Pamiętaj tato, że po rozwodzie masz swoje prawa dotyczące opieki nad dziećmi

2021-10-19 15:50:51(ost. akt: 2021-10-19 20:07:08)
zdjęcie ilustracyjne

zdjęcie ilustracyjne

Autor zdjęcia: pixabay.com

Wizja wspólnego, szczęśliwego życia nierzadko zderza się z rzeczywistością, która w prostej linii prowadzi do rozstania. W pewnym momencie wydaje się ono być jedynym rozsądnym rozwiązaniem, umożliwiającym spokojne życie każdego z osobna.
Po latach spędzonych razem nie jest to łatwa decyzja i bywa jeszcze trudniejsza, gdy w domu są także dzieci. Bywa tak, że jest to główny powód pozostania w nieszczęśliwym i rujnującym zdrowie psychiczne związku. Oprócz bólu emocjonalnego związanego z „rozbiciem” rodziny, u mężczyzn dodatkowy lęk budzi kwestia ograniczenia ich czasu spędzanego z dziećmi oraz przekonanie, że ich rola przestanie być istotna.

Gdy mowa o rozstaniu, lęk o ograniczenie opieki nad dziećmi to jeden z głównych tematów poruszanych przez mężczyzn. Bywają przekonani, że główną opiekę z oczywistych powodów będzie sprawowała matka i zostaną przy tym zepchnięci na boczny tor, co uniemożliwi bezpośredni udział w wychowaniu i uczestniczeniu w rozwoju swoich potomków. Ponadto, rozstania bywają bardzo bolesne, szokujące, nierzadko podszyte sytuacjami, które budzą sprzeciw i wewnętrzny żal, po intensywną złość do partnera. W takich okolicznościach mężczyźni obawiają się, że partnerka w silnych emocjach zrobi wszystko, żeby ograniczyć do minimum widywanie z dziećmi, buntując je przy tym przeciwko nim.

Można tutaj snuć idealistyczne wizje lub poddać się temu, co przyniesie los, jednak jeśli istnieją obawy, które faktycznie mogą się przełożyć na rzeczywistość, warto znać swoje prawa dotyczące opieki nad dziećmi. Może to w znacznym stopniu ułatwić podjęcie odpowiednich kroków. Właśnie na ten temat psycholog Magdalena Kowalska rozmawia z prawnikiem, Mileną Sawczuk-Kołpacką.

Magdalena Kowalska: Wyobraźmy sobie sytuację rozwodową, w której sąd nie orzeka o winie żadnej ze stron. Komu w takim przypadku przysługuje główna opieka?
Milena Sawczuk-Kołpacka: Władza rodzicielska, czyli zespół praw i obowiązków dotyczących relacji między rodzicami i dziećmi, co do zasady przysługuje obojgu rodzicom i regulowana jest przepisami Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Ingerencja sądu w tę sferę najczęściej ma miejsce właśnie w przypadku orzeczenia rozwodu pomiędzy małżonkami, albowiem w takim wyroku regulowane są wszelkie kwestie związane z małoletnimi dziećmi, tj. właśnie władza rodzicielska, miejsce pobytu małoletnich, alimenty, czy kontakty z drugim rodzicem. I teraz, jeśli rodzice są w stanie porozumieć się co do wspólnego wykonywania władzy rodzicielskiej nad wspólnym małoletnim dzieckiem, czyli ich wzajemny stosunek, jak i dotychczasowy stosunek do dzieci, zapewniają szanse zgodnego podejmowania decyzji, przede wszystkim w sposób odpowiadający dobru dziecka, to wówczas sąd w wyroku orzekającym rozwód może powierzyć wykonywanie władzy rodzicielskiej obojgu małżonkom – rodzicom dziecka.
W przeciwnym razie, jeśli podejmowanie wspólnych decyzji dotyczących dziecka, np. co do wyboru placówki oświatowej, do której ma uczęszczać pociecha, sposobu leczenia czy wyjazdów zagranicznych, jest z jakichkolwiek przyczyn niemożliwe, sąd zmuszony jest ingerować w tę sferę i ograniczyć jednemu z rodziców władzę rodzicielską. W zależności od katalogu uprawnień, które sąd wskaże w wyroku rozwodowym, rodzic będzie miał prawo do współdecydowania w istotnych sprawach dotyczących dziecka, np. w zakresie leczenia lub edukacji i w takim kształcie zachowuje swój udział we władzy rodzicielskiej.
Wspomnę, że co do zasady już sam fakt życia rodziców dziecka w rozłączeniu stanowi przesłankę do ograniczenia drugiemu z rodziców władzy rodzicielskiej, zazwyczaj temu, u którego dziecko na co dzień nie zamieszkuje. Pamiętać należy również, że sam fakt ograniczenia, a nawet pozbawienia władzy rodzicielskiej jednego z rodziców, absolutnie nie determinuje i nie odbiera prawa rodzica do kontaktów z dzieckiem, oczywiście pod warunkiem, że dobro dziecka nie będzie w żaden sposób zagrożone.

A jak to jest w przypadku, gdy para nie ma ślubu?
— Na wykonywanie władzy rodzicielskiej nie ma żadnego wpływu fakt, czy rodzice są małżeństwem, czy pozostają w związku nieformalnym. Sytuacji małoletnich dzieci, które pochodzą ze związku konkubenckiego, bo tak właśnie określa się nieformalny związek dwóch osób, jest analogiczna jak w przypadku dzieci pochodzących ze związku małżeńskiego. Jedyna różnica polega na tym, że wszelkie kwestie dotyczące małoletnich dzieci, tj. miejsca zamieszkania, ograniczenia władzy rodzicielskiej, czy alimentów rozpatruje sąd opiekuńczy właściwy ze względu na miejsce zamieszkania dziecka, a nie sąd rozwodowy, jak ma to miejsce kiedy rodzice pozostawali w związku małżeńskim.

Czy matka ma prawo odmówić kontaktu z dziećmi bez podania wyraźnej przyczyny?
— Generalnie nie ma takiego prawa dopóty, dopóki drugi z rodziców nie wpływa destrukcyjnie bądź demoralizująco na rozwój dziecka, zagrażając tym samym jego dobru. Każdy z rodziców ma prawo do osobistego kontaktu z dzieckiem i drugi nie powinien bez wyraźnej przyczyny prawa tego w żaden sposób ograniczać czy wręcz uniemożliwiać, tym bardziej bez stosownego orzeczenia sądowego w tym zakresie. Niestety kobiety często po rozstaniu utrudniają ojcom uczestnictwo w życiu dziecka, nie wydając dziecka na kontakty, które są niejednokrotnie uregulowane sądownie, wynajdując co rusz to inne wymówki. Jest to swoistą niesprawiedliwością, bardzo krzywdzącą mężczyzn, którzy mimo rozstania z matką dziecka chcą czynnie uczestniczyć w życiu syna czy córki. Uważam, że nie powinno się osobistych spraw i rozgrywek pomiędzy byłymi partnerami załatwiać kosztem dziecka, co ma miejsce coraz częściej. Nie można karać mężczyzny, a tak dzieje się najczęściej, poprzez separowanie go od pociechy, uniemożliwiając kontakt, czy realny wpływ na jego rozwój i wychowanie. Spójrzmy też z drugiej strony: jak wytłumaczyć kilkuletniemu dziecku, w którego życiu ojciec dotychczas odgrywał kluczową rolę, bawił się, grał w piłkę, zabierał na basen, że nagle tego tatusia nie ma? I to nie dlatego, że tatuś nie chce być dalej obecny, ale dlatego, że mamusia mu to skutecznie uniemożliwia. Dobro dziecka zawsze powinno być najważniejsze, ponad wszystko.

Co w takim razie zrobić, gdy matka regularnie odmawia kontaktu i spotkań z dzieckiem, stosując między innymi wymówki, nie zawsze pokrywające się z prawdą, np. że dziecko jest chore lub że planuje z nim wyjazd?
— Okres pandemii sprzyjał tego typu działaniom. Do kancelarii zgłaszali się panowie i wskazywali, że byłe partnerki/żony zabraniają im spotykać się z dzieckiem pod przykrywką pandemii, same zaś uczęszczają z małoletnimi do galerii handlowej czy spotykają się ze znajomymi. Było to dla nich, w zasadzie dla mnie również, zupełnie niezrozumiałe. I tu realnej pomocy szukać możemy na drodze sądowej. Jeżeli matka odmawia lub utrudnia ojcu możliwość realizowania kontaktu z dzieckiem, a dotychczas kontakty te nie były w żaden sposób prawnie regulowane, należy wystąpić do sądu opiekuńczego z wnioskiem o ustalenie sposobu kontaktowania się rodzica z dzieckiem. W orzeczeniu, niejednokrotnie bardzo szczegółowo określa się dni oraz godziny, w których to rodzic ma prawo do osobistego spotkania z dzieckiem, zabrania go poza stałe miejsce zamieszkania, nie tylko w dni powszednie, ale także w okresie świątecznym czy wakacyjnym. W rzeczywistości orzeczenie sądowe nie zawsze daje gwarancję prawidłowego postępowania rodziców. Kolejnym krokiem jest wniosek do sądu o egzekucję orzeczonych, a niezrealizowanych kontaktów, poprzez nałożenie na osobę, która odmawia wydania dziecka, określonej kwoty pieniężnej za każde naruszenie. Działa to również w drugą stronę, jeśli ojciec mimo ustalonych sądownie kontaktów nie realizuje spotkań z dzieckiem, matka ma prawo również wystąpić z takim wnioskiem.
Zdarzają się także sytuacje, w których matka buntuje dziecko przeciwko ojcu, wypowiadając obraźliwe i szkodzące relacji komentarze na jego temat oraz samego rozstania. Nawet ostatnio miałam taki przypadek, że mama na kilka godzin przed tym, jak miały odbywać się zaplanowane z wyprzedzeniem spotkania ojca z dzieckiem, celowo zabierała ok. 8-letniego syna na zakupy, żeby mógł wybrać sobie samochodzik. Niestety syn miał również powiedzieć tatusiowi, że nie chce się z nim widywać. Taka sytuacja jest bardzo trudna, nie tylko dla rodzica, ale przede wszystkim dla tego dziecka, które postępuje wbrew sobie. W tej konkretnej sprawie ojciec był bardzo zdeterminowany, bardzo zabiegał o kontakt z synem. Zdobył materiał dowodowy w postaci nagrań rozmów, m.in. z synem, który był podstawą do wszczęcia postępowania w zakresie ograniczenia matce władzy rodzicielskiej poprzez poddanie wykonywania obowiązków rodzicielskich nadzorowi kuratora. Często jednak po takich sytuacjach mężczyźni odpuszczają, nie mają siły na ciągłe batalie, trudno się im zresztą dziwić. Co robią wtedy matki w trosce o dobro dziecka? Ano występują do sądu i wskazują, że ojciec przestał się interesować dzieckiem, nie realizuje kontaktów, więc trzeba mu władzę albo zakres kontaktów ograniczyć jeszcze bardziej. Taki oto paradoks.

Na zakończenie dodam, że coraz bardziej widoczna jest świadomość ojców, którzy chcą mieć rzeczywisty i realny wpływ na wychowanie i rozwój swoich dzieci, mimo iż małżeństwo czy związek z matką dziecka rozpadło się. Ojcowie na równi z matkami uczestniczą w życiu dziecka od pierwszych dni, na równi opiekują się, pielęgnują, wychowują, niejednokrotnie stając się pierwszoplanowymi rodzicami. Na szczęście zmienia się również optyka sądów, które to jeszcze wyraźniej podkreślają rolę ojców w życiu i wychowaniu dziecka. Coraz częściej w praktyce ustanawiana jest opieka naprzemienna, tj. dziecko przebywa u każdego z rodziców po dwa tygodnie w miesiącu. Nie wiem jak takie rozwiązanie oceniane jest z psychologicznego punktu widzenia. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że jest to możliwe tylko w sytuacji, kiedy rodzice są w stanie porozumieć się i działać w zgodzie z dobrem dziecka, można to uznać za optymalne.
Jeśli zatem widać wyraźnie, że mężczyźni chcą być dobrymi i zaangażowanymi ojcami, należy im to umożliwić i pozwolić urzeczywistnić. Personalne żale nie powinny się przekładać nad dobro dzieci. Odpowiednie porozumienie i czynny udział w wychowaniu obydwu stron może sprawić, że dziecko znacznie lepiej poradzi sobie z trudną dla siebie sytuacją.

O AUTORKACH
Magdalena Kowalska

Magdalena Kowalska – psycholog, praktyk terapii Brainspotting, prowadząca Gabinet Wsparcia Psychologicznego w Iławie www.magdalenakowalska.co.

Milena Sawczuk-Kołpacka

Milena Sawczuk-Kołpacka – radca prawny prowadząca Kancelarię Radcy Prawnego w Iławie. Wpisana na listę radców prawnych Okręgowej Izby Radców Prawnych w Olsztynie pod nr OL-1924. Posiadająca wieloletnie doświadczenie zawodowe w prowadzeniu sporów sądowych, w tym w szczególności z zakresu prawa rodzinnego i cywilnego.

red
ilawa@gazetaolsztynska.pl

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5