PRZEWODNIK PO BIEGANIU\\\ Ostatni odcinek przewodnika plus recepta dla iławskiej lekkiej atletyki

2023-07-10 09:00:00(ost. akt: 2023-07-10 09:46:58)
Paweł Hofman, pomysłodawca i autor publikowanego w "Gazecie Iławskiej" (wydanie papierowe i portal) Przewodnika po bieganiu stworzył 348. odcinków PPB. Tu trener Hofman w trakcie zawodów "Biegamy na Orliku"

Paweł Hofman, pomysłodawca i autor publikowanego w "Gazecie Iławskiej" (wydanie papierowe i portal) Przewodnika po bieganiu stworzył 348. odcinków PPB. Tu trener Hofman w trakcie zawodów "Biegamy na Orliku"

Autor zdjęcia: Mateusz Partyga

Dzisiejszy, 348. z kolei artykuł, jest ostatnim z sześcioletniego, cotygodniowego cyklu "Przewodnik po bieganiu". Czas wzajemnych relacji między mną, a tymi którzy chcieli skorzystać z moich doświadczeń, przymierzyć je do siebie – dobiegł właśnie końca.
Spotkania z dziesiątkami postaci nie tylko z biegowego świata starałem się przeplatać artykułami budującymi zrozumienie w biomedycznych i psychologicznych żądaniach naszej pasji.

Każdy temat wymagał tworzenia. To kilkanaście godzin poprawek, edycji, korekty, uzgodnień. Ta praca daje ogromną moc. Jak już się w nią zanurzysz, można klikać bez końca.


Wyraźniej widzę błędy u innych i łatwiej dostrzegam te, które są popełnione na sobie. To bezcenna wartość tego projektu. W każdej chwili poszukam w pamięci podpowiedzi pozwalającej zmierzyć się z potrzebami biegaczy, z którymi się spotykam. Nic tak nie buduje wzajemnych relacji w tej pasji, jak zrozumienie fizyczności.

Bieganie w poszukiwaniu postępu skomplikowało się przez cywilizacyjny komfort. Straciliśmy czucie poprzednich pokoleń. Sztuczna inteligencja zaskakuje rozwiązaniami na cito. Czy spotka się z nami w treningowym terenie? Czy wyprowadzi nas w podpowiedzi na manowce w realizacji planów? Czas pokaże.
Wiedza jest zawsze w cenie. Ta na skróty, bez zrozumienia, to promocja destrukcji bio-układu. Słowa powinny prowadzić do kinematycznego poukładania zasad. Bez nich nie da się zachować zdrowia przebywając w świecie sportu.

Dziękuję wszystkim, którzy dzielili ze mną te chwile. Nie czuję zmęczenia nimi. Dziękuję Magdzie Rogatty i Mateuszowi Partydze za wspólny edukacyjny etap w Gazecie Iławskiej. Chciałbym, zanim się rozstaniemy zostawić moją receptę na profesjonalną przyszłość iławskiej lekkiej atletyki. Byłem i może jeszcze jestem jej częścią.

Pokolenie trenerskie, które wraz ze mną znika z Iławy, powinno wspierać swoim doświadczeniem tych, którzy wchodzą w nasze buty w wierze, że nie zawsze ten rozmiar będzie im pasował. Odciski, otarcia w ich sportowej trenerskiej przymiarce muszą mieć miejsce. Lekka atletyka w społecznym i trenerskim warsztacie staje się propozycją aktywności, która obnaża wiele słabości. Podpisana kilka lat temu umowa między PZLA, a Miastem Iława dotycząca LDK (Lekkoatletyka dla każdego), o którą zabiegałem, aby nie zostawić po sobie sportowej próżni, po trudnych początkach jej wdrażania, zaczyna przynosić wymierne efekty. Miasto budzi się na mapie województwa w lekkoatletycznym wymiarze. Wyłonił się lider tego projektu pokonujący twórcze przeszkody. Nabywający również umiejętności niezbędnych do przetrwania w momentach, w których trzeba udowadniać, że szkolenie dotyczy sportowej przyszłości dzieci, a nie krótkich celów na dziś, po których szybko znika ślad.

Wiem na własnym przykładzie z czym musiałem się zmagać. Żeby coś stworzyć nie można tylko wystawiać cenzurek tkwiąc w znanej rutynie. Trzeba czasami zrobić krok w tył zmieniając dotychczasową pewność postaw.


Przekazywanie istoty lekkiej atletyki nie polega na mieszaniu w głowie. To długi proces wokół koalicji wysiłku i specjalistycznej wiedzy. Wcześniejsza umowa zobowiązywała strony do określonych czynności, z których miasto się wywiązało. Poprzednie uzgodnienia były jednak dostosowane do sześcioletniego cyklu SP i przyniosły duże finansowe wsparcie z PZLA.

Ośmioklasowa szkoła podstawowa rewiduje wymagania stron i wskazuje na nową wersję partnerskiej umowy. Sugestie powinny zawierać cele, także te przed klasami sportowymi. Dziecko nie jest w szkoleniu sportową potrzebą szkoły. Optymalny cykl rozwoju musi mieć czytelną przyszłość. Nie powinien być emocjonalną pułapką. Sport wyczynowy w przedsionkowej ofercie w klasach IV-VI wymaga wizji, aby ukierunkowanie przepuszczające starsze dzieci przez gęste sito lekkoatletycznych umiejętności nie zatrzymało zniechęceniem.

Cykl sportowej edukacji został przedłużony z automatu ustawy do pięciu lat. Po trzech latach lekkoatletycznej zabawy następuje zmęczenie materiału po obu stronach zaangażowania. Czwartkowe lekkoatletyczne konfrontacje zamykają pierwszy etap. Zostawiają pustkę. Lekkoatletyczne przymiarki na potrzeby SZS na końcu których nie ma już nie tylko wyniku, ale również chęci ucznia do wejścia w juniorskie szkolenie jest stratą czasu i pieniędzy samorządu. Uczniowie, rodzice i nauczyciele zaczynają dostrzegać ściany niemocy, których nie da się przebić. Wszyscy są zmęczeni i czekają na ostatni szkolny dzwonek, aby zakończyć nużący moduł pozbawiony weryfikacji prawdziwych lekkoatletycznych umiejętności.

Impuls, aby stworzyć płaszczyznę współpracy między szkołą, a klubem musi zaistnieć. Myślę, że początkiem może być rezygnacja w klasach VII – VIII z rozszerzenia lekcji w-fu i propozycja kontynuacji szkolenia w klubie opartego o licencje sportowe.

Jest absolutnie naturalne, że zmieniają się uczniowskie oczekiwania, cele i powody bycia w sporcie. Wrażliwość na potrzeby innych jest dobrym przymiotem. Ta określająca sferę fizyczności dzieci wymaga także działania, a nie przeżywania. Nauczyciele są mądrzy, wiedzą, że szkoła tworząca etatowość dla nich jednak nie jest w klasach starszych wystarczająco ciekawa, aby tkwić w szkolnym pomyśle na ukierunkowany rozwój młodzika w lekkiej atletyce. Mają kwalifikacje. Myślę, że wypatrują rozdań dostosowanych do aktualnej polityki oświatowo–sportowej. Nowy kontrakt PZLA i Miasta Iławy stworzy im studium rozwoju z korzyścią dla środowiska.

Szkoła ma cel edukacyjny. Sport wyczynowy nie jest jej priorytetem. Powinna podpowiadać kierunek tym, którzy wspólnie z rodzicami wybrali lekkoatletyczną ścieżkę powiązaną z edukacją. Trzyletni cykl stanowi maksymalny czas oddziaływania na ucznia w szkole w każdej dyscyplinie. Przedłużanie go w specjalistyczne szkolenie w czasie lekcji jest błędem oddalającym od sportu. To rola klubów.

Miasto w podejmowaniu decyzji dotyczących tak ważnych tematów nie może nie zauważać tej różnicy. Jego zadaniem jest tworzenie społecznej wartości projektów w kulturze fizycznej. Nie może poddawać się jednostkowym złudnym potrzebom lobbingu. Powinno jednak brać pod uwagę umiejętności trenerskie podczas zatrudnienia nauczycieli wychowania fizycznego w jednostkach oświatowych. Walczyć o to, aby etat trenerski był związany z edukacją. Ten zawód wymaga statutowych zmian w prawnej regulacji. Trener nie może być edukacyjnym biedakiem tworzącym z boku poziom szkolnego sportu.

Sensowna szkoleniowa droga, nawet jak nie będzie się kończyła na salonach królowej sportu, powinna zostawić po sobie dobre wspomnienia i pasję, która będzie przechodziła na następne pokolenia. Systemowe propozycje nie są pozbawione błędów, jednak stanowią większą wartość dla przyszłości, niż niezmienność wynikająca z przyzwyczajenia.

Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5