PRZEWODNIK PO BIEGANIU || “Podnosiłem innym ciśnienie, jestem tego świadomy. To już za mną” - mówi Adrian Przybyła

2021-08-02 07:44:00(ost. akt: 2021-08-01 09:25:54)
Adrian Przybyła na "spacerze" ze swoim synem Julianem

Adrian Przybyła na "spacerze" ze swoim synem Julianem

Autor zdjęcia: archiwum biegacza

Czas tworzy perspektywę. Pokazuje przeoczenia, pozwala ponaprawiać zaniedbania. Nigdy nie jest za późno na sport, nawet na ten zwykły, amatorski - jak ten duży odjechał już w poziomie. Dzisiaj nie wyobrażam sobie dnia bez biegania. To nie tylko zamiłowanie do wysiłku. To styl życia.
Trening wyciszył moje emocje. Pozwolił uwierzyć w siebie. Inaczej określił zdrowotne wymagania.

Wszyscy jesteśmy biegaczami nawet o tym nie wiedząc. Żyjemy w biegu. Wystarczy spojrzeć na udogodnienia. Rozwój technologiczny. Pośpiech. Szybkie i sztuczne jedzenie. Sprinterskie związki i długodystansowe kredyty. Maratony potrzeb bez przyjemnych w kilometrach odczuć...


Tak zaczęliśmy rozmowę z Adrianem.

Mówi iławianin Adrian Przybyła
Jak nam coś nie wychodzi - szybko się zniechęcamy. Odpuszczamy, szukając winnych. W życiu nie ma przypadków. Trochę dziwne, ale u mnie się sprawdza. Bieganie jest wymagającym nauczycielem. Oczekuje poświęcenia, nagradzając postępem. Mój pierwszy trener mówił, że jak nic nie boli – sprawdź tętno, bo może nie żyjesz. Musi boleć. Jak jest z górki, trzeba w końcu na dół. Inaczej się nie da. W młodości trudno to zrozumieć. To wiek, w którym wolimy zbiegać, unikając trudności.

Nie miałem łatwego dzieciństwa. Wychodziłem pobiegać, aby zatupać zmartwienia i uciec od nieodpowiedzialności opiekunów. Cierpiałem więcej niż otoczenie obok mnie. Czułem niepokój - co dalej ze mną. Niesprawiedliwość losu - trudno zaakceptować szczególnie wtedy, jak wchodzi się w życie.


Wszystko zaczyna się w domu. Jak w nim zgrzyta – zgrzyta wszędzie. Pracuję w szkole - dostrzegam ten problem. Muszę mieć czas na to, aby wysłuchać i wprowadzić nadzieję, że wszystko się ułoży. Staram się pomóc. Tak jak mi pomógł dziadek. To on mnie stworzył na nowo.

Wolałem spędzać czas na podwórku. Piłka nożna z kolegami odsuwała niepokoje. Do biegania bez piłki musiałem dojrzeć. Na początku gimnazjum wskoczyłem do klubowej grupy biegaczy. Starsi zawodnicy, doświadczony trener szybko pokazali mi miejsce. Trochę spłoszony odnalazłem się w niej.

Starty w zawodach. Sukcesy, te malutkie - urastały do olimpijskich marzeń. Obozy w Szklarskiej Porębie uczyły pracy na bólu. To był dobry czas. Teraz to doceniam w biegowym doświadczeniu.

Czar prysł. Jeden wyjazd na kolonię. Wygrany turniej w tenisa stołowego przewrócił wszystko. Nowa dyscyplina zauroczyła. Zerwałem z bieganiem. Nie zatrzymały mnie rozmowy o talencie. Zdecydowałem. Miałem własny plan. Byłem ciekawy nowego sportowego świata. Opanowałem miejsce po jednej stronie stołu do ping-ponga narzucając innym moje warunki. Czasami, to oni zdrowo mnie przetrzepali ucząc pokory. Forhend i bekhend – do dziś zaskakuje innych jak biorę rakietkę do ręki.

Widocznie tak miało być. Teraz mądrzejszy postępuję ostrożniej. Nie zmieniam tego, co dobrze działa. Wtedy liczyła się chwila zadowolenia, pragnienia. Teraz też jest ważna, ale musi być osadzona na solidnych fundamentach. Urozmaicenie ma dobudowywać, a nie burzyć.

Szkoła średnia, studia, praca Czasami biegowe wycieczki w teren nie tworzące biegowego powrotu, będące kaprysem chwili - zagospodarowywały dni. Mądrość wynika z doświadczenia. Doświadczenia młodości są pragnieniem w ciekawości świata zapraszającego na cito.

W wieku 27 lat wróciłem do biegania w radości, jak bym odnalazł dobrego przyjaciela. Po latach przerwy spotkaliśmy się z bagażem innych doświadczeń. Wyjście do lasu, trening na stadionie. Nowa para butów, następny medal łączą nas coraz bardziej. Kilometry pozwoliły zgubić prawie trzydzieści kilogramów. To też były zawody.

Mam w sobie duże możliwości postępu. Czuję to. Wykształcenie pomaga tworzyć obciążenia. Nadrabiam czas, montując w sobie poznawcze doznania. Ci, którzy nie czują tej potrzeby patrząc na mnie z boku, mogą traktować z pobłażaniem moje biegowe szaleństwo. Jeżeli byłeś zawodnikiem nigdy nie wyrzucisz z siebie sportowego genu rywalizacji. Ta genetyka młodości programuje i czeka, aby przejąć władzę nad nami tworząc nowy związek na całe życie.

Minęły trzy lata jak jestem w nim. Udało mi się szybko pozbierać wyniki. Coraz bliżej, aby rozmienić 15 minut na piątkę. Dycha też nienajgorsza. Półmaraton woła o czas. Maraton kusi wyzwaniem. Słyszę to w sobie. Bieganie wiele zmieniło, ułożyło moją wyboistą drogę. Pokazało jak być lepszym nie tylko w sporcie, również w życiu. Podglądanie lepszych, książki i artykuły. Własny sportowy fb fanpange „Run Goku Team” uzupełniają pasję. Pomagają zrozumieć. To co jest proste na pierwszy kontakt, wcale nie jest takie jak się z tym zapoznamy.

Agnieszka i syn Julian – to miłość bezwarunkowa. Moje życie zawirowało jak się urodził. Nic nie wskazywało na Zespól Downa. Delikatną inność trzeba zrozumieć w sobie, aby zaakceptować tu i teraz. To już za mną.


Nie oszukujmy siebie - nie jest łatwo zmierzyć się z tym problemem. To jak z bieganiem. Nawet jak boli, to chce się więcej. Tak jest teraz ze mną. Rozbieganie z Julkiem w wózku, to radość z jego uśmiechem. To już standard bezproblemowy.

Emocje większej rodziny, oczekiwanie na szczęśliwy finał i szaleństwo koronawirusa. Ograniczenia, zamknięte dla biegaczy lasy podniosły ciśnienie wielu z nas. Mi może bardziej niż innym. Utrudnienie biegowego resetu w zagęszczeniu emocji określiło mnie w tym czasie. Pewnie podnosiłem innym ciśnienie. Jestem tego świadomy. To już za mną. Myślę, że jak zobaczymy się na treningu - uśmiechem zamkniemy ten etap.

W głowie biegowe marzenia. Pogoń za wynikami. Plany, cele. Codzienność dnia. Nie uciekajmy z własnej drogi. Nie zrozumiemy jej, jak nie rozwalimy ściany niemożliwości. Na to trzeba czasu. Biegnę lub idę nie rozgrzebując przeszłości w nadziei, że wszystko co dobre, dopiero przed nami.

Adrian Przybyła

Trening 2-8 sierpnia – mój obozowy tydzień w Szklarskiej - może coś wybierzecie z niego dla siebie.
poniedziałek – rano 10 km luźne rozbieganie. Po południu, 8 km luźne rozbieganie
wtorek – rano 6 km rozbieganie / SPR / 10x200m podbiegi / 3 km trucht. Po południu 8 km luźne rozbieganie oraz kilka ćwiczeń skocznościowych (plyometrycznych)
środa – rano 3 km trucht / SPR / 12x500m - po 1:30-1:38 przerwa 200m trucht / 2 km trucht
czwartek- 10-12 km luźne rozbieganie oraz stabilizacja
piątek – 13-16 km rozbieganie - długie luźne km
sobota – 3 km trucht/SPR 14 km bieg zmienny (wolny km po 4:00, szybki 3:30)- 2 km trucht.
Po południu 3 km trucht/SPR 8x200m po 33-36s przerwa 100m, trucht 1 km
niedziela – 13-16 km spokojne długie rozbieganie

Za tydzień: Marsz, to konieczny przerywnik w treningu.

Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki

Adrian Przybyła z rodziną (żoną Agnieszką i synem Julianem) w Miasteczku Lekkoatletycznym, które w sobotę 31 lipca stanęło przy galerii Jeziorak w Iławie (fot. Mateusz Partyga)




2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5