Mateusz Nowakowski: Tyrałem pod ziemią, a teraz będę śpiewał!

2021-12-04 12:00:00(ost. akt: 2021-12-04 19:34:30)

Autor zdjęcia: screen z Youtube'a M. Nowakowskiego

Wreszcie jestem sobą – mówi Mateusz Nowakowski z Iławy, który właśnie wydał swój debiutancki singiel. Na co dzień strzyże i modeluje fryzury. I śpiewa. Przede wszystkim śpiewa.
Pochodzi z okolic Biskupca. Jego przygoda z muzyką zaczęła się, gdy miał kilkanaście lat. Nie miał odwagi postawić wszystkiego na jedną, muzyczną kartę. Skończył szkołę i wyjechał do pracy na Śląsk. Przez 10 lat pracował w kopalni. W tym czasie zbierał materiał muzyczny, który ma zamiar wkrótce wykorzystać. – Pisałem słowa i muzykę do swoich utworów, grałem w kilku zespołach – wspomina. Przełomowy był dla niego ubiegły rok. – Miałem już wszystkiego po dziurki w nosie. Rzuciłem dotychczasowe życie i wróciłem w rodzinne strony.




Wybrał Iławę, którą pamiętał z młodzieńczych lat, bo uznał, że chce mieszkać nad jeziorem. To tu otworzył barber shop, czyli salon fryzjerski dla mężczyzn. – Szukałem zajęcia. Po drodze m.in. wykonywałem tatuaże. Chciałem być artystą, a fryzjerstwo jest dziedziną artystyczną... poniekąd – śmieje się. Przybywało klientów. Niektórzy stali się znajomymi także poza zakładem fryzjerskim. Namawiali Mateusza na powrót na muzyczną drogę. Mateusz stał się Nowakowskym – bo pod takim pseudonimem, pochodzącym od nazwiska, występuje. Założył swój pierwszy zespół, pojechał na muzyczne warsztaty Soundela w Lubawie. – To tam dotarło do mnie, że jeszcze nic nie jest stracone. Mimo że mam 31 lat, to jeszcze mogę zacząć coś robić związanego z muzyką – śmieje się. Wrócił z warsztatów, usiadł do stołu i opracował plan, jak zrobić karierę. – Nie, nie, to nie było tak – zaprzecza oczywiście. Na początek nawiązał kontakt z warszawską wytwórnią muzyczną Delphy Records. – Wydawcy pomogli mi z impetem wkroczyć do świata muzyki. A ja tak lubię: jeśli coś robić, to na maxa – mówi.


Teledysk w lesie w Rodzonym (gmina Lubawa) nakręciła iławska firma Forest Grandfather Studio. – Czekaliśmy na dobrą pogodę. Pierwszy termin musieliśmy przesunąć. W końcu w sobotę rano, kiedy pojawiliśmy się na leśnej ścieżce, było zimno, ale jesień pokazała akurat swoje piękno.



Podczas nagrywania teledysku

Ma szczęście do dobrych partnerów i współpracowników. – Zaprzyjaźniłem się z Gracjanem Kalandykiem, finalistą Voice of Poland. Zaczęliśmy razem pracować nad utworami. Regularnie jeżdżę do niego, do Elbląga. Liczę, że powstaną fajne utwory – opowiada barber i muzyk w jednym.


Piosenkę Nowakowskiego można znaleźć na Youtube, Spotify, Deezer i innych serwisach streamingowych. Jak na razie jest pierwsza i jedyna. Kolejny singiel jest już w produkcji. Zostanie wydany na początku roku 2022. – Będzie osadzony w troszkę innej stylistyce, bardziej rockowej – zapowiada wykonawca. Cała płyta ukaże się w kwietniu lub maju przyszłego roku.


Stara się śpiewać po polsku. – Jestem propagatorem polskiego języka – mówi. Kocha swój język ojczysty. Ma przygotowanych około 30 tekstów do utworów na pierwszą i kolejne płyty – wszystkie po polsku. Pisze o rozterkach życiowych, choć niekoniecznie o sercowych. – W pierwszym moim utworze "Dziś jestem tu" opowiadam o miłości do życia, do samego siebie... o wartościach, które wprowadziły mnie na tę drogę, na której obecnie jestem. Tyrałem pod ziemią przez dziesięć lat, z zasłoniętymi oczami, z klapkami na nich. Dopiero teraz mogę być tak naprawdę sobą – opowiada. Czuje się podekscytowany swoimi marzeniami. W planach ma też nagrywanie podcastów z bajkami dla dzieci.



Śpiewanie to pasja, którą zawsze chciał realizować. I teraz przyszedł na nią czas. Zawsze słuchał bluesa, rocka. Tadeusz Nalepa, B.B. King, Eric Clapton najczęściej "występowali" w odtwarzaczu Mateusza. Ale i Happysad, Pidżama Porno, strachy na Lachy czy... Daria Zawiałow. Jego pierwszą muzyczną miłością jest debiutancki album zespołu Coma pt "Pierwsze wyjście z Mroku". To dzięki tej płycie zaczął pisać teksty i to dzięki niej pokochał mocne gitarowe brzmienia. Wszystko to da się usłyszeć w aranżacjach jego utworów. – Znajomi wiedzą, że potrafię "ryknąć" coś mocno rockowego, z pazurem. A tymczasem ten mój pierwszy utwór jest dość łagodny. To efekt współpracy z wytwórnią Delphy Records. Doszliśmy do wniosku, że zrobimy coś, co będzie i oddawało mnie, mój charakter, ale jednocześnie: żeby się miło słuchało – opowiada. – Pokażę siebie, ale jednocześnie można to spokojnie puścić w radiu. Swój styl nazwałbym więc poprockowym.

Jest więc i gitara, i chwilami charczący wokal, a do tego popowy beat. Do tego skórzana kurtka, kolczyk w uchu oraz stylizacja brody i głowy w wykonaniu samego wykonawcy, bo któż inny miałby wystylizować śpiewającego barbera?


Edyta Kocyła-Pawłowska
e.kocyla@gazetaolsztynska.pl
fot. archiwum M. Nowakowskiego

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5