Słodko-gorzki smak końca
2017-06-25 12:17:59(ost. akt: 2017-06-25 09:21:04)
Ze zmiennym szczęściem kończyły rozgrywki sezonu 2016/2017 piłkarki III-ligowego MKS MOSiR Kętrzyn. Po futbolowej sinusoidzie, wielu miesiącach zmagań i 24 kolejkach - podopieczne Marka Bazyluka zakończyły ostatecznie sezon na 5. miejscu w tabeli.
Jeszcze niedawno kętrzynianki plasowały się na zaszczytnym podium III ligi, mając przed sobą jedynie dwie doświadczone ekipy Stomilu Olsztyn, które w dużym stopniu zdominowały tegoroczne rozgrywki. Wiele wskazywało na to, że brąz jest zdecydowanie w zasięgu MOSiR, jednak dobra passa niespodziewanie dobiegła końca. Powoli, lecz nieubłaganie reprezentantki naszego powiatu osuwały się w generalnej klasyfikacji, rozmieniając niestety wcześniejszą przewagę na drobne.
Iskrę nadziei rozpalił w sercach kibiców mecz z GKS Wikielec, który kętrzynianki rozegrały 11 czerwca. Niesione dopingiem własnej publiczności wyszły na murawę w niesamowicie zmotywowane, co błyskawicznie przełożyło się na wynik. Jako pierwsza w 13. minucie na listę strzelców wpisała się Izabela Zaduszko, bezlitośnie wykorzystując podyktowany przez arbitra rzut karny. Zaczęło się dobrze... a później było już tylko lepiej. Ewentualne ataki gości rozbijały się o szczelną obronę MOSiR, co przełożyło się na większą pewność w kętrzyńskiej ofensywie. Dowód temu dała dwukrotnie (w 24. i 66. minucie) Karolina Kozłowska. Wikielec wprawdzie zdołał jednokrotnie umieścić futbolówkę w bramce gospodyń, ale trafienie miało aspekt wyłącznie honorowy i nie budziło zagrożenia nie tylko porażki, ale i nawet podziału punktów.
- Spotkanie było dość jednostronne. Szybko opanowaliśmy środek pola i dało to efekty w postaci wielu sytuacji bramkowych. Wygrana naturalnie cieszy. Z drugiej strony... drużyna z Wikielca i tak pozostaje nad nami w tabeli, choć nie wygrała z nami ani jednego spotkania w sezonie - mówiła chwilę po meczu Gabriela Dymidziuk, lewoskrzydłowa MOSiR.
Nie wszystko było jednak stracone. Szeregi kętrzyńskiego III-ligowca, przesycone zwycięską aurą, z podobnym nastawieniem zameldowały się kilkadziesiąt godzin później w Bartoszycach. Czwarta lokata była teoretycznie na wyciągnięcie ręki.
Miejscowa Victoria miała jednak jeszcze ostrzejszy nóż na gardle: jej piłkarki w poprzedniej kolejce zostały sensacyjnie rozgromione przez ostatnią drużynę tabeli - Olimpię Elbląg (4:0). By z twarzą zakończyć sezon, a także by podziękować wiernym kibicom za całoroczny doping, po prostu musiały wygrać. Musiały... i - niestety dla Kętrzyna - im się to udało.
Miejscowa Victoria miała jednak jeszcze ostrzejszy nóż na gardle: jej piłkarki w poprzedniej kolejce zostały sensacyjnie rozgromione przez ostatnią drużynę tabeli - Olimpię Elbląg (4:0). By z twarzą zakończyć sezon, a także by podziękować wiernym kibicom za całoroczny doping, po prostu musiały wygrać. Musiały... i - niestety dla Kętrzyna - im się to udało.
Pierwsza połowa nie zapowiadała nieszczęścia. Przebieg meczu był dość wyrównany, ze wskazaniem na Kętrzyn. Ponadto naszym reprezentantkom dwukrotnie udało się pokonać golkiperkę gospodyń (sztuki tej dokonały Marysia Cedrowska i Karolina Kozłowska), dzięki czemu mocno zbliżyły się do kompletu punktów.
- W pierwszych 20 minutach mieliśmy bardzo dużą przewagę, która zaowocowała dwubramkowym prowadzeniem. Niestety warunki spowodowały, że z minuty na minutę karty w meczu coraz mniej rozdawały piłkarki, a coraz więcej... wiejący wiatr. Victorianki najpierw wyrównały, a potem, dość szczęśliwie, zdobyły jeszcze 3 bramki - mówi trener Marek Bazyluk.
- Wynik w żaden sposób nie odzwierciedla przebiegu gry. O porażkę możemy mieć jednak pretensje wyłącznie do siebie. Powinniśmy wygrać, a w najgorszym przypadku zremisować - dodaje szkoleniowiec, który meczem z Victorią Bartoszyce pożegnał się z ławką trenerską MKS MOSiR Kętrzyn.
Kamil Kierzkowski
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez