Ciepłownia miejska w Kisielicach. Czy warto się przyłączać?

2016-05-06 10:47:15(ost. akt: 2016-05-06 11:01:38)

Autor zdjęcia: Archiwum redakcja

Sezon grzewczy powoli dobiega końca. Kwiecień nas nie rozpieszcza wysokimi temperaturami, ale w maju z pewnością zakręcimy kaloryfery aż do jesieni. Warto w tym czasie ponownie pomyśleć o możliwości przyłączenia się do miejskiej sieci ciepłowniczej, która zarządzana jest przez kisielickie Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych.
Słowo „ponownie” użyte zostało w sposób zamierzony, ponieważ dziwny zbieg okoliczności sprawił, że ten sposób ogrzewania domów w Kisielicach został okryty złą sławą. Zupełnie niesłusznie. Warto przypomnieć, że w niewielkich Kisielicach w 2004 roku oddano do użytku ciepłownię opalaną biomasą o mocy 3 MW, a dzięki staraniom ówczesnych władz gminy duża część pieniędzy przeznaczonych na jej budowę pochodziła ze środków Unii Europejskiej. Początkowo do sieci przyłączone zostały głównie budynki użyteczności publicznej oraz budynki wielorodzinne, dzięki czemu można było zamknąć kilka mniejszych kotłowni.


W efekcie poprawiło to jakość powietrza w naszym miasteczku. W latach 2007-2013 realizowano kolejny etap rozbudowy sieci ciepłowniczej, dzięki któremu moc kotłowni zwiększyła się do 6 MW, 75% powierzchni miasta zostało objętych jej zasięgiem, a to daje możliwość przyłączenia się do niej 85% mieszkańców Kisielic. Dofinansowanie tej inwestycji ze środków unijnych wyniosło w tym przypadku aż 80%! Włodarzom gminy przyświecał cel likwidacji emisji rozproszonej z niskosprawnych kotłowni domowych opalanych głównie węglem. Cel bardzo szlachetny, a pomysł na jego realizację kapitalny, jednak społeczeństwo zostało do niego źle przygotowane, czego skutki obserwujemy do dzisiaj. Szczególnie źle oceniona została możliwość przyłączania się indywidualnych gospodarstw domowych za pomocą węzłów ciepłowniczych. Początkowy entuzjazm został szybko wygaszony pierwszymi, bardzo wysokimi, rachunkami za ogrzewanie, co w efekcie spowodowało odłączenie się sporej części kisieliczan od sieci. Przyklejono wtedy też „łatkę”, że to bardzo drogie rozwiązanie. Co było tego przyczyną?


Po pierwsze, część mieszkańców naszego miasta uwierzyło w slogan powtarzany w mediach, że jakakolwiek energia określona mianem ekologicznej jest darmowa, np. energia słoneczna, geotermalna itp. W przypadku miejskiej kotłowni jej „ekologia” polega na tym, że energię cieplną uzyskuje się ze źródeł odnawialnych, a nie kopalnych, a zastosowana technologia pozwala na znaczne ograniczenie emisji szkodliwych substancji do atmosfery. Za pobrane z sieci ciepło musimy jednak płacić, bo jego wytworzenie też wymaga nakładów finansowych.
Drugą przyczyną negatywnej oceny był znikomy instruktaż udzielony klientom ciepłowni zarówno przez instalatorów, jak i przez „komunalkę”. Okrojona papierowa instrukcja dołączona do sterownika daje bardzo podstawowe pojęcie o funkcjonowaniu całego węzła i to tylko tym użytkownikom, którzy ją przeczytali. Do pompy obiegowej centralnego ogrzewania nie została dołączona żadna dokumentacja, a ma ona aż 7 możliwości nastawienia i każdą stosuje się do innego typu instalacji grzewczej. Można to porównać do kupna roweru z przerzutkami, gdzie sprzedawca ustawił nam bieg, nie wytłumaczył jak go zmienić i zostawił samych. Teraz męczymy się na nim pokonując wzniesienia i nie mając pojęcia, że można sobie ułatwić jazdę. Na szczęście jest Internet, w którym można znaleźć stosowne instrukcje i nauczyć się obsługi węzła. Pomaga to skutecznie obniżać rachunki za ciepło, gdyż świadoma manipulacja ustawieniami przy sterowniku i pompie obiegowej może znacząco zredukować zużycie tego medium. Nie da się całej instalacji ustawić raz na zawsze!

Trzecią zaniedbaną sprawą jest brak regularnego uświadamiania społeczeństwa, że ogrzewanie od wielu lat drożeje i będzie drożeć, niezależnie od tego, z jakiego źródła pochodzi. Musimy zaszczepić w sobie dobre nawyki, jak np. wietrzenie pomieszczeń krótko, ale intensywnie; nie nagrzewanie pomieszczeń do temperatury powyżej 24°C i redukowanie jej na noc itd. Takich praktycznych sposobów obniżania kosztów ogrzewania można znaleźć o wiele więcej w Internecie i prasie budowlanej.

Żeby zadać kłam obiegowym opiniom, dla przykładu chciałbym przedstawić zestawienie kosztów ogrzewania dwóch domów w sezonie zimowym 2015/2016. Stary dom z lat 90’ o powierzchni 120 m2 jest ocieplony styropianem, a kaloryfery w nim zostały wymienione na nowe. Nowy, kilkuletni dom o powierzchni 140 m został wybudowany w nowej technologii. Oba domy przyłączone są do kisielickiej sieci ciepłowniczej, a ich mieszkańcy „manipulują” przy sterowniku węzła w zależności od potrzeb (np. dłuższa nieobecność). Optymalna temperatura nastawiona na sterowniku nie przekraczała 22°C. Ciepła woda również pochodzi z sieci.

GRUDZIEŃ
Stary dom: 578 zł Nowy dom: 465 zł

STYCZEŃ
Stary dom: 727 zł Nowy dom: 663 zł

LUTY
Stary dom: 528 zł Nowy dom: 465 zł

MARZEC
Stary dom: 578 zł Nowy dom: 514 zł

Widać wyraźnie, że kwoty nie są zaporowe. Należy w tym miejscu powiedzieć też o zaletach tego sposobu ogrzewania– czyste ręce, wygoda, brak troski o zakup i przerzucenie opału, brak dymu, a przede wszystkim nie zanieczyszczamy powietrza w Kisielicach. Jeszcze raz zachęcam Państwa do rozważenia przyłączenia się do miejskiej sieci ciepłowniczej zanim nadejdzie kolejna zima.


Sławomir Ciszewski


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5