Piekielnie mocna fiesta

2018-07-15 10:30:00(ost. akt: 2018-07-15 10:34:49)
Piotr Szakal i Paweł Kobyliński okazali się najszybsi we Frączkach

Piotr Szakal i Paweł Kobyliński okazali się najszybsi we Frączkach

Autor zdjęcia: archiwum zawodnika

W niedzielę, 8 lipca we Frączkach odbyła się II Runda Szutrowego Pucharu Automobilklubu Warmińskiego (SzPAKW). W rajdzie startowała załoga Szakal Rally Team. W Hondzie Civic obok Piotra Szakala zasiadł ponownie pilot Paweł Kobyliński.
Pamiętając ubiegłoroczny start we Frączkach, rajdowiec z Korsz miał nadzieję, że tym razem nawierzchnia będzie sucha. Wieściła to choćby prognoza pogody.
— Na wszelki wypadek zabraliśmy również koła na nawierzchnie błotnistą — mówi Piotr Szakal. Na miejscu okazało się, że jednak będzie się kurzyło. Korszeński kierowca odetchnął.
Tym razem na starcie pojawili się m.in. Zbigniew Staniszewski z Olsztyna, który przyjechał Fordem Fiestą R5, czy Sebastian Chrzanowski ze swoją Hondą Civic. Obaj posiadają licencje rajdowe jechali w klasie „Gość”. — Sebastian jeździ taką samą generacją Civica jak my, ale pod maską ma zdecydowanie więcej koni — mówi Piotr.
Po zapoznaniu się z trasą nasz rajdowiec wiedział, że walka o jak najlepsze czasy może być trudna. — Na torze było bardzo dużo luźnej nawierzchni tj. piasku, nie ubitego szutru. Wiedzieliśmy, że będzie to trudny rajd, podczas którego od bardzo szybkiego kontrowania kierownicą, ręce, ramiona, barki dostaną mocno w kość. Wiedzieliśmy również, że będzie to walka o przyczepność przy optymalnie wysokiej prędkości, która jeżeli zostanie przekroczona powyżej tej „cienkiej czerwonej linii” spowoduje wypadnięcie z trasy a jak przekonałem się już na własnej skórze — Frączki nie wybaczają błędów i konsekwencje tych błędów są bardzo bolesne — przekonuje Szakal.

Pierwszy na trasę ruszył Zbigniew Staniszewski. Tumany kurzu, duża prędkość i jazda bokiem — tak wyglądał przejazd piekielnie mocnej fiesty. Maszyna Szakala ruszyła kilka załóg później. Auto dobrze się sprawowało, po problemach z silnikiem, z którymi Piotr borykał się przez kilka ostatnich startów nie było śladów. Kiedy honda teamu z Korsz dojechała na metę, załoga wiedziała, że będzie dobrze. Drugi przejazd był jeszcze lepszy niż pierwszy start, mimo drobnych kłopotów na zakrętach. Potem okazało się, że problemy z przyczepnością spowodowane były za dużym ciśnieniem w kołach. Porada zaciągnięta od Sebastiana Chrzanowskiego, który jechał przecież taką samą hondą, pomogła. Trzeci start był jeszcze lepszy. Auto prowadziło się zdecydowanie lepiej, dzięki czemu Piotr pewniej się czuł za kierownicą. Do tego stopnia, że „wykręcił” czas o 2,2 sekundy lepszy od bardziej doświadczonego kolegi, który jechał autem posiadającym blisko 70 koni więcej. — To był wynik, którego ani ja, ani Paweł sie nie spodziewaliśmy — opowiada z dumą Piotr Szakal. Po tym przejeździe załoga SRT wiedziała już, że prowadzi w klasyfikacji generalnej.
Nadszedł czas ostatniej próby, która ze względu na specyfikacje toru mogła dać naszej załodze zarówno upragnione zwycięstwo, jak i... porażkę. — Ruszyliśmy ostro, zachowując rozsądek, aby nie zepsuć tego, co mogliśmy osiągnąć — wspomina Piotr. — Jechaliśmy dobrym tempem. Paweł spisywał się w roli pilota, a auto pracowało bardzo dobrze. Wiedziałem, że nie możemy przesadzić, bo stanie się coś złego. Zdecydowałem się w końcówce troszkę odpuścić, aby spokojnie skończyć ten rajd.
Jak sie okazało, załoga Szakal Rally Team poprawiła swój czas o kolejne 1,1 sekundy, co pozwoliło utrzymać pierwszą lokatę w klasyfikacji generalnej rajdu.
Następny start dopiero za dwa tygodnie. Tym razem nasza załoga powalczy na Torze Rajdowym w Mikołajkach (29 lipca).

Marek Szymański



2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5