Sosna zwyczajna – królowa naszych lasów [felieton S. Blonkowskiego]

2021-05-02 09:44:31(ost. akt: 2021-05-02 09:22:16)
Najpotężniejsza sosna naszych lasów w okolicy Siemian

Najpotężniejsza sosna naszych lasów w okolicy Siemian

Autor zdjęcia: Stanisław Blonkowski

Dzisiejszym bohaterem moich leśnych opowieści będzie drzewo, które chociaż w swojej nazwie ma wyraz „pospolita”, przez przyrodnicze i gospodarcze znaczenie zasługuje na szczególną uwagę. Podrodzina sosnowe (Pinoideae) obejmuje tylko jeden rodzaj sosna (Pinus), do którego należy około 90 gatunków.
Do najbardziej znanych i powszechnie rozpoznawalnych należy sosna pospolita (Pinus silvestris). Co prawda niektórzy sądzą, że najbardziej rozpoznawalnymi drzewami są „bazie”, w okolicy Wielkanocy i „choinki”, z którymi kojarzy się Wigilia Bożego Narodzenia. Wszak to pod choinką znajdujemy tak oczekiwane, zwłaszcza przez dzieciaki, prezenty.

Nie wnikając w botaniczną systematykę roślin „bazie” to gałązki wierzbowe a „choinki” to handlowa nazwa młodych świerków lub czasem jodeł, hodowanych specjalnie na uświetnienie świąt.

Spośród wszystkich gatunków drzew leśnych sosna pospolita odgrywa w naszym gospodarstwie leśnym bez wątpienia najważniejszą rolę, gdyż jej udział w naszych lasach osiąga około 75%. W naszym regionie jej powierzchniowy udział wynosi około 55%. O sośnie opasłe tomy zapisali wybitni naukowcy, znawcy przedmiotu, ja chciałbym przybliżyć Drogim Czytelnikom kilka ciekawostek, których nie znajdą w botanicznych dziełach.

Otóż autentyczną dumą może napawać fakt, że w naszych lasach, a zwłaszcza w dawnych nadleśnictwach Jeziorno (okolice Siemian) i Smolniki, rosną sosny t.z.w. proweniencji (pochodzenia) taborskiej. Jest to jedna z najwspanialszych ras sosny, która już od średniowiecza uznana jest za super elitę tego gatunku.


Goszcząc niegdyś w Eberswalde (dawne NRD), miejscowości, w której powstała pierwsza w Europie uczelnia leśna, miałem możliwość zapoznania się z doświadczeniem proweniencyjnym, założonym przed ponad stu laty. Tu, żeby być zrozumianym wyjaśniam, że doświadczenia proweniencyjne polegają na założeniu upraw leśnych, na których zlokalizowane są drzewa badanego gatunku, z różnych miejsc pochodzenia, czyli proweniencji (stąd nazwa).

Oprócz sosen miejscowego pochodzenia były tam sosny z Francji, Belgii, Węgier i kilku innych miejsc Europy, również z ówczesnych Prus Wschodnich, a konkretnie z obecnego Nadleśnictwa Miłomłyn, z obrębu Tabórz. Okazało się, że sosna taborska pod każdym względem jest najlepsza. Zainteresowanie sosnami taborskimi sięga XVI wieku i trwa do dzisiaj.

W 1576 roku królowa Danii właśnie z tych lasów sprowadzała surowiec na maszty okrętowe dla swojej floty. Podczas kampanii napoleońskiej sosnami taborskimi interesowali się członkowie ekspedycji naukowej, postępującej za wojskami Napoleona Bonapartego. Olbrzymie ilości drewna oraz szyszki i nasiona na rozkaz cesarza zostały wysłane do Francji.

W XVII-XIX wiecznych traktatach żeglarskich i pracach o masztach sosna z północno–wschodniej Europy nazywana jest „sosną ryską”. Miano to zawdzięcza Rydze, z której portu wysyłana była sosna do ówczesnych potęg morskich Europy, ale głównie do Anglii. Począwszy od XVI aż po drugą połowę wieku XIX zaopatrzenie marynarki w drewno masztowe było jednym z najważniejszych problemów tych państw. Francja posiadała dostateczną ilość lasów dębowych do budowy kadłubów, a wąskim gardłem rozbudowy i utrzymania floty w gotowości bojowej był brak drewna masztowego.

Osiemnasto – i dziewiętnastowieczne traktaty żeglarskie były zgodne w określeniu podstawowych cech, jakie musiało spełniać drewno masztowe: miało ono być nie tylko wystarczająco długie i proste, ale także wystarczająco elastyczne, aby maszt powrócił do swojej pozycji wyjściowej, gdy silny wiatr powodował jego wygięcie, a także powinno być na tyle lekkie, aby ciężar masztu nie zakłócił, niezbędnych do zachowania stabilności, wagowych proporcji w budowie okrętu. Ponadto musiało być wystarczająco mocne, aby wytrzymać silne uderzania wiatru.

Idealne były maszty zbudowane z jednego sosnowego pnia. Aby zdać sobie sprawę z wielkości francuskiego zapotrzebowania na drewno masztowe warto wspomnieć, że w roku 1750 marynarka z portu w Rydze sprowadziła 4000 masztów i 15000 mniejszych sztuk masztowych, a w roku 1763 – 6500 masztów i około 53 tysięcy mniejszych sztuk.


Jeszcze więcej drewna masztowego sprowadzała Anglia, która praktycznie zmonopolizowała handel „sosną ryską”. Tu za publikacją P. Daszkiewicza i J. Oleksyna, która ukazała się w leśnym piśmie „Sylwan”, zacytuję fragment francuskiego raportu z 30 kwietnia 1784 roku: „Szacujemy, że aby otrzymać 600 wyborowych sztuk sosny masztowej konieczne jest zakupienie 4 do 5 tysięcy drzew, co będzie kosztować około 2 milionów funtów z Tours”.

Rozmiar tego zjawiska ilustruje również pochodzący z tego samego roku 1784 inny raport zatytułowany „Refleksje o konieczności przyśpieszenia i usprawnienia zaopatrzenia w maszty z Rygi”: „Port w Breście ma w zapasie 5200 masztów o wartości 7 milionów funtów z Tours, ale jak się szacuje zaledwie około 200 sztuk to maszty dobrej jakości, z reszty jedynie niewielka ilość na maszty składane. Marynarka francuska pilnie potrzebuje 1200 masztów o wymiarach 21 dłoni i więcej. Aby zakupić taką ilość doborowych masztów o wskazanych uprzednio wymiarach trzeba by nabyć w Rydze 120000 sztuk masztów”.

Tu winien jestem kilka wyjaśnień. W różnych źródłach, w zależności od miejsca pochodzenia, występują różne jednostki miary. Jeszcze bardziej zawiły jest problem określenia wartości. Nie wnikając w szczegóły można stwierdzić, że dobry maszt z jednego kawałka drewna musiał mieć co najmniej 20–30 dłoni (58 cm – 87 cm) średnicy u podstawy i 26m – 32m i więcej długości. Oczywiście żeby uzyskać maszt takiej długości sosna musiała mieć około 40 metrów wysokości. Jeszcze trudniejszym jest określenie wartości najlepszych masztów. W ciągu 130 lat (od około roku 1720) ceny wzrosły czterokrotnie.

Cena najlepszego masztu wynosiła ponad 1,5 kg złota lub dwuletni zarobek dobrze opłacanego mistrza budowlanego. Rozbudowa europejskich potęg morskich zachwiała równowagę popytu i podaży sosny z północy. W czasie wojen na drożyznę wpłynęła też angielska blokada Sundu. Wreszcie działalność korsarzy i Royal Nawy jeszcze bardziej utrudniały import z Bałtyku. Coraz bardziej wyeksploatowane lasy też powodowały wzrost cen.

Ciekawą, lecz w sumie epizodyczną próbę wysłania masztowych sosen do Francji przez port w Chersoniu nad Morzem Czarnym podjął książę Stanisław Poniatowski, bratanek króla Stasia, postać ze wszech miar niezwykła, chociaż zupełnie zapomniana. Wraz z wynalezieniem maszyn parowych i rozpoczęciem ery parowców problem masztowych sosen przestał istnieć.

Oczywiście kariera sosny taborskiej nie skończyła się wraz z końcem ery żaglowców. Sosna taborska została zaprezentowana w 1900 roku na Wystawie Światowej w Paryżu jako „bois de Tabre” (drewno z Taborza). Wystawiono przekroje sosen jako wzór doskonałej jakości surowca drzewnego i reklamując jako najlepszy surowiec sosnowy na świecie. Drewno sosen Taborskich wykorzystano podczas odbudowy Teatru Narodowego w Warszawie, który został zniszczony podczas II wojny światowej.

Malownicza kępa sosen wśród pól, fot. Stanisław Blonkowski

Można zadać pytanie, czy współcześnie, w dobie tworzyw sztucznych, sosny o cechach dawnych drzew masztowych są jeszcze potrzebne i czy rosną w naszych lasach? Wszak do produkcji celulozy wystarczą sosny młode, o niewielkich wymiarach, a stolarka budowlana wykonywana jest z drewna klejonego. Meble produkuje się z płyt wiórowych oklejonych drewnopodobnymi laminatami, a te z naturalnego drewna należą do rzadkości. Jednak nadal drewno drobnosłoiste i z małą ilością sęków zawsze będzie poszukiwane.

W celu zachowania tej niezwykle cennej rasy sosny w latach 1975 – 1985 założono w Nadleśnictwie Susz, na półwyspie oddzielającym jeziora Płaskie i Jeziorak plantację nasienną sosny taborskiej.


Wcześniej w nadleśnictwach Miłomłyn, Susz, Stare Jabłonki i Dobrocin wybrano 174 drzewa mateczne, czyli takie, których jakość pod każdym względem jest najlepsza i znacznie przewyższa inne. Drzewa te są zarejestrowane w specjalnym rejestrze i w terenie oznaczone żółtą opaską z numerem. Z drzew tych pobrano zrazy, czyli kilkunastocentymetrowe gałązki. Posłużyły one do szczepień na dwuletnich podkładkach, czyli sadzonkach sosnowych. Kiedy już pobrany z drzewa matecznego zraz trwale zrósł się z podkładką, taki szczep stał się klonalnym potomstwem drzewa matecznego i nosicielem wszystkich jego cech genetycznych. Szczepy te wysadza się na plantacji nasiennej w więźbie rozluźnionej i już po kilku latach drzewka te zaczynają obradzać. Technicznie problem jest bardziej skomplikowany ale ponieważ w środowisku leśnym byłem uważany za fascynata, wręcz oszołoma w dziedzinie leśnej genetyki, nie będę się w trosce o cierpliwość Czytelników dłużej rozwodził na ten temat. Może kiedyś poświęcę tej tematyce oddzielną opowieść.

Jakie są korzyści z zakładanych niemałym kosztem plantacji nasiennych? Oprócz walorów typowo gospodarczych plantacje nasienne są jednocześnie „żywymi bankami genów”. Bardzo dużo drzew matecznych z których pobierano zrazy do szczepień już nie istnieje, natomiast w postaci klonalnego potomstwa zostają zachowane w sposób zwielokrotniony. Z nasion uzyskanych z plantacji nasiennej wyhodowano sadzonki, którymi obsadzono kilkanaście tysięcy hektarów lasu. Teraz już wiemy, że zysk genetyczny, który uzyskujemy korzystając z nasion plantacyjnych wynosi nawet do 20% w porównaniu do zbioru nasion z drzewostanów gospodarczych. Jest to również wymiar ekonomiczny. Rzecz jasna nie są już potrzebne maszty okrętowe, ale do produkcji oklein lub sklejki pożądane jest drewno bezsęczne. Większość pozyskiwanego drewna sosnowego pochodzi z zabiegów hodowlanych, czyli trzebieży i jest to zazwyczaj drewno przeznaczone do produkcji celulozy.

Obecnie mniej lecz niegdyś znaczne ilości drewna sosnowego zużywały kopalnie do obudowy chodników. Drewno w przeciwieństwie do konstrukcji betonowych ma cenną w górnictwie cechę ostrzegawczą. Podpory betonowe łamią się bez ostrzeżenia, natomiast stemple sosnowe uginają się, skrzypią, trzeszczą, co jest sygnałem ostrzegawczym. Ze względu na dość dobrą chłonność impregnatów nadal z drewna sosnowego wyrabia się słupy teletechniczne.

Jeszcze w latach siedemdziesiątych Polska była potentatem w pozyskaniu żywicy sosnowej, która między innymi była surowcem do produkcji terpentyny i kalafonii. Obecnie naturalną żywicę w znacznej mierze zastąpiły produkty syntetyczne. Już przed wieloma tysiącami lat terpentyna sosnowa należała do arsenału środków leczniczych używanych przez kapłanów egipskich. Nie wyrzekła się jej także nowoczesna medycyna. Terpentyna jest od dawna stosowana jako rozpuszczalnik przy wyrobie leków, kosmetyków, past do podług i obuwia, lakierów, farb (również drukarskich), środków owadobójczych, grzybobójczych i chwastobójczych. Jeszcze niedawno między innymi do produkcji terpentyny i kalafonii wydobywano z ziemi karpinę przemysłową, czyli stare pnie sosnowe.

Czy w obecnych czasach można jeszcze w lasach spotkać sosny, które wymiarami dorównują masztowym sosnom z ubiegłych wieków? Otóż w pobliżu Tłokowiska w okolicy Siemian rośnie t.z.w. „Gruba sosna”, która jest jednocześnie pomnikiem przyrody i drzewem matecznym. Jej obwód pierśnicowy (na wysokości 1,30 m od ziemi) wynosi 3,17 m, czyli średnica w tym miejscu niewiele przekracza 1 m. Wysokość natomiast wynosi około 40 – 42 m. Tak więc ta najwspanialsza sosna naszego regionu nadawałaby się na maszt główny 120 działowego, trójmasztowego okrętu liniowego.

Także współcześnie, ze względu na to, że jest nośnikiem niezwykle korzystnych genów, jest dla nas niezwykle cenna. Ponadto w okolicy miejscowości Tabórz (od niej wzięła się nazwa „sosna taborska”) utworzony został w roku 1957 Rezerwat Sosny Taborskiej obejmujący drzewostan z przewagą sosny zwyczajnej rasy taborskiej mającej 250–270 lat i osiągającej nawet 40 m wysokości. Obecnie w rezerwacie prowadzi się badania nad długowiecznością drzewostanów.

O zdrowotnym wpływie olejków eterycznych nie będę pisał, przekonajcie się sami w trakcie pobytu wśród sosnowych drzewostanów.

Darz bór
Stanisław Blonkowski
źródło: Życie Powiatu Iławskiego


O autorze

STANISŁAW BLONKOWSKI
(1947) emerytowany leśnik, od półwiecza związany z lasami Pojezierza Iławskiego. Swoje przyrodnicze fascynacje przedstawia w obrazach i fotografiach, którymi zilustrował albumy „Lasem zachwycenie – obiektywem i pędzlem Stanisława Blonkowskiego”, „Zielony skarbiec ziemi suskiej”, „Perły natury powiatu iławskiego”, „Zielony skarbiec Gminy Iława”, „Lasy ludziom, ludzie lasom”, „W krainie orlika krzykliwego – Nadleśnictwo Orneta”, „Z pól, łąk, jezior i lasów ziemi suskiej”, „Przyroda powiatu iławskiego”, „Susz Triathlon 25 lat. W jeziorze, przez miasto, pole i las”, „Aleje i zadrzewienia Gminy Susz”, „Nadleśnictwo Susz”. Jego ilustrowane fotografiami artykuły o przyrodzie są stałą pozycją aperiodyku Skarbiec suski oraz tygodnika Kurier regionu iławskiego. Wiedzę o pięknie przyrody i jej zagrożeniach przekazuje w postaci licznych pogadanek, odczytów i wykładów w przedszkolach, szkołach i uniwersytetach trzeciego wieku. Jest współzałożycielem i honorowym członkiem Stowarzyszenia Leśników Fotografików.


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5