Szpital ma leczyć pacjentów z COVID-19

2020-10-29 12:00:00(ost. akt: 2020-10-29 12:21:59)

Autor zdjęcia: Wojciech Caruk

Decyzją wojewody szpital w Kętrzynie znalazł się w gronie placówek, które będą przyjmowały pacjentów zakażonych COVID-19. Funkcjonowanie placówki utrudnia brak personelu medycznego. Większość jest zarażona lub na kwarantannie.
Warmińsko-Mazurski Urząd Wojewódzki poinformował 28 października o 24 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem w powiecie kętrzyńskim. Jako jedno z ognisk podano m.in. Szpital Powiatowy w Kętrzynie. Z uwagi na to, że większość personelu medycznego jest zakażona lub przebywa na kwarantannie, wstrzymano obecnie całkowicie przyjmowanie pacjentów.
— Sytuacja utrzyma się do momentu wygaszenia ogniska. Na kwarantannie przebywa spora liczba pielęgniarek i lekarzy. Część jest niestety zakażona. Niestety personelu brakuje, zresztą w całym kraju. W obecnej sytuacji ciężko o jakiekolwiek zastępstwo — mówi Wojciech Glinka, dyrektor szpitala.
Jak dodaje, z Oddziału Chirurgii Ogólnej wypisano wszystkich pacjentów, a na Oddziale Wewnętrznym przebywa ich czternastu.
— To są same ciężkie stany. Nie odeślemy ich nigdzie. Pozostałe szpitale są również przepełnione, więc nie ma gdzie ich odesłać. Część z tych pacjentów jest z Covidem i leczymy ich u siebie.

W ten sposób kętrzyński szpital płynnie przechodzi do swojej nowej funkcji nadanej przez Wojewodę Warmińsko-Mazurskiego. Od 11 listopada placówka me pełnić rolę szpitala covidowego. Zdaniem dyrektora to nie ominie żadnego ze szpitali. Co ta sytuacja oznacza dla chorych?
— Od 11 listopada będziemy przyjmować pacjentów tylko z COVID-19. Innych chorób nie będziemy leczyć. Pacjenci będą jeździć do szpitali w Bartoszycach, Biskupcu czy Giżycku. W razie takiej konieczności będą tam dowożeni karetkami — odpowiada Wojciech Glinka.

Okazuje się, że do nowej sytuacji szpital przygotowywał się już wiosną poprzez m.in. remonty.
— Mamy nowe sale z łazienkami i instalacją tlenową, co ma istotne znaczenie w przypadku pacjentów covidowych. Znacząco poprawi się bezpieczeństwo pacjentów. Na wszystkich salach zakładamy monitoring. Zmienia się całkowicie organizacja pracy, ponieważ robi się nam prawdziwy szpital zakaźny — opowiada Glinka. — To jest o tyle trudne, że w tej chwili zarówno ja, jak i naczelna pielęgniarka oraz pielęgniarka epidemiologiczna jesteśmy na kwarantannie. Czekamy na wymazy i zobaczymy czy jesteśmy zakażeni. Przebywam w domu, ale pracuję zdalnie — dodaje dyrektor.

Jak przyznaje Glinka, niewiele udałoby się zrobić, gdyby nie bardzo dobra współpraca z władzami powiatu i miasta, które wspierają szpital materialnie.
— Udało nam się zrobić wewnętrzne śluzy, ściany dzielące szpital na części brudną i czystą. Kluczową sprawą jest zapewnienie bezpieczeństwa personelowi, który wchodzi do zakażonych pacjentów. Medycy muszą mieć gdzie się ubrać w odzież ochronną, a po wyjściu odpowiednio się z niej rozebrać i się wykąpać, a następnie przejść do części czystej — wyjaśnia Wojciech Glinka.

Z zasobów Urzędu Wojewódzkiego szpital otrzymał już dodatkowe respiratory. Problemem jednak nie jest w tej sytuacji sprzęt, a ludzie.
— To się ciągnie od wielu lat — brak odpowiedniej ilości wykształconej kadry medycznej. Tego nie ma i tego się tak po prostu nie stworzy. To jest największe zagrożenie w obecnej sytuacji. Szczególnie dotyka to szpitale w mniejszych miastach, oddalonych od centrum czy dużych ośrodków — ocenia dyrektor.

Wojciech Caruk



2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B