Biletu do Tokio nie ma, za to jest wielki bagaż doświadczeń

2021-05-17 13:36:48(ost. akt: 2021-05-17 13:59:50)
Od lewej strony reprezentanci Polski Łukasz Posyłajka i Damian Józefowicz podczas regat w Lucernie

Od lewej strony reprezentanci Polski Łukasz Posyłajka i Damian Józefowicz podczas regat w Lucernie

Autor zdjęcia: Julia Kowacic

Pochodzący z Dziarn (gmina Iława) wioślarz Damian Józefowicz walczył w ten weekend o kwalifikację na igrzyska olimpijskie. Pływający z Łukaszem Posyłajką w konkurencji dwójka bez sternika wychowanek Wiru Iława dotarł aż do finału A regat w Lucernie, jednak ostatecznie biletu do Tokio nie wywalczył.
Marzenia o starcie na igrzyskach olimpijskich zawodnik reprezentujący od kilku sezonów barwy Posnanii Poznań musi na razie odłożyć na dalsze lata i kolejną olimpiadę. Damian nie wraca jednak ze Szwajcarii z poczuciem porażki, wręcz przeciwnie — podczas Finałowych Regat Kwalifikacyjnych do Igrzysk Olimpijskich w Tokio, które w sobotę i niedzielę (15-16 maja) odbyły się w Lucernie, wioślarz z gm. Iława zdobył mnóstwo doświadczenia i obycia z zawodami na najwyższym światowym poziomie, a to na pewno zaprocentuje w przyszłości.

>> W środę 12 maja na naszym portalu informowaliśmy, że przed Damianem Józefowiczem prawdopodobnie najważniejszy weekend w życiu, przynajmniej jeśli chodzi o sport. Od soboty wychowanek Wiru Iława walczył w Lucernie o bilety do Tokio!

Pod koniec kwietnia na naszym portalu obwieściliśmy, z nieukrywaną radością, że pochodzący z Dziarn w gminie Iława wioślarz stanie przed szansą wywalczenia kwalifikacji olimpijskiej. Damian Józefowicz w piątek 30 kwietnia wywalczył eliminację do ostatecznych kwalifikacji na igrzyska w Tokio — to była dosłownie ostatnia szansa na zdobycie przepustek na największą sportową imprezę na świecie.

Zawody odbyły się na poznańskiej Malcie. Podczas Centralnych Regat Otwarcia Sezonu wychowanek iławskiego Wiru startował w konkurencji dwójek bez sternika, a jego kompanem w osadzie jest Łukasz Posyłajka (na co dzień AZS Szczecin). Osada Józefowicz/ Posyłajka wygrała te regaty i sposobiła się do wyjazdu do Szwajcarii.

>> Decydujące zawody, podczas których rozstrzygnęła się walka o bilety do Tokio, odbyła się w ten weekend w Lucernie. — Do regat dostało się czternaście osad z całego świata. Kwalifikację olimpijską dla swojego kraju wywalczą tylko dwie najlepsze osady tych międzynarodowych zmagań — mówił Damian, z którym kontaktowaliśmy się w dzień wylotu do Szwajcarii.

— O przepustkę na igrzyska powalczą trzy polskie osady: jedynka męska, dwójka podwójna wagi lekkiej kobiet i dwójka bez sternika. Te dwie ostatnie załogi wyłoniono w ramach wewnętrznych kwalifikacji — można było przeczytać na oficjalnym portalu Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich tuż przed rozpoczęciem zawodów w Lucernie.
— Do tej pory Polacy wywalczyli sześć kwalifikacji olimpijskich. Pewni występu w Tokio są: dwójka podwójna mężczyzn, dwójka podwójna wagi lekkiej mężczyzn, czwórka podwójna kobiet, czwórka bez sterniczki, czwórka podwójna mężczyzn i czwórka bez sternika — podaje pztw.pl. Jak się ostatecznie okazało, po Finałowych Regatach Kwalifikacyjnych to grono się nie powiększyło — żadna z polskich osad nie zdobyła w Lucernie kwalifikacji dla kraju na IO.

>> Walka o bilety do Japonii rozpoczęła się w sobotę od przedbiegów. Polska osada zajęła drugie miejsce w tym wyścigu i dzięki temu awansowała bezpośrednio do niedzielnego półfinału, gwarantując sobie przy okazji wolne sobotnie popołudnie.

— Przedbieg, po którym awansowaliśmy do półfinału, zaczęliśmy bardzo dobrze. Później jednak straciliśmy odpowiednie tempo no i na trzecim pomiarze czasu, czyli po przepłynięciu 1500 metrów byliśmy dopiero na czwartym miejscu, a to by oznaczało udział w repasażach. Na szczęście potrafiliśmy się podnieść, podkręciliśmy tempo, znowu płynęliśmy tak jak powinniśmy i ostatecznie na metę wpłynęliśmy jako drudzy — relacjonuje wioślarz.

W niedzielę z samego rana odbyły się półfinały w konkurencji męskich dwójek bez sternika. Tu już Józefowicz i Posyłajka nie popełnili błędu z soboty i od początku do końca płynęli dobrze, tworząc zgrany team. Efekt był taki, że Biało-czerwoni na metę wpłynęli jako drudzy, awansując tym samym do finału, który — jak się okazało — miał się odbyć tego samego dnia, tuż przed południem.

Na pierwszym miejscu w półfinale byli Holendrzy, Nicolas van Sprang i Guillaume Krommenhoek, którzy później wygrali całe zawody i wraz z osadą z Danii (Frederic Vystavel i Joachim Sutton) wywalczyli kwalifikację na IO.

A propos finału — ten całkowicie nie wyszedł Damianowi i Łukaszowi. Nasza osada, jak wioślarz z Dziarn sam przyznaje, nie potrafiła znaleźć wspólnego rytmu, wyścig nie poszedł po ich myśli.
— Nie wiem, czy powodem słabego biegu w naszym wykonaniu był fakt, że wyścig finałowy odbył się zaledwie dwie godziny po półfinale. A może zabrakło doświadczenia? Jedno jest pewne: nie potrafiliśmy się zgrać na wodzie, płynęliśmy w różnym, innym tempie. Holendrzy, którzy wygrali ten wyścig i całe zawody, uzyskali w finale niemal identyczny czas jak w półfinale, a to oznacza, że powinniśmy spisać się dużo lepiej i uzyskać wynik znacznie poniżej naszego 07:04.70 — zauważa Józefowicz.

Trzeba jednak pamiętać, że Damian ma dopiero 21 lat (Łukasz Posyłajka liczy sobie 26 wiosen). Tymczasem w Lucernie rywalizował z bardzo doświadczonymi zawodnikami, mającymi już po 30 lat na karku i starty na mistrzostwach świata i igrzyskach olimpijskich na koncie. Józefowicz zdobył więc wielki bagaż doświadczeń w Szwajcarii, które będzie chciał wykorzystać w kolejnych startach. Najbliższymi dużymi regatami będą Młodzieżowe Mistrzostwa Świata, które w dniach 7-11 lipca odbędą się w czeskich Racicach.

>> Wychowanek iławskiego klubu wioślarskiego w kadrze narodowej jest od listopada 2020 roku. Od tego momentu tworzy (zgrany) duet z Łukaszem Posyłajką.
— Od grudnia do końca marca przebywaliśmy na obozie kadry narodowej w Portugalii. Następnie wróciliśmy do Polski, konkretnie do Wałcza, gdzie dalej trenowaliśmy. Skorzystaliśmy z możliwości startu w Poznaniu w Centralnych Regatach Otwarcia Sezonu, gdzie okazaliśmy się najsilniejszym zespołem spośród czterech zgłoszonych osad — tłumaczył nam tuż przed startem w Lucernie Damian, który sam początkowo do końca jeszcze chyba nie wierzył w to, że lada dzień może wywalczyć kwalifikację na igrzyska. — Gdzieś z tyłu głowy ta myśl cały czas się przewija — przyznawał wówczas zawodnik Posnanii.

Była zatem szansa na to, aby kolejny wychowanek Wiru Iława pojechał na igrzyska olimpijskie. Po Miłoszu Jankowskim, który startował w Rio de Janeiro, honoru tego mógł (a w przyszłości, wciąż może...) dostąpić właśnie Damian. On także, podobnie jak popularny "Miłek", przygodę z wiosłami rozpoczął od treningów u Urszuli Janikowskiej, choć początki wcale nie wskazywały na to, że z wioślarstwem zwiąże się do tego stopnia, że w końcu będzie startował z orłem na piersi.

— Gdy miałem dwanaście lat to postanowiłem poszukać jakiegoś ciekawego zajęcia dla siebie, najlepiej sportowego. Poszedłem na treningi do Wiru, jednak — przyznaję szczerze — początkowo ta dyscyplina sportu nie przypadła mi do gustu — wspomina Józefowicz, który jednak po dwóch latach wrócił do ekipy trenerki Urszuli Janikowskiej.

— Przez te dwa lata próbowałem innych dyscyplin sportowych, jak piłka nożna, piłka ręczna, tenis ziemny czy pływanie. Bakcyla jednak nie połknąłem i postanowiłem jeszcze raz zgłosić się do Wiru. Jak czas pokazał, to był bardzo dobry wybór — zauważa sportowiec z gm. Iława.

Damian zbierał w Wirze wioślarskie szlify; pływał zarówno w osadach czteroosobowych, dwuosobowych jak i na jedynce. Do tego natrafił na — jak sam podkreśla — bardzo fajną ekipę zawodniczek i zawodników, o klimat dbali także trenerzy, więc aż chciało się trenować i reprezentować Wir na zawodach.

Kolejnym etapem wioślarskiego rozwoju było przeniesienie się do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Poznaniu, która nastawiona jest na szkolenie adeptów wioślarstwa (Damian przeniósł się do stolicy Wielkopolski po zaliczeniu pierwszej klasy technikum w iławskiej "Budowlance"). A dalej już "jakoś" poszło.

— Dużo zawdzięczam trenerce Urszuli Janikowskiej. Wydaję mi się, że od pierwszych treningów w Wirze widziała we mnie potencjał — zauważa Damian. — Gdy trenerzy Janikowscy, bo oprócz pani Urszuli prowadził nas także jej mąż, Sławomir, zakończyli trenowanie w klubie to idealnie zastąpił ich trener Grzegorz Stypiński. Daleko można zajść, gdy trenuje się z trenerami, którzy wkładają dużo serca w to co robią — dodaje Józefowicz.

>> Damian, jak się okazuje, to jeden z kilku reprezentantów swojej rodziny w klubie wioślarskim z Iławy. W przeszłości w Wirze trenowało lub wciąż trenuje jego kuzynostwo (m.in. kuzynka Józefowicza, Aleksandra Sagan). A kojarzycie może Paulinę Józefowicz, która ostatnio otrzymała jednorazowe stypendium od grupy iławskich radnych miejskich? Wioślarka Wiru Iława to, a jakże, siostra Damiana.

Młody Józefowicz to ambitny sportowiec i zapewne jeszcze nie raz będzie gościł w naszych sportowych relacjach.

zico
m.partyga@gazetaolsztynska.pl

Damian Józefowicz w Lucernie, fot. archiwum wioślarza
Damian Józefowicz, już w Lucernie

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5