Przed biegunem południowym kurs na Bieszczady
2019-06-05 17:30:00(ost. akt: 2019-06-07 09:23:08)
Podróżnik Marcin Gienieczko przygotowuje się do kolejnej eskapady. Tym razem jego celem jest Grenlandia i Biegun Południowy. Wcześniej jednak wspólnie z wychowankami Powiatowego Domu Dziecka przemaszeruje bieszczadzkim szlakiem
Zabierze tam na początku wakacji grupę dzieci z Powiatowego Domu Dziecka. — Celem jest promowanie aktywności sportowej i turystycznej, ale też wartości związanych z wychowaniem społecznym młodzieży. W tym roku po raz pierwszy od 21 lat nigdzie nie wyjeżdżam, ale postanowiłem dotrzymać słowa danego pani dyrektor domu dziecka — mówi Gienieczko. W wyprawie weźmie udział sześcioro wychowanków.
Podróżnik podzieli się z dziećmi swoim doświadczeniem w przezwyciężaniu trudności oraz podejmowaniu działań zmierzających do osiągnięcia zamierzonych celów. Opowie o sukcesach, motywacji oraz skąd brać silę do realizacji swoich marzeń.
Dlaczego akurat Bieszczady? — Przygotowywałem się tam do wielu moich projektów i są mi one bardzo bliskie. Tam narodziło się wiele różnych rzeczy. W 1997 roku, mając 19 lat, jechałem rowerem dookoła Polski. To był czas wielkiej powodzi, która trochę mnie podłamała. Trafiłem wtedy właśnie w Bieszczady. Od tego wszystko się zaczęło. Pomyślałem teraz, że inni też mogą zacząć w tym samym miejscu, w którym ja to zrobiłem. Dla mnie najważniejsze jest to, żeby osiągnęli podczas obozu cel, który nie jest jakoś wygórowany. Żeby przejście połoniny było doświadczeniem, w którym będą stawiać czoła swoim obawom. Żeby mogli poznać węzły ratownicze czy zasady polowej kuchni. Dowiedzą się też jak obsłużyć kompas czy gps — opowiada podróżnik. Miejscem docelowym jest Wetlina. Uczestnicy będą nocować pod namiotami.
Wyjazd jest finansowany z budżetu domu dziecka. — Ja finansuję sam siebie. Do tego przywiozłem ze sobą plecaki, śpiwory, kuchenki dla uczestników — dodaje Gienieczko. — Mamy zabezpieczone pieniądze na ten wypoczynek. Nasze koszty to bilety wyżywienie i ewentualne dodatkowe potrzeby naszych podopiecznych. Mamy też sporo własnego sprzętu turystycznego. Wyprawa nie jest zbyt duża. To kilka dni z niewielkimi przemieszczeniami się z miejsca na miejsce. Poprosiłam pana Marcina, żeby dzieci nie były zbyt eksploatowane — mówi Bożena Biegańska, dyrektor Powiatowego Domu Dziecka. — Nie miałyśmy okazji jeszcze być w Bieszczadach. To może być dla nas ciekawa przygoda. Obawiamy się trochę przeszkód, które mogą tam nas spotkać. Obecność pana Marcina jest jednak dla nas dużą motywacją — twierdzą uczestniczki zbliżającego się wyjazdu.
Wojciech Caruk
Czytaj e-wydanie
">kliknij.

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez