Mieszkańcy Korsz będą mieli większy wpływ na inwestycje
2017-06-17 18:00:00(ost. akt: 2017-06-17 11:33:50)
Sporo się dzieje ostatnio w gminie Korsze. Planowane są inwestycje drogowe, informatyzacja sołectw, a przede wszystkim budżet obywatelski, który ma obowiązywać od przyszłego roku. O tym wszystkim i kilku innych ważnych sprawach rozmawialiśmy z burmistrzem Korsz – Ryszardem Ostrowskim.
Panie burmistrzu, Korsze będą miały swój własny budżet obywatelski. To nowość u was.
– Wiele miast i miasteczek budżetami obywatelskimi dysponują od kilku lat, natomiast u nas to jest rzeczywiście nowość. Jeżeli chodzi o Korsze, bo przecież Kętrzyn ma taki budżet już piąty rok z kolei. W takich mniejszych gminach to rzeczywiście wciąż jest rzadkość.
– Wiele miast i miasteczek budżetami obywatelskimi dysponują od kilku lat, natomiast u nas to jest rzeczywiście nowość. Jeżeli chodzi o Korsze, bo przecież Kętrzyn ma taki budżet już piąty rok z kolei. W takich mniejszych gminach to rzeczywiście wciąż jest rzadkość.
A skąd ten pomysł?
– Dlaczego to robimy? Przede wszystkim to była jedna z naszych obietnic wyborczych. Chcieliśmy powołać rady osiedlowe, ale u nas nie udało się tego zrobić. W planach było założenie, że te rady osiedlowe będą miały środki, o których wydatkowaniu miałyby decydować. Ten pomysł zastąpi budżet obywatelski.
Poza tym bardzo fajnie to u nas funkcjonuje jako fundusze sołeckie. Dzięki nim tereny wiejskie zmieniły się nie do poznania, ludzie się integrują. Coraz fajniej te nasze wioski, wioseczki i sołectwa wyglądają. Chcemy też, by mieszkańcy miasta mieli bezpośredni wpływ na to, co się dzieje w ich najbliższym otoczeniu. Przy okazji jest to też taka namiastka demokracji bezpośredniej.
– Dlaczego to robimy? Przede wszystkim to była jedna z naszych obietnic wyborczych. Chcieliśmy powołać rady osiedlowe, ale u nas nie udało się tego zrobić. W planach było założenie, że te rady osiedlowe będą miały środki, o których wydatkowaniu miałyby decydować. Ten pomysł zastąpi budżet obywatelski.
Poza tym bardzo fajnie to u nas funkcjonuje jako fundusze sołeckie. Dzięki nim tereny wiejskie zmieniły się nie do poznania, ludzie się integrują. Coraz fajniej te nasze wioski, wioseczki i sołectwa wyglądają. Chcemy też, by mieszkańcy miasta mieli bezpośredni wpływ na to, co się dzieje w ich najbliższym otoczeniu. Przy okazji jest to też taka namiastka demokracji bezpośredniej.
Czyli fundusze sołeckie zostają, a dochodzi pula pieniędzy dla mieszkańców Korsz?
– O wydatkach funduszy sołeckich decydują mieszkańcy. Chcemy podobne kwoty w przeliczeniu na jednego mieszkańca dać też dla miasta, by i oni decydowali w co te pieniądze zainwestować. Mieszkańcy będą mogli zgłaszać to do nas bezpośrednio lub przez internet.
Warto pójść w tę stronę, ponieważ to zmusza ludzi do większego zainteresowania się tym, co dzieje się w samorządach. Im więcej samorządu obywatelskiego, tym lepiej. Stwarza to więcej płaszczyzn do porozumień, dyskusji czy aktywności społeczeństwa. Zależy mi na tym, by ta aktywność była większa.
– O wydatkach funduszy sołeckich decydują mieszkańcy. Chcemy podobne kwoty w przeliczeniu na jednego mieszkańca dać też dla miasta, by i oni decydowali w co te pieniądze zainwestować. Mieszkańcy będą mogli zgłaszać to do nas bezpośrednio lub przez internet.
Warto pójść w tę stronę, ponieważ to zmusza ludzi do większego zainteresowania się tym, co dzieje się w samorządach. Im więcej samorządu obywatelskiego, tym lepiej. Stwarza to więcej płaszczyzn do porozumień, dyskusji czy aktywności społeczeństwa. Zależy mi na tym, by ta aktywność była większa.
Ale budżet obywatelski to nie jedyne novum w gminie Korsze. Wyszliście z propozycją informatyzacji sołectw. Jak to jest przyjmowane?
– Rzeczywiście chcemy tej nowoczesności wprowadzić, by sołtysi też mogli korzystać z tego, co nam dzisiaj technika przynosi. Odbyło się już spotkanie, ale na razie różnie to jest przyjmowane. Jedni są za, inni przeciw. Nie każdemu jest po drodze z tym postępem technicznym, ale powolutku po odpowiednim szkoleniu i tę sprawę uda nam się pozytywnie doprowadzić do końca.
– Rzeczywiście chcemy tej nowoczesności wprowadzić, by sołtysi też mogli korzystać z tego, co nam dzisiaj technika przynosi. Odbyło się już spotkanie, ale na razie różnie to jest przyjmowane. Jedni są za, inni przeciw. Nie każdemu jest po drodze z tym postępem technicznym, ale powolutku po odpowiednim szkoleniu i tę sprawę uda nam się pozytywnie doprowadzić do końca.
W terenach wiejskich w waszej gminie poprawią się niebawem kolejne odcinki dróg...
– Drogi to temat, o który ciągle trzeba dbać, zabiegać i walczyć. Warunki atmosferyczne i gleba, na której leży gmina sprawiają, że te drogi szybko się wybijają, szybko się niszczą. Chcemy do poprawy dróg podchodzić profesjonalnie. Większość z nich nie posiada niestety rowów ani dobrego wyprofilowania. W tym roku kończymy już ul. Konopnickiej w Korszach i pora na kilka dróg w terenie. Rozstrzygnięte są przetargi na drogi w Parysie, Wandajnach i Studzieńcu. Nie wyszedł nam pierwszy przetarg na drogę Babieniec-Gudniki, ale wkrótce ogłaszamy kolejny.
Cały czas liczymy też na współpracę z powiatem na remonty dróg powiatowych leżących na terenie gminy.
– Drogi to temat, o który ciągle trzeba dbać, zabiegać i walczyć. Warunki atmosferyczne i gleba, na której leży gmina sprawiają, że te drogi szybko się wybijają, szybko się niszczą. Chcemy do poprawy dróg podchodzić profesjonalnie. Większość z nich nie posiada niestety rowów ani dobrego wyprofilowania. W tym roku kończymy już ul. Konopnickiej w Korszach i pora na kilka dróg w terenie. Rozstrzygnięte są przetargi na drogi w Parysie, Wandajnach i Studzieńcu. Nie wyszedł nam pierwszy przetarg na drogę Babieniec-Gudniki, ale wkrótce ogłaszamy kolejny.
Cały czas liczymy też na współpracę z powiatem na remonty dróg powiatowych leżących na terenie gminy.
Pańscy oponenci też zdaje się nieco przycichli.
– Cieszy mnie to, że w Radzie zaczęła się praca merytoryczna. W końcu zaczęliśmy ze sobą normalnie rozmawiać. Jestem człowiekiem otwartym, kompromisowym, ale oczywiście nie za wszelką cenę. Nie po to mieszkańcy głosują na burmistrza, by potem był marionetką sterowaną przez radnych. Opozycja musi być, musi patrzeć na ręce władzy wykonawczej, ale w ramach obowiązującego prawa. Tu nie może być tematów tabu.
Tak trochę przewrotnie się stało, że to radni z mojego komitetu byli przeciwni budżetowi obywatelskiemu, zatem realizacja naszego programu wyborczego została poparta przez opozycję. To cieszy.
– Cieszy mnie to, że w Radzie zaczęła się praca merytoryczna. W końcu zaczęliśmy ze sobą normalnie rozmawiać. Jestem człowiekiem otwartym, kompromisowym, ale oczywiście nie za wszelką cenę. Nie po to mieszkańcy głosują na burmistrza, by potem był marionetką sterowaną przez radnych. Opozycja musi być, musi patrzeć na ręce władzy wykonawczej, ale w ramach obowiązującego prawa. Tu nie może być tematów tabu.
Tak trochę przewrotnie się stało, że to radni z mojego komitetu byli przeciwni budżetowi obywatelskiemu, zatem realizacja naszego programu wyborczego została poparta przez opozycję. To cieszy.
Gospodarność gminy została doceniona i uhonorowana „Złotym Runem”, tytułem przyznawanym przez marszałka województwa.
– Zajęliśmy drugie miejsce w województwie, co może oznaczać, że w tych Korszach nie żyje się tak źle, skoro wydatki na mieszkańca są dość wysokie. W kategorii gmin miejsko-wiejskich wyprzedziły nas jedynie Mikołajki, o wiadomo jak dużym potencjale turystycznym. Warto jednak podkreślić, że do tych wydatków nie została doliczona hala sportowa. Zostanie ona potraktowana jako wydatek dopiero wtedy, gdy zaczniemy ją spłacać, czyli w przyszłości.
Nie jest łatwo zarządzać gminą tak źle usytuowaną turystycznie. Musieliśmy postawić na coś innego i teraz wiadomo już, że te 7 mln zł z podatków z elektrowni wiatrowych stawia nas wśród liderów, jeżeli chodzi o klasyfikacje dochodów własnych.
– Zajęliśmy drugie miejsce w województwie, co może oznaczać, że w tych Korszach nie żyje się tak źle, skoro wydatki na mieszkańca są dość wysokie. W kategorii gmin miejsko-wiejskich wyprzedziły nas jedynie Mikołajki, o wiadomo jak dużym potencjale turystycznym. Warto jednak podkreślić, że do tych wydatków nie została doliczona hala sportowa. Zostanie ona potraktowana jako wydatek dopiero wtedy, gdy zaczniemy ją spłacać, czyli w przyszłości.
Nie jest łatwo zarządzać gminą tak źle usytuowaną turystycznie. Musieliśmy postawić na coś innego i teraz wiadomo już, że te 7 mln zł z podatków z elektrowni wiatrowych stawia nas wśród liderów, jeżeli chodzi o klasyfikacje dochodów własnych.
Do końca kadencji coraz mniej czasu. Patrzy Pan na to wszystko z szerszą perspektywą?
– Skoro wieloletnia prognoza finansowa sięga 2030 roku, więc tak też na to patrzę. Natomiast nie podjąłem jeszcze decyzji czy rzeczywiście w przyszłorocznych wyborach wystartuję. Prawdopodobnie przyjdzie na to czas po wakacjach. Oczywiście są głosy, które podpowiadają mi, bym kontynuował pracę w samorządzie. Korszami nadal powinna zarządzać osoba, która jest otwarta na nowości. Powinna też umiejętnie prowadzić działania inwestycyjne, bo jest jeszcze dużo potrzeb, które trzeba zrealizować.
– Skoro wieloletnia prognoza finansowa sięga 2030 roku, więc tak też na to patrzę. Natomiast nie podjąłem jeszcze decyzji czy rzeczywiście w przyszłorocznych wyborach wystartuję. Prawdopodobnie przyjdzie na to czas po wakacjach. Oczywiście są głosy, które podpowiadają mi, bym kontynuował pracę w samorządzie. Korszami nadal powinna zarządzać osoba, która jest otwarta na nowości. Powinna też umiejętnie prowadzić działania inwestycyjne, bo jest jeszcze dużo potrzeb, które trzeba zrealizować.
A odetchnął Pan kiedy rząd wycofał się z pomysłu dwu kadencyjności burmistrzów i prezydentów?
– W jakimś sensie tak, ponieważ miałem już od działaczy lokalnych partii rządzącej zapewnienia, że moje rządy się kończą. Ale cóż, takie jest życie. Przecież nie mam pewności, że wygram jeśli faktycznie wystartuję. Ufam jednak, że nie byłoby tak źle, ponieważ ta negatywna fala związana z fałszywymi tezami w sprawie recyklingu akumulatorów już nie powstanie. Ludzie drugi raz nie dadzą się na to nabrać.
– W jakimś sensie tak, ponieważ miałem już od działaczy lokalnych partii rządzącej zapewnienia, że moje rządy się kończą. Ale cóż, takie jest życie. Przecież nie mam pewności, że wygram jeśli faktycznie wystartuję. Ufam jednak, że nie byłoby tak źle, ponieważ ta negatywna fala związana z fałszywymi tezami w sprawie recyklingu akumulatorów już nie powstanie. Ludzie drugi raz nie dadzą się na to nabrać.
Dziękujemy za rozmowę.
Czytaj e-wydanie ">kliknij.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez