Łukasz Wiśniewski: Z bicia piany naprawdę niewiele wynika [ROZMOWA]

2023-04-03 12:00:00(ost. akt: 2023-04-03 09:38:38)

Autor zdjęcia: Wojciech Caruk

Łukasz Wiśniewski z samorządem jest związany już 17 lat. Najpierw mając 25 lat został Wójtem Gminy Barciany. Potem był Sekretarzem Gminy Korsze, kętrzyńskim wicestarostą, a od kilku kadencji zasiada w Radzie Powiatu. Jak postrzega swoją pracę w samorządzie?
— Jeśli dobrze pamiętam, to pana pierwszą samorządową funkcją było stanowisko Wójta Gminy Barciany? Dlaczego wtedy zdecydował się pan na udział w wyborach?
— To był rok 2006, więc już minęło kilkanaście lat od tego czasu i na ile pamiętam była to dość spontaniczna decyzja. Byłem wtedy jeszcze dość młodym człowiek, 25letnim, bez wcześniejszego doświadczenia samorządowego, dwa lata po studiach prawniczych. Zostałem poproszony przez grupę mieszkańców, abym wystartował w wyborach, więc wystartowałem i wygrałem. Dodam, że panowała wtedy w gminie atmosfera chęci zmiany władzy w samorządzie barciańskim i w pewnym sensie na tą potrzebę odpowiedziałem. Nie przypominam sobie, żebym zakładał wtedy, że dalsze moje życie zawodowe zwiążę na długie lata z samorządem ogólnie nazywanym.

— Jak teraz z perspektywy czasu ocenia pan swoją ówczesną kadencję?
— Dla mnie osobiście to był bardzo ważny czas w życiu, który mnie w jakiś sposób ukształtował. Czas wyzwań, nowych projektów, poznawania wielu wspaniałych ludzi, znakomitych samorządowców. Zapamiętałem ją również jako czas dobrej współpracy z radnymi i sołtysami, czas bez jakichś większych konfliktów. Kadencja była też trudna pod tym względem, że przypadała akurat na lata, kiedy wszystkie samorządy czekały na nowe środki unijne, które dopiero faktycznie zaczęły być powoli dostępne pod koniec kadencji. Pomimo tego udawało się nam realizować kolejne projekty: wodociągowe, drogowe, czy też ciepłownicze. Z perspektywy czasu warto wspomnieć, że właśnie wtedy zaczęliśmy realizować projekty drogowe wspólnie finansowane z samorządem powiatowym (droga Barciany-Srokowo). To co teraz jest naszym standardem, wtedy budziło szereg kontrowersji i emocji.

— Samorządowa praca chyba się panu spodobała, skoro związał się pan z nią na kolejne lata?
— Zapewne. Samorząd ma ten swój niepowtarzalny urok i magnetyzm, że po prostu wciąga. Jak ktoś poczuje ten smak samorządu, to na pewno ciężko się z nim później rozstać. To nie jest też taka przysłowiowa praca od siódmej do piętnastej. Wymaga zaangażowania, stawia wyzwania, ale też daje ogromną satysfakcję, kiedy uda się zrealizować dane zadanie. Chociaż też są momenty trudne w tej pracy, obok których nie możesz przejść obojętnie i gdzieś w tobie zostają.

— Jak pan, bazując na własnym doświadczeniu, postrzega społeczną rolę samorządowca?
— Nie chciałbym, żeby zabrzmiało to jak frazes, czy puste słowa, ale tak postrzegam tę rolę: jest to swego rodzaju misja. Podejmujesz się roli służebnej wobec swoich sąsiadów, mieszkańców, którzy cię wybrali. Postawiony jesteś i w roli obrońcy, i w roli tego, który ma wymagać od innych przestrzegania szeregu przepisów. Czasami musisz balansować pomiędzy tymi rolami. Przede wszystkim jednak mieszkańcy obdarzają cię wielkim zaufaniem, którego nie możesz zawieść. To jest wyzwanie, któremu chcesz i musisz sprostać.

— Każdy może zostać radnym, wójtem czy burmistrzem, ale... Czy każdy ma do tego predyspozycje?
— Można powiedzieć, że każdy może być, ale chyba też nie każdy powinien. Przede wszystkim trzeba lubić ludzi. Mieć dużo pokory w sobie. Umieć jednoczyć, a nie dzielić. Nie traktować samorządu jak pola do uprawiania pustej polityki na lokalnym szczeblu, bo z przysłowiowego bicia piany naprawdę niewiele wynika. Nie można traktować też tej pracy w kategoriach czysto biznesowych, korporacyjnych.

— Przyjrzyjmy się aktualnej kadencji. Mam wrażenie, że w Radzie Powiatu jest dosyć... spokojnie...
— Niektórzy mówią, że aż nudno. Na pewno jest to całkowicie inna kadencja, jak ostatnia. I dobrze. Na pewno duża w tym rola osoby obecnego starosty, jak i postawy samych radnych obecnej kadencji. Te cztery ostatnie lata upływały zazwyczaj na merytorycznej pracy, która może nie sprzedaje się tak dobrze jak skandale i afery, ale jest to praca dużo cenniejsza.

— Jak pan ocenia dotychczasowe powiatowe działania w obecnej kadencji?

— Ogólnie to bardzo pozytywnie. Kadencja bardzo efektywna. Udało pozyskać się duże środki zewnętrzne, które pozwalają realizować zadania jakich powiat sam nie byłby w stanie dokonać. Realizowane są oczywiście też zadania bieżące, a ilość zadań nakładanych odgórnie na samorządy jest coraz większa. Widoczna jest dobra praca kierowników i pracowników jednostek powiatowych, czy też pracowników samego starostwa. Jak w życiu, nie wszystko udaje się zrealizować, są jakieś potknięcia, ale nie powinny one przesłonić pozytywnego obrazu całości obecnej kadencji.

— Co nas jeszcze czeka do wiosny 2024 roku?
— Można powiedzieć, że powoli widać symptomy zbliżającej się kampanii wyborczej, pomimo tego że do wyborów mamy jeszcze teoretycznie dużo czasu. Pewnie coraz więcej osób będzie aktywnie udzielać się także na forum rady, niektórzy będą próbowali budować swój kapitał na emocjach, też tych negatywnych. Tak jak to bywa w tym okresie. Będzie więc to chyba długa i wciąż rozpędzająca się batalia wyborcza. Z poziomu powiatu musimy zaś dokończyć zadania, które już się rozpoczęły, aby spiąć ten okres jakąś klamrą. Pojawią się pewnie kolejne zadania i pomysły do realizacji, które będą kontynuowane już w następnej kadencji, bo praca w samorządzie nigdy się tak naprawdę nie kończy.

— Czy pana zdaniem przesunięcie terminu wyborów samorządowych z jesieni 2023 na wiosnę 2024 to dobra decyzja?
— Sam pomysł, aby wybory do samorządu odbywały się w okresie wiosennym oceniam pozytywnie, przede wszystkim z racji specyfiki planowania i realizacji budżetu. Przypomnę, że pierwsze po upadku komunizmu wybory do rad gmin odbyły się w maju 1990 r. i jest to jakiś powrót do początkowych rozwiązań. Natomiast sposób w jaki tego dokonano w trakcie kadencji nie był najlepszym rozwiązaniem i słusznie budzi kontrowersje także pod względem prawnym. Czas pokaże jaki skutek będzie miała ta zmiana na kolejne kadencje.

— Był pan Wójtem Gminy Barciany, Sekretarzem Gminy Korsze, radnym Rady Powiatu, jak również jej przewodniczącym. Może 2024 rok to będzie czas, żeby zrobić kolejny krok samorządowego "wtajemniczenia"?
— Dodam, że jeszcze epizod przez pół roku na funkcji wicestarosty w poprzedniej kadencji. Nie da się ukryć, że miałem okazję poznać samorząd gminny i powiatowy z różnych perspektyw, co na pewno ułatwia mi ogląd na różne sprawy i daje pełniejszy obraz danego problemu. Natomiast co do kolejnych wyborów, to na dzień dzisiejszy nie podjąłem jeszcze decyzji, czy będę w ogóle ubiegał się o jakikolwiek mandat. Życie nauczyło mnie zaś, że niczego nie można z góry wykluczać.

Wojciech Caruk

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5