwłaszcza, że w trakcie pracy z różnych powodów zawodowych, zmienił się reżyser spektaklu, którego wcześniej nie znałem, a był nim Jakub Szydłowski aktor Teatru Roma w Warszawie. Premiera była wspaniała, z orkiestrą na żywo, balet, wszyscy szczęśliwi, coś naprawdę pięknego. Przez ten cały czas, miałem zawsze wsparcie u Pana Jacka Bończyka. Po Łodzi dostałem zaproszenie na rozmowę z Dyrektorem Teatru w Płocku im. Jerzego Szaniawskiego.

Od stycznia zaczęliśmy pracę nad „Poskromieniem Złośnicy” Szekspira, reżyserem spektaklu był sam Dyrektor Teatru Marek Mokrowiecki. Znowu miałem szczęście trafić na bardzo fajny zespół teatralny, z którym pracuję do dzisiaj. W samym spektaklu muszę przyznać największy problem sprawiała mi pewna scena, do której nie byłem przekonany od samego początku. Była to scena, którą w sumie musiałem wyrapować.

I na premierze stało się coś niezwykłego, bo scena, która mnie osobiście nie przekonywała, ale robiłem wszystko najlepiej jak potrafiłem, okazała się być wielkim hitem! W trakcie sceny publiczność śmieje się, bije brawa, coś niesamowitego. Pierwszy raz w życiu dostałem podwójne brawa w scenie którą grałem… Po poskromieniu dostałem propozycję wejścia w bajkę „Szatan z siódmej klasy” , to mała ale wdzięczna rólka, dzieci na przedstawieniu się dobrze bawią i to najważniejsze. Zaraz po wejściu w kolejny spektakl dostałem propozycję kolejnego tytułu, był nim „Konik Garbusek”, którego reżyserem był Tomasz Grochoczyński, były dyrektor Płockiego Teatru, rektor Akademii Teatralnej w Warszawie. Przyjąłem kolejną okazje współpracy ze wspaniałym człowiekiem.

Po drodze otrzymałem propozycję etatu w Płocku, ale postanowiłem walczyć dalej i póki co nie przywiązywać się do jednego miejsca. I tak zrobiłem trzeci tytuł, piękną bajkę, która stale ma bardzo duże zainteresowanie. W trakcie pracy nad tymi wszystkimi tytułami, bardzo dużo udzielałem się w dubbingu. Podkładałem głosy do przeróżnych bajek, głównie produkcji Disneya.

— Podkładałeś głos do: "Alex i spółka" (2015 r.), "Soy Luna" (2016 r.), "Muppety" (2015 r.), "Dobry dinozaur" (2015 r.) oraz "Gdzie jest Dory" (2016 r.). Zdradzisz, jak zaczęła się twoja przygoda z dubbingiem? 

— Moja przygoda z dubbingiem zaczęła się pod koniec 2013 roku. Byłem wtedy na trzecim roku swojej szkoły. Pojechaliśmy na fundowane w naszej szkole warsztaty dubbingowe w Warszawie w studio SDI. Tam poznałem moją mistrzynię dubbingu, Panią Joannę Węgrzynowską. Na tych warsztatach zostałem przez nią zauważony i kilka tygodni po warsztatach dostałem telefon, że jestem wezwany do nagrania swojego głosu w SDI Media.

Musiałem niestety odmówić, ponieważ nie miałem czasu na przyjazd do Warszawy, pracowałem wtedy bardzo ciężko nad spektaklem „Klaun” reż. Giovanniego Castellanosa w Teatrze Jaracza w Olsztynie, do tego musiałem wyrabiać się z zajęciami w szkole. Po premierze klauna, napisałem wiadomość do Pani Joanny, i dowiedziałem się że już wtedy chciała mnie obsadzić w serialu młodzieżowym „Violetta”, no ale za późno się odezwałem. Pamiętam, że straaaasznie długo żałowałem, bo może jednak udałoby mi się wyrwać raz na jakiś czas na nagrania. Długo myślałem że straciłem wielką szansę.

Czas mijał, a ja gdzieś tam pogodziłem już się z tą stratą. Pod koniec czerwca 2014 roku zjeżdżałem na wakacje do rodzinnego miasta, i w busie przeglądałem kontakty w telefonie. Tam natknąłem się na kontakt do Pani Joasi. Nie miałem nic do stracenia, więc napisałem jej, że już mam ostatni rok dyplomowy i będę miał więcej czasu wolnego, że będę mógł przyjeżdżać na nagrania, i że jak będzie miała jakąś rólkę do zagrania, to ja biorę wszystko!. Ku mojemu zdziwieniu dostałem wiadomość że, dobrze że się odezwałem, że Pani Joasia pamięta o mnie, i żebym dostał zgodę dyrektora na te wyjazdy, a póki co obsadza mnie w najnowszej produkcji, serialu młodzieżowego „Lato w mieście”. Haha, nie mogłem w to uwierzyć, teraz jak o tym myślę nawet, śmieje się w duchu. I tak właśnie pod koniec wakacji miałem pierwsze duże nagrania w studio SDI Media w Warszawie.

Później wpadały w między czasie jakieś małe rólki dodatkowe, i tak jakoś to się toczy do dnia dzisiejszego. Zawszę mówię jak ktoś mnie pyta, że moją mistrzynią jest Pani Joasia, a mistrzem Pan Jacek. Bo od nich też wiele mogłem się nauczyć, miałem możliwość podglądania ich przy pracy, Pani Joasia i Pan Jacek zabierali mnie na swoje nagrania w różnych produkcjach, gdzie mogłem podpatrywać jak to się robi. W trakcie nagrań, spotkałem też Pana Wojciecha Paszkowskiego, który obsadzał mnie w produkcjach kinowych. W świecie dubbingu poznałem naprawdę wiele niesamowitych ludzi. Pamiętam jak na pierwszej próbie indywidualnej dyplomu muzycznego, czekałem na Pana Jacka wraz z akompaniatorem, i kiedy Pan Jacek wszedł na salę prób, pierwsze moje słowa brzmiały "Panie Jacku….. będę od Pana lepszy…” Oczywiście powiedziałem to z wielkim uśmiechem na twarzy, mając na myśli bycie lepszym w dubbingu. Pan Jacek spojrzał zdziwiony z lekkim uśmiechem i powiedział długie „ okeeeeeeeej…” i tak rozpoczęliśmy pierwszą próbę nad dyplomem.

Pod koniec wakacji 2015 roku, czyli już po zakończeniu szkoły teatralnej, dostałem jedną z głównych ról w serialu młodzieżowym „Alex i spółka”. Kocham wszystkie role dubbingowe które robiłem, te większe i mniejsze. Jestem jednym z tych aktorów, którzy oglądają wszystko w czym brali udział :D Słuchając swojego głosu w telewizji też można się wiele nauczyć. Widzisz swoje momenty, które zawsze można zrobić lepiej. Kiedy poznałem Pana Wojciecha Paszkowskiego, zaczęły się moje przygody w kinowych produkcjach. Nie zagrałem jeszcze jakiejś wielkiej roli ale, możecie uwierzyć że przy małych rolach jest również mnóstwo frajdy, nauki i zabawy!

W takich kinowych produkcjach jak nie dostajesz większej roli to grasz, różne mniejsze role. Tak właśnie miałem okazje udzielać głosu w „Dobry dinozaur” czy „Gdzie jest Dory”. Jest to naprawdę moje wielkie szczęście, nie potrafię tego opisać słowami. Kiedyś jako dziecko oglądałem różne bajki i słyszałem różne polskie głosy, a teraz z nimi współpracuję, i sam powoli staję się takim głosem. Kiedy zaczęliśmy produkcje nad „Soy Luna”, przychodząc na nagrania, musiałem najpierw złożyć autografy na zeszytach, które zostawiały fanki, i dopiero mogłem spokojnie zacząć nagrania.

— Spotkaliśmy się na scenie podczas Gali Osobowości. Pracowałeś twórczo z Ryśkiem Dudkiem, Pawłem Sadowskim. Potem trafiłeś do mnie na zajęcia i pracowaliśmy nad repertuarem do szkoły teatralnej. Jak ty wspominasz te czasy?

— Piękne czasy! :D Pamiętam jak mój trener Ryszard namawiał mnie do tego, żebym spróbował zdawać szkoły aktorskiej, ja byłem bardziej za szkołą policyjną… W sumie byłem trochę zagubiony i sam nie wiedziałem do końca co mam robić w życiu. Jak wiele osób w klasie maturalnej. Ale tak, Ryszard zaprowadził mnie do Pawła Sadowskiego.

Nie zapomnę tego do końca życia. Bo w prawdzie jestem tu gdzie jestem teraz dzięki wam. Oczywiście musiałem wykonać swoją pracę, ale wy pokazaliście mi kierunek, który później okazał się być tym życiowym kierunkiem. Moim powołaniem. Nie wyobrażam sobie teraz, żebym robić coś innego w życiu. Tak samo to, że trenowałem XMA u Ryszarda, okazało się kolejnym strzałem w dziesiątkę. W szkole aktorskiej, ruch na scenie, zajęcia ruchowe, nie stanowiły dla mnie żadnego wyzwania. Czasami wracam myślami do tego jak zaczynałem.

U Pawła czytałem swoje pierwsze wiersze, bo te szkolne nie liczą się, te u Pawła czytałem z własnej woli. Widzę w mojej pamięci jak wracam podekscytowany, z Klubu Garnizonowego, nie wiedziałem, że to takie przyjemne, myślałem sobie… chcę więcej! Później trafiłem do Ciebie, no i to już była piękna, ciężka praca, nad tekstami.

Pamiętam udział w konkursie recytatorskim. Z tym konkursem też jest pewna historia, bo rok wcześniej, gdzie jeszcze nie myślałem o szkole aktorskiej, moi znajomi ze szkoły brali udział w tym konkursie. Śmiałem się z nich i żartowałem, po czym powiedziałem „Słuchajcie, za rok biorę udział w tym konkursie i was wszystkich niszczę” rzuciłem coś takiego dla żartu, nawet nie przeszło mi przez myśl, żeby brać w nim udział. Ale rok później okazało się, że biorę udział w tym konkursie i przechodzę dalej… i dalej… Nie myślałem, że to się tak potoczy. :D

A po konkursie już tylko przygotowania do szkoły. Wspaniały czas, trudny, ale całkowicie odmienił moje życie.

— Gdzie działasz teatralnie?

— Teatralnie teraz gram w Teatrze Muzycznym w Łodzi, w Teatrze Dramatycznym w Płocku i powoli zaczynam z moim przyjacielem Piotrem Stawskim robić swoje rzeczy i grać, po całej Polsce i nie tylko. Mamy nadzieję, na jakieś wyjazdy za granicę.


— O czym jest spektakl pt. "Wyspa", w którym grasz razem z Piotrem Stawskim i z którym przyjeżdżacie do Lidzbarka 22 lutego?

— Spektakl WYSPA, jest o relacji dwóch braci, którzy spotykają się na pogrzebie ojca i kłócą się o spadek. Ale tak naprawdę to początek całej lawiny wydarzeń i tego czego się dowiadują o sobie. Okazuje się, że mają sobie dużo do wyjaśnienia. Każdy z nich ma inny obraz tego, w jaki sposób wychowywali ich zmarli rodzice, i konfrontują to ze sobą.

Paweł, czyli Piotr Stawski, bogaty, samodzielny mocny charakter, i Ja czyli Piotr, pupilek rodziców zamknięty w kloszu. Oczywiście nic nie jest takie, jak to wygląda na pierwszy rzut oka, jak w życiu. Zawsze to, co widzimy na pierwszy rzut oka jest efektem końcowym czegoś co musiało się zadziać w człowieku wcześniej. Więcej nie chcę zdradzać ani nikogo tez naprowadzać na jakiś tor myślenia. Ale dodam, że to naprawdę dla mnie i Piotra ciekawe doświadczenie. Pamiętam, jak na pierwszym roku szkoły aktorskiej poznałem Piotra, bardzo szybko się zgadaliśmy, nawet razem mieszkaliśmy na stancji przez rok. Dużo gdzieś tam razem przeszliśmy. I kiedy Piotr skończył szkołę, zaczął prowadzić zajęcia teatralne, reżyserował swoje autorskie spektakle. Piotr nie dość, że jest świetnym aktorem, to jeszcze pisze swoje sztuki i je reżyseruje.

Przez kilka lat często rozmawialiśmy, że jak skończę szkołę to, zrobimy razem spektakl, i będziemy grali wszędzie. I tak przez kilka lat tylko o tym rozmawialiśmy, ja skończyłem szkołę to trochę się posypało tych ról. Piotr założył swoją firmę. Aż w końcu dogoniliśmy się gdzieś tam, i postanowiliśmy zacząć robić swoje rzeczy już tak na poważnie. Piotr napisał "Wyspę", sami wyreżyserowaliśmy i sami ją gramy. Dlatego jest to dla nas super doświadczenie grać braci, gdzie sami się przyjaźnimy w życiu prywatnym. To wszystko gra na plus dla tej sztuki.

— Za czym tęsknisz myśląc o Lidzbarku?
— Najbardziej tęsknię za ludźmi, którzy zostali w tym mieście, różnie oczywiście bywało, ale jak myślę o Lidzbarku, to mojej głowie zawsze tam świeci słońce.

Rozmawiała Alicja Andrzejewska

Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij



Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Przemysław Niedzielski #2178337 | 78.11.*.* 9 lut 2017 20:49

    POZDRAWIAM WSZYSTKICH!!! :D DO ZOBACZENIA 22.02 NA SPEKTAKLU!!! ;)

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  2. Sąsiadka spod nr 22 #2178336 9 lut 2017 20:47

    11 Listopada jest z Ciebie mega dumne i życzy Ci powodzenia oraz mnóstwa sukcesów! :) :) :)

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  3. 11 Listopada #2177924 | 5.172.*.* 9 lut 2017 11:09

    11 listopada teskni za Toba :)

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5