Rodzinne fotografie z dalszym ciągiem

2025-08-07 08:00:00(ost. akt: 2025-08-07 09:06:09)

Autor zdjęcia: Radosław Niemczynowicz

Kto z nas nie lubi starych fotografii? Czarno-białe, czy w sepii mówią więcej niż niejeden film, czy internetowa rolka. Dwie z takich fotografii rozpoczęły niezwykły zapis historii rodziny Anny i Pawła Sadowskich z Lidzbarka Warmińskiego.
— Te zdjęcia moich pradziadków były od zawsze w zbiorach naszych rodzinnych fotografii — opowiada Paweł Sadowski z Lidzbarka Warmińskiego. — Zapadły mi w pamięć, także dlatego, że bardzo lubię historię (stąd kierunek moich studiów). Uwielbiałem też opowieści rodzinne.

Bali się że będą tu na chwilę

To właśnie z tych opowieści Paweł dowiedział się że na zdjęciach są jego pradziadkowie — Jan i Józefa Statkiewiczowie i tego, że pradziadek był pierwszym po drugiej wojnie światowej sołtysem wsi Ignalin pod Lidzbarkiem Warmińskim.

— Pradziadek był repatriantem z Wileńszczyzny, jak wielu późniejszych mieszkańców Warmii. Przyjechał z rodziną do Lidzbarka Warmińskiego koleją z pierwszym transportem. Ponieważ na Wileńszczyźnie jego rodzina mieszkała na wsi, to także tutaj szukała gospodarstwa wiejskiego — opowiada Paweł Sadowski. — Babcia opowiadała mi, że jej rodzice, tak jak wiele innych rodzin, które tutaj osiadły po wojnie, w pierwszych latach nawet się specjalnie nie rozpakowali, bo cały czas żyli w przeświadczeniu, że są tutaj tylko na chwilę.

Pradziadkowie lidzbarczanina postanowili znaleźli dla siebie niewielki dom. Na poszukiwania poszli z Lidzbarka Warmińskiego pieszo w stronę Ornety. Nie chcieli mieszkać w zbyt pokaźnym, wyglądającym na bogate gospodarstwie, bo to nie był jeszcze spokojny czas. Pomijając echa wojenne, warto zauważyć, że na terenie obecnej Warmii dość intensywnie grasowali szabrownicy, którzy z pewnością nie omijali tych bogatszych, okazalszych budynków. Bezpieczniej było więc zamieszkać w skromniejszym domu i tak też zrobili Jan i Józefa Statkiewiczowie.

Tak powstał Ignalin

Pan Józef został wybrany pierwszym po wojnie sołtysem. Pierwotnie o miejscowości, która powstała już w XIV wieku mówiono, że leży pod Lasem Kruków (w języku pruskim Sparwirde).

Kiedy nadawano nowe nazwy warmińskim miejscowościom, rada sołecka, która składała się głównie z repatriantów z Wileńszczyzny) postanowiła nazwać wieś Ignalino, od miasta na Litwie (była tam elektrownia jądrowa w latach 1983-2009).
Dopiero, kiedy na Warmii pojawili się przybysze z Mazowsza i Ukraińcy z Akcji Wisła, postanowiono tę nazwę nieco zmienić i teraz wieś nosi nazwę Ignalin.
Ciekawostką jest, że w okolicy dzisiejszego Ignalina stoczono jedną z największych bitew napoleońskich na terenach obecnej Polski. Armia Napoleona starła się 10 czerwca 1807 r. z wojskami prusko-rosyjskimi. Dziś w Lidzbarku Warmińskim odbywa się rekonstrukcja tej bitwy.

W tym to Ignalinie, w roku 1949 lub 1950, pradziadkowie Pawła stanwali do wspomnianych fotografii, które znalazły się w albumie rodzinnym i posłużyły do tworzenia niezwykłego zapisu historii rodziny Anny i Pawła Sadowskich.

Geneza fotograficznej serii

— Mieliśmy sesję zdjęciową naszego Zespołu Tańca Ludowego „Perła Warmii” — wspomina Paweł Sadowski. — Pozowaliśmy z moją, wtedy jeszcze przyszłą, żoną Anią Radkowi Niemczynowiczowi. To była seria zdjęć związanych z tradycjami warmińskimi, między innymi moment wesela, w którym panna młoda zakłada symbolicznie czepiec. Podczas tej sesji przypomniały mi się zdjęcia moich pradziadków. Postanowiliśmy zrobić fotografię w podobnym klimacie, głównie chodziło o surowość w ich twarzach, powagę. Nie poznałem niestety pradziadków, bo zmarli zanim się urodziłem — prababcia w 1978, a pradziadek w 1974 roku — ale zawsze chętnie słuchałem rodzinnych wspomnień babć i to nie przypadek, że magisterkę napisałem na temat repatriacji.

Paweł Sadowski pełni dziś funkcję kierownika Zespołu Tańca Ludowego „Perła Warmii” w Lidzbarku Warmińskim. Wbrew pozorom, jego decyzja o wstąpieniu do tego zespołu nie wynikała z rodzinnych tradycji. Jak to młody chłopak, zainteresował się najpierw jedną z tancerek należącą już do „Perły Warmii”.
Mimo że do wstąpienia do zespołu ludowego, działającego przy Lidzbarskim Domu Kultury zachęcał go wcześniej kolega, dzisiaj znany stand-uper Arkadiusz Jaksa Jakszewicz, to jednak Pawłowi wcześniej brakowało silnej motywacji. Dopiero uroda jednej z tancerek sprawiła, że postanowił przyjść na zajęcia do Lidzbarskiego Domu Kultury.

Był rok 2009. Jeszcze wtedy nie spotkał jednak miłości swojego życia, ale folklor wciągnął go bez reszty, a w końcu na jego drodze stanęła też ta najważniejsza kobieta — Anna, która tańczyła wówczas w innym zespole, bo w „Kortowie”, a spotkali się na koncercie w... Macedonii.

Kiedy ich miłość rozkwitła na dobre, Anna po skończeniu studiów na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim, przeszła do lidzbarskiej „Perły Warmii”, gdzie od 2017 roku pełni rolę instruktorki tańca i głównego choreografa. Prowadzi też zajęcia taneczne w klubie wojskowym. Paweł jest natomiast od 2015 roku kierownikiem zespołu.

Doskonała kondycja i trwałe więzi

Sam zespół działa od września 2008 roku, niedawno więc obchodził 15. rocznicę. Głównie tańczy w nim, ale też i śpiewa, 150 osób w różnym wieku. W zespole są uczniowie i nauczyciele, komendant Straży Miejskiej, lekarz. Najmłodszy tancerz ma 5, a najstarszy 56 lat.

Zespół ma w swoim repertuarze widowiska obrzędowe i tańce z kilkunastu regionów. Daje kilkadziesiąt koncertów rocznie, w tym dwa - trzy poza naszym krajem.

— W Gruzji zajęliśmy drugie miejsce, zaraz po Estonii — wspomina Paweł Sadowski i dodaje, że w Polsce brakuje dużego festiwalu zespołów tańca ludowego, których jest naprawdę dużo. Mieszkańcy różnych krajów na świecie chwalą się swoimi tańcami narodowymi — kontynuuje lidzbarczanin. — Organizowane są wielkie imprezy, tańce ludowe pokazywane są przez telewizje, a w Polsce tej dumy z naszego dziedzictwa nie widać. Warto wiedzieć, że mamy kilka tysięcy tancerzy tańca ludowego, a Polacy o tym właściwie nie wiedzą. Wydaje im się że zespoły ludowe są marginalne, że jest ich niewiele. Chciałbym, żeby to się zmieniło.

Uczestnictwo w tych zespołach, to nie tylko dobra zabawa, podróże, nowe znajomości, zawiązywane przyjaźnie, więzi, które pozostają na wiele lat. Taniec ludowy wymaga doskonałej kondycji, tak więc jest wspaniałym sposobem na dbanie o zdrowie.

Wyjazdy uczą młodych ludzi samodzielności i zaradności. Jak wspomina Paweł, wielu młodych ludzi po raz pierwszy sięgnęło na takich wyjazdach, które trwają nawet i 10 dni, po żelazko. Uczestnicy wiele się od siebie nawzajem uczą.

Taniec ludowy to nasze życie

Wróćmy do starej fotografii pradziadków Pawła Sadowskiego. Sesja zdjęciowa, która miała promować działalność „Perły Warmii” stała się też przyczynkiem do kolejnych zdjęć.

To, do którego Anna i Paweł pozowali w podobnym klimacie co pradziadkowie, tak spodobała się modelom i fotografowi, że postanowili spotykać się w tym celu co rok. I tak powstało już osiem podobnych ujęć.

Na pierwszym para pozowała jeszcze przed ślubem, na kolejnym już jako małżeństwo, a następnie jako rodzina, bo z czasem pojawiły się dzieci. Najpierw Stasio, później Leon. Zdjęcia w oryginale mają spory format. Są piękną historią rodziny Sadowskich.

Obrazek w tresci

Obrazek w tresci

— Będziemy robili te fotografie, póki nam chęci i sił starczy — deklaruje z uśmiechem Paweł.

Stasio ma ponad 6 lat. Wszedł już za rodzicami w świat tańca ludowego, ale nie wbrew sobie. Ten świat mu się spodobał.

— Tańczy w naszym zespole — opowiada Paweł. — Właśnie niedawno odkrył w sobie chęć śpiewania, ale czy przy tym zostanie? Trudno powiedzieć, bo interesuje go wiele innych aktywności, takich jak capoeira, czy piłka. Z kolei Leon jest jeszcze malutki, ma dwa latka, więc jak podrośnie, zobaczymy co go zainteresuje. Byłoby miło, gdyby obaj pokochali folklor, bo taniec ludowy to nasze życie, ale oczywiście to oni wybiorą swoje drogi.

Póki co, na ścianach mieszkania rodziny Sadowskich pojawiają się kolejne fotografie — łączące historię z przyszłością, bo w planach są kolejne zdjęcia.

Ewa Lubińska

2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B