PRZEWODNIK PO BIEGANIU\\\ Chcesz być zdrowszy? To rusz się! — mówi Aleksandra Szczecina

2022-11-14 08:22:56(ost. akt: 2022-11-14 09:14:57)
Aleksandra Szczecina (w środku) z koleżankami w treningu — Marysią i Marzeną (wszystkie panie są z Iławy)

Aleksandra Szczecina (w środku) z koleżankami w treningu — Marysią i Marzeną (wszystkie panie są z Iławy)

Autor zdjęcia: Mateusz Partyga

Zadziwiające jak niektórzy z nas poprzez aktywność sportową radzą sobie ze zdrowotnymi zawirowaniami. Ich doświadczenia z odkrywania tej zależności są przekazem ważniejszym niż social media mistrza sportu, czy celebryty. Sport, nawet ten mały, nie może przytłaczać. Powinien pokazywać możliwości naprawy siebie, wtedy jak wszystko woła w nas o ratunek.
Czy warto ich posłuchać? Tak, warto. No to posłuchajcie Aleksandry Szczeciny:
— Kiedyś wspinaliśmy się po szczeblach sprawności, aby dołączyć do mistrza. Teraz mistrz jest na wyciągnięcie ręki do smartfona. Sam zszedł z drabiny. Nie musimy się wysilać, aby go spotkać. Coraz częściej w bezruchu podglądamy innych wypełniając potrzebę, która dawniej kręciła się na podwórku.

Czy choroby cywilizacyjne, także te wynikające z korzystania ze świata internetu, muszą nas dopaść? Może lepiej uciekać przed nimi? Tak jak ja z kijkami w rękach.
Sport szyty na miarę wieku jest zaprzeczeniem upływu lat. Czasami konfliktem w nas samych. Nie oczekujmy od niego cudów. Raczej odczuwania siebie w zrozumieniu fizyczności. Dopóki nie mamy poważnych dolegliwości, to możemy odwrócić klepsydrę. Jak już są, też trzeba próbować ją przewrócić. Nie obrażajmy się na lekarzy, którzy ganią nas za brak ruchu jak trzeszczymy w układzie. Nie powinniśmy się godzić na starość, z jaką mamy powszechnie do czynienia. Niedomagania, pustka, społeczna apatia wchłania pokolenia coraz szybciej.

Nordic walking to nie jest sport dla mnie — tak pewnie myślą młodzi obdarzeni platformami możliwości, z których korzystają w zależności od mody na tym rynku. Dla mnie nordic to styl życia. Jest czasem towarzyskich spotkań na małym długu zmęczenia. Oczekuję go jak spotkania z najbliższymi. Aktywny spacer w szutrze i stukot kijków po ścieżkach potrafi uzależnić.


Aleksandra Szczecina podczas marszu na ul. Ostródzkiej w Iławie, fot. Mateusz Partyga

Każdy wiek ma swoje zmagania. Młodość z czuciem sprawności często zaniedbanej, nie wysyłającej sygnałów zużycia, usypia potrzebę dbania o ciało. Lata migną w dziesiątkach i jak nie zauważysz, że sport może dać ci więcej niż młodość, to przegrasz. W życiu nie ma zmiłuj. Chcesz być zdrowszy? To rusz się! Zabierz lenistwo z sobą, aby je zgubić po drodze. Wyjdź po prostu z domu. To pierwszy i chyba najważniejszy krok zmieniający nastawienie.

Przełamać w głowie nawyki, obawy, wszechogarniające mikrourazy — to następny wysiłek. Walczymy za każdym razem z: "po co mi to?". I tak minie kilka miesięcy. Później wszystko się odwraca. Działasz lepiej. W głowie mniej szarych myśli. Pogoda już nie ma znaczenia.

Miastenia to przewlekła choroba. Nadmierna męczliwość mięśni z całym spektrum dokuczliwości pozmiatała moje zdrowie. Przerost grasicy rozregulował przekaz impulsów nerwowych. Czułam się jak wata. Diagnoza mogła przestraszyć. Pooperacyjny kryzys i rehabilitacja to teraz tylko wspomnienie. Poczułam powolne działanie.

Jak to często bywa, nieszczęścia chodzą parami. Okazało się, że mam osteopenię. To przedsionek osteoporozy. Kumulacja leków i chemioterapia, którą przeszłam nie zatrzymała mnie. Zaczynałam rozumieć, że kręcenie się wokół rodziny to za mało w wysiłku. Po latach gdy zrobiłam badania, uśmiech na twarzy lekarza przed przekazaniem dobrej wiadomości otworzył inny świat. Obronna siła organizmu, jak go zmusisz do wysiłku, wyzwoliła mnie z aptecznych hurtowni. To był proces, a nie cud.

Osteoporoza... Uciekłam przed nią z kijkami w dłoni, na które po raz pierwszy zwróciłam uwagę w Jastarni w 2009 r. To coś dla mnie — to pierwsza myśl. Każdy wyjazd na turnusy, wczasy już był z nimi.


3-4 km na początku. Poszukiwanie towarzystwa, które wykruszało się po wstępnych kilometrach w dołączeniu do mnie też przerobiłam. Nie mam pretensji do dziewczyn. To wybór każdej z nas. Ciężko jest samemu dźwigać ciężar aktywności. Decyzja wieczorem: "idę", rano smakuje inaczej. Tysiąc wymówek. Walka z niechęcią umysłu. Obiecać sobie i zrobić, a w środku mur. To nas zatrzymuje.

Zaufanie pierwszej endorfinowej reakcji spowoduje, że nic nie zatrzyma cię w domu. Nawet na działkę idę obwodnicą, aby było dalej. Spacer z błędami technicznymi? I co z tego, że tak widać z boku. To też poprawiam. Czuję ramiona jak poszukam szybszych odcinków. Poza kijkami — rower. Było nawet 26 km. Po prostu mam nogi i daję radę. Gimnastyka. Tu mam tyły. Muszę troszkę więcej.

Na iławskim parkrunie stukamy w mniejszym lub większym towarzystwie wokół Małego Jezioraka w 2-6 osób. Pewnie, że nas trochę mało. Namówiłam dwie koleżanki do systematycznych dwóch, trzech w tygodniu wycieczek 8-12 km. W półtorej godziny Nowa Wieś, Kamionka. Ścieżki wokół Iławy — jest ich mnóstwo. Częściej odkrywają je turyści niż mieszkańcy. Lasu za Kwasigrochem z powodu dzików trochę się boimy. Amazonki iławskie są odważniejsze w większej grupie. To ich rewir.

Jak się potknę, nie mam bezwładu. Czuję siłę rąk i nóg. Czuję sprawność. Lekarz mi mówi: ćwicz. Rozumiem ten przekaz. Do tego też trzeba dojrzeć.


Panowie nie chodzą. Wstydzą się. Może tak to odbierają. Widzimy ich też biegających po pandemii jakby mniej. Ciągle te same sylwetki. Nie wiem, co się stało. Chyba hasło „zostań w domu” na trwałe wpisało się w społeczne zadanie.
Tłumaczenie, że: "nie mam czasu", "może jutro", "ty to masz zdrowie" — to tylko wymówka. Przerabiałam ją na sobie. Boimy się zmęczenia, które daje luksus czucia ciała. Dramat zaniku zdrowia społecznego widzę obok siebie na co dzień. Obowiązek w aktywności został za nami. Tylko ćwicząc działamy w pełnym zakresie. Niektóre systemy tak ważne w nas wymagają wysiłku daleko poza skromną porcję przemieszczania się z konieczności.

Co zrobić, aby zachęcić ludzi do nordic walking, do sportu w ogóle? Nie wiem. Dzieci, wnuki, moje i cudze... Martwię się o nie. Dowożone do szkoły, aby posiedzieć w ławce podczas w-fu — to nie wróży nic dobrego.

wysłuchał Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki

Trening 14-20 listopada. Zaproś nową osobę na najlżejszy trening
poniedziałek: rozbieganie z 3x100 m, 30 min. Na koniec 3-6x50 m +- 30 stopni podbieg (aktywne w szybkości ręce), 8-10 km
wtorek: wolne
środa: rozbieganie (tempo max. 130/min) z 50 m przebieżka, 100 m marsz z truchtem. Na zmianę x 4-8, 8-10km
czwartek: 20 min trucht, po tym — ogólna duża sprawność z gumami oporowymi
piątek: wolne
sobota: rozbieganie z marszobiegiem w całości, nawet 2 godziny
niedziela: wolne, ewentualnie basen

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5