Lodowy pływak przywiózł dwa brązy

2023-02-22 11:00:00(ost. akt: 2023-02-22 11:33:35)
W zimnej wodzie Jezioraka z medalami z Maroka

W zimnej wodzie Jezioraka z medalami z Maroka

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Marcin Hæsthikke z Iławy wziął udział w zawodach Ice Swim, które odbyły się w afrykańskim Maroku. W formule Open Water zdobył dwa brązowe medale na 50 i 100 m stylem dowolnym.
Czym jest pływanie lodowe? To pływanie - po uprzedniej adaptacji organizmu - w wodzie o temperaturze poniżej 5 st. C i jest zaliczane do grupy sportów ekstremalnych. Zawody w Maroku rozgrywane były na wysokości 1400 m n.p.m. Temperatura powietrza wynosiła około 5-7 st. C, temperatura wody "aż" 6,1 st. C. - To i tak była miła odskocznia od pływania w Jezioraku, w którym woda miała wówczas ok. 1,5 stopnia C - opowiada Marcin Hæsthikke.
Podobne zawody pływackie odbywają się co tydzień w Polsce pod nazwą Ice Cup, iławianin także w nich startuje. Poza tym pływa - najchętniej kraulem - we wspomnianym Jezioraku, a zaczynał od morsowania z Wesołymi Morsami.

W Maroku był z całą rodziną. - Tak naprawdę najpierw zaplanowaliśmy wypad do Maroka, a potem zacząłem szperać w internecie, czy tam się dzieje coś dla mnie - opowiada iławianin. I okazało się, że owszem, dzieje się. Po załatwieniu formalności mógł wystartować jako jeden z dwóch Polaków (drugim był Michał Starosolski, znany ratownik medyczny z Katowic), wejść do otwartej wody i przepłynąć dwa dystanse, przedzielone dwugodzinną przerwą. Łącznie w zawodach Międzynarodowej Federacji Pływania Lodowego IISA wzięło udział około 160 osób. Wszyscy stają na umownej linii startu (w Maroku na starcie była gruba warstwa mułu, sięgająca powyżej kolan), sędzia daje znak i zaczyna się przepychanka zawodników, by utorować sobie lepszą pozycję. - Zwłaszcza na krótkich dystansach jest to ważne, nieraz widziałem takie sytuacje - opowiada pływak.


Z synem na podium

- Nie spodziewałem się, że w ogóle zdobędę medal - wspomina. A jednak zrobił to! I to na dwóch dystansach. Do domu wrócił z dwoma brązami: za wyścig na 50 i 100 metrów. Niesamowitym przeżyciem dla jego syna była możliwość stanięcia z tatą "na pudle" podczas dekoracji.
Podkreśla, że wszystko to robi dla "funu", bo to po prostu kocha. - Być może z racji wieku nie traktuję swoich startów jako walki o medale. Niech młodsi się wykazują - mówi Marcin Hæsthikke. Dziś najbardziej cenny jest dla niego jego własny progres, bicie własnych rekordów. Jest to dla niego wyznacznik, że treningi są prawidłowo prowadzone. A trenuje go Krzysztof Wacławski. - W moim przekonaniu nie da się dobrze wytrenować techniki w zimnej wodzie - mówi zawodnik. - Technikę trenuję więc w basenie, a trener ma ze mną trudny orzech do zgryzienia, bo nie jestem łatwy do wytrenowania. Dwa-trzy razy w tygodniu spotykamy się na basenie. Dodatkowo trzy razy staram się wchodzić do zimnej wody. A wynik z ciepłego basenu trzeba pomnożyć ok. 1,3, żeby uzyskać wynik osiągany w zimnej wodzie. Poza tym kilka razy w tygodniu ćwiczę także na siłowni.

- Dość późno w ogóle zacząłem pływać, bo miałem jakieś 42 lata, gdy mogłem sobie pozwolić na przepłynięcie w ciepłym basenie 25-50 metrów. - Byłem zachwycony! Wow, umiem pływać - wspomina pan Marcin. Zatem od pływania basenowego przez morsowanie do pływania ekstremalnego w zimnej wodzie przebył dość krótką drogę. W życiu zawodowym razem z żoną prowadzi jeden z pensjonatów, położonych bardzo blisko Jezioraka. Zawsze przez okno może podejrzeć, czy koledzy morsowie już są na plaży. Bo nie pływa w samotności - to zbyt niebezpieczne. - Lepiej, by Wesołe Morsy miały na mnie oko - mówi.

Edyta Kocyła-Pawłowska
fot. archiwum prywatne


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5