GKS Wikielec górą w wojewódzkim pucharze na koniec szalonego sezonu
2022-06-26 20:22:44(ost. akt: 2022-06-26 21:27:47)
PIŁKA NOŻNA\\\ Nie było niespodzianki w finale Wojewódzkiego Pucharu Polski. GKS Wikielec sięgnął po trofeum, ogrywając Stomil II Olsztyn aż 5:0. Spotkanie było okazją do pożegnania ważnej postaci w środowisku piłkarskim naszego regionu — sędziego Wojciecha Krztonia, który zakończył karierę arbitra.
• Stomil II Olsztyn — GKS Wikielec 0:5 (0:1)
0:1 — Jankowski (35), 0:2 — Kujawa (52), 0:3 — Visņakovs (82), 0:4 — Jankowski (84), 0:5 — Visņakovs (87),
STOMIL II: Olszewski — Szabaciuk, Morawski, Zapałowski, Urban (68 Wojnach), Florek (85 Tomaszewski), Borkowski (75 Jędrzejczyk), Drabiszczak, Szramka (60 Drzewiecki), Brdak (85 Powązka), Bendyk (57 Banul),
GKS: Rutkowski — Grzybowski, Kacperek, Jajkowski, Szypulski (68 Kopczak), Otręba, Rosoliński (54 Żukowski), Korzeniewski (86 Jajkowski), Jankowski (86 Rykaczewski), Kentaro (77 Mulkiewicz), Kujawa (54 Visnakovs),
GKS Wikielec, grający w finale Wojewódzkiego Pucharu Polski na swoim boisku w roli gości, wywalczył trofeum, zostając najlepszą drużyną rozgrywek sezonu 2021/2022. Trzecioligowy do niedawna zespół był faworytem w starciu z juniorami Stomilu Olsztyn i zrobił swoje.
Dla klubu z Wikielca ostatnie dni były naprawdę szalone. Raptem tydzień wcześniej trzeba było przełknąć gorycz spadku z III ligi, po naprawdę ambitnej walce w ostatnich meczach. Potem po zawodników GKS-u ustawiła się kolejka chętnych do zatrudnienia ich w swoich drużynach, a to nie pomagało w przygotowaniach do finału.
Trener Damian Jarzembowski dał swoim podopiecznym nieco wolnego na wyczyszczenie głów. W sobotę jego piłkarze znów byli w dobrej formie i po pewnie wygranym meczu mogli świętować jeden z większych sukcesów w historii klubu. Samo spotkanie zostało rozegrane według scenariusza, który można było zakładać sporo wcześniej. Młodzi olsztynianie ambitnie rozpoczęli spotkanie i próbowali przejąć inicjatywę, ale zabrakło im argumentów. Doświadczeni zawodnicy GKS-u nie pozwolili rywalom na zbyt wiele i z czasem zaczęli dyktować warunki gry, a w końcówce dobili rywali, osiągając najwyższe zwycięstwo w finale pucharu w ostatnich latach.
GKS skierował piłkę do bramki już w 6. min, ale arbitrzy dopatrzyli się pozycji spalonej Piotra Kacperka, który główkował po dośrodkowaniu Mateusza Jajkowskiego. Po kilkunastu minutach Jajkowski sam próbował otworzyć wynik po bezpośrednim uderzeniu na bramkę z rzutu wolnego. Piłka trafiła jednak w spojenie słupka z poprzeczką, a dobitka Michała Jankowskiego była niecelna.
Stomil II najlepszą okazję do zdobycia gola miał w 30. min po dobrze skonstruowanej kontrze. Piłka zagrana z boku boiska przeszła przez pole karne i oko w oko z Pawłem Rutkowskim stanął Jakub Brdak — olsztyński napastnik zdecydował się na uderzenie w kierunku bliższego słupka, ale golkiper „Gieksy” był na posterunku. Dla Adama Zejera, szkoleniowca olsztyńskich juniorów, była to kluczowa sytuacja meczu.
— Przy stanie 0:0 mieliśmy “setę” i może gdybyśmy ją wykorzystali to gospodarze zaczęliby się pocić — mówi trener Stomilu II.
— Tak się niestety nie stało, a jak z takim zespołem nie strzelisz, to jest kwestią czasu, kiedy dostaniesz. Strzelili na 1:0, a potem systematycznie dokładali. 0:5 to wysoka porażka. Posypało się to wszystko, za dużo tych bramek straciliśmy. Chciałbym i życzyłbym sobie tego, żeby za mojego życia, jakakolwiek drużyna juniorów trafiła do finału Wojewódzkiego Pucharu Polski. Przypominam, że mam swoje lata... W tym pucharze zagraliśmy dwa przyzwoite spotkania: z Mrągowią Mrągowo i Polonią Lidzbark Warmiński, gdzie daliśmy radę zespołom z IV ligi. Tutaj poprzeczka była zawieszona bardzo wysoko i nie daliśmy rady — podsumował Adam Zejer.
Kolejna dobra sytuacja do zdobycia bramki pozwoliła GKS-owi wyjść na prowadzenie. W roli głównej wystąpił Michał Jankowski, którzy przedarł się z piłką w bocznym sektorze boiska, wymienił podania z Rafałem Kujawą i pokonał Rafała Olszewskiego. W drugiej połowie przewaga "Gieksy" nie podlegała dyskusji — Wikielec stwarzał kolejne okazje i co najważniejsze, zdobył następne gole.
Szybko na 2:0 podwyższył Rafał Kujawa po dobrej akcji Patryka Rosolińskiego. Stomil miał jeszcze szansę na powrót do meczu, ale po główce Brdaka znów dobrą interwencję zanotował Rutkowski.
Worek z golami na dobre rozwiązał się między 82. a 87. minutą finałowego pojedynku, gdy GKS zdobył trzy bramki, a olsztynianie na dobre spuścili głowy. Dwoma golami swój udział w finale udokumentował Łotysz Eduards Visniakovs. Najpierw dopadł w polu karnym do zbyt krótko wybitej piłki i pewnie posłał ją przy słupku, a następnie pokonał Olszewskiego w sytuacji sam na sam. Pomiędzy jego golami po raz drugi na listę strzelców wpisał się także Jankowski, mijając bramkarza Stomilu II i posyłając piłkę do pustej bramki.
Worek z golami na dobre rozwiązał się między 82. a 87. minutą finałowego pojedynku, gdy GKS zdobył trzy bramki, a olsztynianie na dobre spuścili głowy. Dwoma golami swój udział w finale udokumentował Łotysz Eduards Visniakovs. Najpierw dopadł w polu karnym do zbyt krótko wybitej piłki i pewnie posłał ją przy słupku, a następnie pokonał Olszewskiego w sytuacji sam na sam. Pomiędzy jego golami po raz drugi na listę strzelców wpisał się także Jankowski, mijając bramkarza Stomilu II i posyłając piłkę do pustej bramki.
— Tak przeczuwałem, że w tych warunkach pogodowych, w jakich graliśmy, strzelona pierwsza bramka przez nas lub rywali spowoduje wysoki wymiar kary — mówi Damian Jarzembowski, trener GKS-u. — Gdy otwierają się przestrzenie, można wtedy szybko wyprowadzać kontry. To nam się udało pierwszym strzelić bramkę, chociaż Stomil miał dwie groźne sytuacje. My jednak mieliśmy więcej tych okazji i zasłużenie wygraliśmy to spotkanie — dodaje Jarzembowski.
Mecz w Wikielcu był prawdziwym finałem sezonu, mimo że trwają jeszcze baraże o udział w IV lidze i okręgówce. Nie mogło więc zabraknąć miłych uroczystości, zresztą ważnych dla całego piłkarskiego regionu.
Przed spotkaniem uhonorowano Remigiusza Sobocińskiego z okazji oficjalnego zakończenia gry w GKS-ie Wikielec (ale spokojnie, butów na kołek jeszcze nie odwiesza...). Doświadczony piłkarz zapisał się m.in. w historii klubu z gminy Iława zdobywając decydującego gola w finale WPP w 2013 roku, dającego zwycięstwo nad Huraganem Morąg.
Finał AD 2022 był ostatnim występem Wojciecha Krztonia, najbardziej doświadczonego arbitra w regionie. W maju uhonorowano go na szczeblu centralnym, a w sobotę olsztyński sędzia, który ma pozostać w strukturach w roli obserwatora, został pożegnany przez warmińsko-mazurskie środowisko piłkarskie. Sędziowie utworzyli mu specjalny szpaler, a na ogrodzeniu zawisł m.in. transparent o treści „Nakoulma Przeprasza”, nawiązujący do sytuacji, która zakończyła karierę Krztonia w ekstraklasie.
GKS dzięki triumfowi w finale wywalczył przepustkę do kolejnej edycji Pucharu Polski. Reprezentant woj. warmińsko-mazurskiego rozpocznie rywalizację od I rundy, która odbędzie się 31 sierpnia. Zespół z Wikielca ma szansę trafić na rywala z Ekstraklasy, choć w stawce będą także pierwszo- i drugoligowcy oraz niżej notowane zespoły, które sięgnęły po WPP w swoich okręgach.
O ile GKS już zgarnął trofeum oraz 40 tys. zł, to starcie z renomowanym przeciwnikiem może być prawdziwą nagrodą i przygodą. Potrzeba jednak odrobinę szczęścia w losowaniu.
— Nie myślałem o tym, ale gdybym miał wybierać zespół, z którym przyjemnie by mi się było zmierzyć, to chciałbym Raków Częstochowa. Mam tam dwóch znajomych w sztabie — mówi Damian Jarzembowski.
— Trener Marek Papszun jest dla mnie ogromnym autorytetem i jak się uczyć, to od najlepszych, więc już takie samo spotkanie byłoby dla mnie czymś wielkim, choć o korzystny wynik byłoby niezwykle ciężko. Na kogokolwiek byśmy nie trafili w tej pierwszej rundzie, będzie to dla nas bardzo duże wyzwanie, by stawić im czoła — dodaje trener.
— Trener Marek Papszun jest dla mnie ogromnym autorytetem i jak się uczyć, to od najlepszych, więc już takie samo spotkanie byłoby dla mnie czymś wielkim, choć o korzystny wynik byłoby niezwykle ciężko. Na kogokolwiek byśmy nie trafili w tej pierwszej rundzie, będzie to dla nas bardzo duże wyzwanie, by stawić im czoła — dodaje trener.
Z Rakowem GKS w pierwszej rundzie na pewno nie zagra, bo zespoły uczestniczące w europejskich pucharach mają wolny los na początku sezonu w Pucharze Polski, ale nic nie stroi na przeszkodzie, by ekipa z Wikielca była czarnym koniem rozgrywek i z wicemistrzem kraju spotkała się w późniejszej fazie. Tego Damianowi Jarzembowskiemu i spółce życzymy.
Łukasz Szymański
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez