Czy Tolkienowie pochodzili z podkętrzyńskich Tołkin?

2024-06-01 19:00:00(ost. akt: 2024-06-21 08:57:07)
Czy John Ronald Reuel Tolkien ma pruskie korzenie? Wszystko wskazuje, że ma. Czy zatem jego przodkowie pochodzą z podkętrzyńskich Tołkin? To raczej mało prawdopodobne, ale i tak warto zajrzeć do tej zapomnianej mazurskiej wsi.
Dohna-Schlobitten urodziła się jako Eberhard Graf zu Dohna-Schlobitten (1846-1905) i jego żony Elisabeth, Gere Grefin von Kanitz (1851-1936) w Waldburgu (obecnie Nikolajewka, Rosja) w pobliżu Królewca, Prus Wschodniego, syna słynnej pruskiej rodziny szlacheckiej. Dorastał w posiadłości rodziców w pobliżu Królewca, gdzie był pod silnym wpływem chrześcijańskiej wiary tej matki.


Tolkien to jeden z najbardziej znanych pisarzy na świecie. Jedni czytali „Władcę pierścieni” i „Hobbita”, inni oglądali, a jeszcze więcej pewnie o nim słyszało. Dlatego ustalenia genealogów, że jego rodzina wywodzi się z Prus, wywołały niegdyś prawdziwą sensację.

Ostrzyliśmy już sobie zęby na potwierdzenie informacji, że jego nazwisko wzięło się od nazwy miejscowości Tolkynen, Tolksdorf, czyli dzisiejszych Tołkin.
Wieś leży jakieś 15 kilometrów od Kętrzyna. I podróżującym koleją kojarzy się przede wszystkim z brzydkim dworcem. Z okien pociągu można jednak dostrzec kościelną wieżę miejscowego kościoła z XIV wieku. Zachowała się w nim kamienna chrzcielnica z XV w. Czy to tutaj ochrzczono pogańskich przodków Tolkiena? Raczej nie, bo w tamtym czasie Prusowie byli już w większości chrześcijanami. Może jednak po prostu chrzczono tam pruskich przodków Tolkiena?

Takie to nadzieje mieliśmy kilkanaście lat temu, kiedy po raz pierwszy pojawiła się taka informacja. Okazało się jednak, że Tolkienowie faktycznie pochodzą z Prus, ale z okolic miasteczka Krzyżbork w Natangii, leżącego dzisiaj w obwodzie królewieckim, 27 kilometrów na północ od Górowa Iławeckiego i 12 od polskiej granicy. Jeden z niemieckich historyków odkrył tam ślady Tolkienów pochodzące aż z XV wieku. Nie jest też do końca pewne czy „dziadek” Tolkien rzeczywiście był Prusem, czy też jednak Niemcem. Jeżeli był Prusem, to jego nazwisko naukowcy wywodzą się od pruskiego słowa „tolkin” – tłumacz. Z czasem z Prus Tolkienowie przenieśli się do Gdańska, potem Saksonii i na koniec do Anglii, ale twórca „Hobbita” urodził się już w Południowej Afryce.

Jeżeli już jesteśmy w Tołkinach, to warto wspomnieć o jednym z ostatnich właścicieli majątku w tej wsi, a dokładniej mężu jego właścicielki. Ale po kolei. Założycielem wsi był niejaki Mathes Tolc, Prus z pochodzenia, i to on dał nazwę wsi w dalekim 1364 roku. Potem wieś popadła w ręce niemieckich rodów, choć w żyłach niektórych z nich buzowała słowiańska krew. Stało się to w końcu XVIII wieku, kiedy to w 1772 roku właścicielką Tołkin została Antonina von Bonin, która wyszła za mąż za Filipa Karola Ludwika von Borcke. Praprzodek wspomnianego pana trojga imion pochodził z pomorskich Słowian i zwał się Borko, a jego następcy przez czas jakiś pieczętowali się jako von Borko. Wspomniany Borko poległ w boju z wojami margrabiego brandenburskiego Ottona. Żyjący 100 lat później Matzke von Borcke był ostatnim kasztelanem kołobrzeski i trzymał już z brandenburczykami. A wspomniany jeden z ich dalekich następców wżenił się w Tołkiny.

Ostatnią właścicielką tołkińskiego majątku była Maria-Agnes von Borcke, której mężem w 1920 roku został książę Heinrich Karol zu Dohna-Schlobitten. Ród Dohna składał się z kilku linii i był najpotężniejszy w Prusach. Książę był zawodowym wojskowym, walczył w czasie I wojny. W czasie drugiej był szefem sztabu Grupy Armii „Środek”, która działała na froncie wschodnim. Potem pełnił służbę we Francji, Norwegii i Finlandii. Z wojska odszedł na własną prośbę w 1943 roku i wrócił do majątku. Związał się wtedy ze spiskowcami, którzy chcieli usunąć Hitlera i w ten sposób uratować Niemcy przed ostateczną klęską.

Po śmierci Hitlera miał zarządzać Prusami Wschodnimi. Aresztowano go dzień po nieudanym zamachu na Hitlera dokonanym przez Clausa Schenka von Stauffenberga. Stracono go 14 września 1944 roku, a jego żonę wysłano do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück. Maria-Agnes przeżyła wojnę i zmarła w 1983 roku. Pałac, w którym mieszkali, spalili w styczniu 1945 roku sowieccy żołnierze.
Zachował się za to kościółek, gdzie można zasiąść w XVI- i XVII-wiecznych ławkach i pokontemplować ołtarz, którego fragmenty pochodzą z początku XVII wieku. O ile oczywiście świątynia będzie otwarta. Kiedy ja tam byłem, była niestety zamknięta. W kościele znajduje się tablica poświęcona księciu Heinrichowi zu Dohna ufundowaną przez jego dzieci, którą odsłonięto w 1994 roku, a w kruchcie granitowa chrzcielnica z XV wieku.

Na tyłach cmentarz zachowały się płyty nagrobne Alberta Eugena von Borcke (1795-1848) i jego żony Bernhardine Adelheid von Borcke (1797-1858), które próbowano ukraść w 2009 roku. O ile napis na grobie kobiety ogranicza się do tytulatury i dat, to jej mąż ma bardziej rozbudowany napis, z którego dowiemy się, że Albert Eugen „dziedziczny pan na dobrach w Tołkinach i Starogardzie” był rycerzem zakonu joannitów oraz posiadaczem żelaznego krzyża II klasy i krzyża św. Anny Cesarstwa Rosyjskiego.

Przed kościołem zachował się kilka żeliwnych krzyży. — Kilka lat temu staraniem mieszkańców wsi i ks. proboszcza Pawła Biadunia cmentarz został uporządkowany. W trakcie prac odkopano kilka żeliwnych krzyży, które wyeksponowano w jednym miejscu — pisze Tadeusz Korowaj w „Dziedzictwie kulturowym powiatu kętrzyńskiego”, z którego to opracowania zaczerpnąłem też przekład napisu z płyty nagrobnej.

A wracając do Tolkiena. W marcu już po raz trzeci do Tołkin przyjechali wielbiciele jego twórczości; 25 marca obchodzą oni Światowy Dzień Czytania Tolkiena.

Igor Hrywna

W cyklu „Nasza historia” ostatnio ukazały się: Igor Hrywna: Za tę miłość Polacy płacili życiem; dr Jan Chłosta: Dlaczego Niemcy pisali po polsku?; Igor Hrywna: Pomniki wyrywali traktorami. Potem zasiali trawę; Łukasz Razowski: Ich nazwa oznaczała praojca; Igor Hrywna: To Niemcy wysadzili ten pociąg?; Igor Hrywna: Mięso w piątek: Dziękujemy; dr Jan Chłosta: Wspomnienie o Jerzym Burskim; Stanisław R. Ulatowski: Zamek Działyńskich stał nad Welem i Drwęcą; Ryszard Kowalski: Dziś dawne koszary służą mieszkańcom; Igor Hrywna: Wtedy podszedł oficer i strzelił „Ince” w głowę; Igor Hrywna: Na początku była karczma, potem wojsko i turyści; Łukasz Razowski: Tygrysy Królewskie pod Bartoszycami?; Stanisław R. Ulatowski: Urzędy pocztowe były… agenturami; Elżbieta Żywczyk: By czas nie zaćmił i niepamięć; Ewa Lubińska: Archeologów zaintrygowały… muszle po ostrygach.


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5