Z pomocą braciom mniejszym [felieton przyrodniczy S. Blonkowskiego]
2023-03-25 09:00:00(ost. akt: 2023-03-25 09:37:52)
Pomimo, że tytuł sugeruje zupełnie coś innego, od razu na początku chcę zdementować dość powszechny pogląd, że święty Franciszek z Asyżu braćmi mniejszymi nazywał zwierzęta. Tak się powszechnie mniema, ale jest to twierdzenie na wskroś mylne.
Braćmi i siostrami nazywał słońce, księżyc, gwiazdy, wodę, ziemię, rośliny i zwierzęta. Braćmi mniejszymi nazywał współbraci zakonnych. Nie jest moim celem przybliżanie Drogim Czytelnikom hagiografii dotyczącej życia świętego Franciszka, niemniej jest to postać ze wszech miar fascynująca i godna przypomnienia. Zresztą późniejszy twórca zakonu franciszkanów wcale nie miał na imię Franciszek. Urodził się w bogatej rodzinie kupieckiej Bernardone w 1181 roku i na chrzcie otrzymał imię Jan (Giovanni). Był jednak od urodzenia dzieckiem chorowitym i delikatnym i z tego powodu ojciec nazywał go Francuzikiem (czyli dzieckiem delikatnym), inaczej Franciszkiem.
Do 24 lat żył w zbytku przysługującym członkowi bogatej rodziny. Przełom nastąpił po 24 roku życia. Franciszek porzucił bogactwo rozdając je ubogim i rozpoczął życie pokutne. Istotą założonego przez niego zakonu franciszkanów była i jest wielka miłość do przyrody i życie w ubóstwie. Żył krótko, jedynie 45 lat. Zmarł 3 października 1226 roku i w dwa lata później został ogłoszony świętym przez swojego przyjaciela papieża Grzegorza IX.
W osiem wieków później, arcybiskup metropolita Buenos Aires i tym samym prymas Argentyny, Jorge Mario Bargoglio, 266 papież przyjął jako pierwszy z papieży imię Franciszek. Czasy oczywiście są nieporównywalne, ale obecny papież jeszcze jako prymas Argentyny jeździł po Buenos Aires zwykłym, miejskim autobusem (nasi purpuraci w tej roli wręcz niewyobrażalni) i szczególną troskę poświęca ochronie środowiska. Tej tematyce poświęcił swoją drugą, opublikowaną w 2015 roku encyklikę Laudato si (Pochwalony bądź). Jest to niezwykle ciekawa, miejscami dramatyczna lektura i pomimo, że liczy niemalże 200 stron warto się z nią zapoznać i wcale nie trzeba być klerykałem.
Na prośbę środowisk naukowych związanych z ochroną przyrody, parlamentarzystów, ekologów i stowarzyszeń ekologicznych święty Franciszek został w 1979 roku ogłoszony przez papieża Jana Pawła II patronem ekologii. 4 października, w dniu imienin Franciszka przypada Światowy Dzień Zwierząt.
Czy w dzisiejszych czasach, kiedy człowiekowi niemalże całkowicie udało się podporządkować sobie przyrodę, prostoduszny i z obecnego punktu widzenia nieco naiwny Franciszek, może być wzorcem do naśladowania? Czy w czynieniu sobie Ziemi poddaną nie poszliśmy zbyt daleko? Sam lubię od czasu do czasu zjeść schabowego i pieczone udko kurczęcia i pewnie już tych kulinarnych preferencji nie zmienię. Natomiast z coraz większym szacunkiem odnoszę się do wegetarian i pomijając całą filozoficzną otoczkę towarzyszącą tym zachowaniom widzę w tym czynnik ograniczający wytwarzanie dwutlenku węgla i jeszcze bardziej szkodliwego metanu. Oczywiście nie porównuję wegetarian czy jeszcze bardziej unikających jedzenia wszystkiego co żywe wegan, do współczesnych świętych Franciszków. Nikogo również nie namawiam do rozdawania ciężką pracą zdobytych dóbr materialnych, jednak odrobinę powściągliwości a przede wszystkim racjonalności z wykorzystania owoców natury bardzo by się przydało. Niedawno pisałem o przerażających wręcz ilościach marnowanej żywności, w tym również przetworów mięsnych. Czas najwyższy, żeby to zmienić.
Zwierzęta dzikie, którym w coraz większym stopniu odbieramy ich naturalne tereny bytowe mają dwa wyjścia. Należę do tej kategorii wiekowej Polaków, których dotyczył obowiązek nauki języka rosyjskiego. Oczywiście nie mam nic przeciw nauce, pod warunkiem, że nie ciąży na tym przymus. Przysłowia są zapewne mądrością wszystkich narodów, ale rosyjskie (pisane fonetycznie) prywykniosz, kak nie prywykniosz, tak zdochniesz, jest tu szczególnie adekwatne.
Te zwierzęta, które nie zdołały przyzwyczaić się do narzuconych przez człowieka zmian, wyginęły, lub są na progu zagłady. Tysiące z wolno żyjących zwierząt pada ofiarą tak zwanej cywilizacji. Giną pod kołami samochodów, na drutach elektrycznych linii przesyłowych, w plastykowych śmieciach pułapkach. Te ranne stają się ofiarami drapieżników, co w pewnym sensie jest naturalne. Nieliczne, znalezione przez ludzi, trafiają do specjalnych ośrodków rehabilitacyjnych.
Przy Zespole Parków Krajobrazowych Pojezierza Iławskiego i Wzgórz Dylewskich w Jerzwałdzie powstał w roku 1996 Ośrodek Okresowej Rehabilitacji Zwierząt Chronionych. Powołano go z myślą o niesieniu pomocy poszkodowanym w wypadkach zwierzętom, głównie ptakom i jeśli to możliwe, przywróceniu ich naturalnemu środowisku. Ośrodek, jak kilka innych tego typu placówek na terenie województwa warmińsko-mazurskiego posiada stosowne zezwolenia na przetrzymywanie dzikich zwierząt.
Ośrodek w Jerzwałdzie jest zamknięty dla zwiedzających, co w przypadku przygotowywania zwierząt do powrotu do ich naturalnego środowiska zwiększa ich szanse przeżycia. Oprócz gatunków najczęściej trafiających do Ośrodka takich jak: bociany, myszołowy, wrony, kawki czy łabędzie, zdarzają się również goście niecodzienni. "Pensjonariuszami" były między innymi zarówno dorosłe bieliki, puszczyki i żurawie jak i pisklęta sowy włochatki, gągoła i derkacza. Większość z nich cieszy się już wolnością, inne zostaną tu na zawsze.
Nieco inny charakter ma schronisko dla kontuzjowanych zwierząt przy leśniczówce Napromek w Nadleśnictwie Olsztynek. Tu, ze względu na znacznie obszerniejsze możliwości powierzchniowe znajdują azyl, oprócz ptaków, większe zwierzęta. Lokatorami leśniczówki w Napromku były dziki, sarny, daniele, muflony, łosie. Po wyleczeniu i odzyskaniu sił przywrócony został naturze kontuzjowany wilk, który zaopatrzony w specjalny nadajnik będzie dostarczał ciekawych informacji o swoich wędrówkach.
Czy o prowadzących te ośrodki można mówić jako o współczesnych świętych Franciszkach? Oni sami z całą pewnością tak o sobie nie myślą. Znam ich osobiście i doskonale wiem, że to nie tylko praca, za którą bierze się odpowiednie wynagrodzenie. Do tego trzeba mieć ogromne serce, wiedzę, cierpliwość i poczucie ważnej misji, a to nie są w naszym rozedrganym świecie cechy powszednie.
Lech Serwotka, leśniczy Leśnictwa Napromek, oprócz zwykłych czynności wykonywanych w powierzonym mu leśnictwie, prowadzi schronisko dla kontuzjowanych zwierząt. Fot. Stanisław Blonkowski
Darz bór
Stanisław Blonkowski
źródło: Życie Powiatu Iławskiego
Stanisław Blonkowski
źródło: Życie Powiatu Iławskiego
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez