PRZEWODNIK PO BIEGANIU|| Sport – tu zawsze coś boli

2021-04-12 08:00:00(ost. akt: 2021-04-11 13:56:56)
Ból na mecie Mistrzostw Polski juniorów w biegach przełajowych - Iława 2015

Ból na mecie Mistrzostw Polski juniorów w biegach przełajowych - Iława 2015

Autor zdjęcia: Andrzej Musiński (FotMUS)

Sport dotyka każdego. Od oglądania telewizyjnych transmisji, do poszukiwania umiejętności, które mają zachwycić innych. Marketingowe triki przykuwają uwagę tych, którzy stoją z boku. Wszyscy poruszamy się w zamkniętym kole jego oddziaływania.
W sporcie wyczynowym nie jest tak, że wstajesz rano i czujesz się jak skowronek. Mikrourazy, urazy, kontuzje, psychiczny rollercoaster są z zawodnikami nie tylko o poranku. Często potrzeba wielu sposobów, aby znowu poczuć się cały w odczuwaniu mistrzostwa. Ból i sport to syjamscy bracia przenikający się nawzajem. Bezwysiłkowe życie dające komfort odczuć też ma swoje wady. Jak coś jest za darmo z czasem kosztuje najwięcej.

Odmienne światy w sprawności tworzą lukę w społecznym odbiorze. Trzeba ją wypełnić decyzją wtedy jak chcemy wprowadzić dzieci w sportowe szkolenie. Zanim zadebiutują w nim, zerknijmy na swoje emocje i oczekiwania. Na tej drodze będziemy szli obok. I nie jest to gładka autostrada, czasami to ścieżka z krótkimi odcinkami bez wybojów. Sport to styl życia. Często do niego należy dostosować inne kawałki dnia. To związek wielu emocji.

Dzieci lubią aktywność w zabawie. Nie szukajmy zwycięzców. To porażka większa niż nam się wydaje. Psychiczny dysbalans młodego człowieka uaktywnia reakcje, które mogą wpłynąć na całe życie. Nawracające myśli; “co mam jeszcze zrobić, aby spełnić oczekiwania rodziców”, to przedsionek depresji.


Sukces za wszelką cenę, przesadne treningi, brak opieki medycznej, czasami doping zamieniają to, co ma być przepustką do zdrowego życia w kierat patologicznych obowiązków.

Rywalizacja nie jest początkowym wymaganiem w szkoleniu. To czas na później, gdy już dziecko zaadoptuje się w grupie i zrozumie zasady tego świata. Porównywanie przez odnośnik do wcześniejszych wyników, a nie do rówieśników, to runda statystycznych trzynastolatków. Zabawa wysiłkiem powinna tworzyć postęp w zrozumiałej wierze, że ruch jest naturalną częścią życia potrzebną w rozwoju.

Pierwsze zwycięstwa dowartościowują, uczą; wytrwałości w dążeniu do celu, dyscypliny i pewności siebie. Nie mogą jednak zaćmić całego obrazu przyszłości dziecka.
Rozładowanie emocji i wszystko jest pod kontrolą, niekoniecznie uaktywnia dobre strony młodego człowieka. Negatywne reakcje muszą być stymulowane przez trenersko – rodzicielską kuratelę. Pozytywne przybicie piątek, radość po zwycięstwie i tłumienie emocji porażki, to druga strona medalu. Wirówka zachowań ma swoje udziały w tworzeniu osobowości.

Rozsądek rodzicielski znaczy więcej w wyobraźni niż cokolwiek innego. Powinien iść przed nakazem treningu. Nastolatki poszukują autorytetu. Rodzic będący w kontakcie z trenerem może poznać inaczej zakamarki dziecka. Pamięć o własnych wyczynach w tym wieku, nie zawsze jest dobrą podpowiedzią. Galopujący świat wyprzedza rodziców. Ryby i dzieci głosu nie mają, to zarządzanie niewiedzą.

Trenerzy na początku zszokowani pytaniami wykraczającymi daleko poza ich profesję, muszą się zmierzyć z problemami, jeżeli chcą zachować autorytet, bo kto ma to zrobić jak szkoła się boi? A przeciwko domowi narasta bunt. To trudne zadanie podnoszące wartość trenerskich akcji.


Sport pomaga w formowaniu życia, tworzy naturalny etap w pełnym emocji dorastaniu. Obnaża minusy tego wieku. Otoczenie treningowe potrafi je neutralizować. Trening, to nie tylko czas dla dziecka, to powód, aby wieczorem porozmawiać chwilę o tym w domu. Czasami to jedyny temat w zbuntowanym nastolatku otwierający inne drzwi.

Nie można mieć więcej zapału od dzieci w pasji ich sportu. Pokrzykujący z boku rodzic nie przyniesie nic dobrego. Krzyk to zawsze krytyka. To kara blokująca samodzielność w dostępie do błędów, bez których nie ma postępu. Emocjonalny w odbiorze komunikat powoduje, że malec chce zapaść się pod ziemię. Nie da się wszystkiego od razu zrobić dobrze. Sukces, to droga przez potknięcia.

Zostawmy dziecko na treningu. Pobiegajmy w tym czasie. Kawa w spotkaniu z innymi, to też dobry rodzicielski reset. Brak zaufania do trenera szkodzi obu stronom.

Wszechstronność treningu i przestrzeganie etapów szkolenia tworzą szansę wyniku. Jak go nie będzie na końcu procesu szkolenia zostanie sprawność, styl życia i przekonanie, że warto było ten czas poświęcić na to, aby polubić ból sportu. Na pewno można go pogodzić z nauką. To tylko umiejętność dyscypliny dnia.

Rodzic powinien rozumieć obciążenia ogólnej sprawności. Interesować się ukierunkowanym sportowo czasem juniora. Później, kiedy następuje specjalistyczny czas pogoni za wynikiem, zawodnik musi już samodzielnie ocenić plusy i minusy sportowej przyszłości.
Na trenerskim podwórku zdarzają się postacie dla których dziecko jest tylko materiałem na sukces. Przeskakujący etapy szkolenia trener, w nadziei na mistrzostwo, niespełniony zawodniczo - niestety jest obecny w sporcie. Dziecko zawsze kupi obietnicę wyniku.

Sport to społeczna i fizyczna socjalizacja zachowań przenoszonych na lata późniejsze. To konieczność, aby zatrzymać lub odwrócić procesy miażdżycowe uwielbiające leniwe trwanie. To też ożywienie w rozwoju na skutek rywalizacji w rzeczywistych kontaktach w szerszym świecie. Granice, które przesuwa sport wyczynowy musimy mieć pod kontrolą. Brak jej może zniszczyć wszystko, co tworzy jego pozytywny obraz.

Trening, który staje się ciągłymi zawodami, jest błędem. Codzienna rywalizacja bez regeneracji nie tylko zostawia ślady, niszczy fundamenty, które były z mozołem tworzone na początku. Nie wolno zapominać o nich. To one dźwigają biomechaniczną sprawność.
Wszystkie badania do których możemy dotrzeć opisują konsekwencje wyczynowego sportu. Czarne i białe strony zawodowstwa walcząc ze sobą pozostawiają w społecznej radości kolorowe obrazy. Podobny przekaz zostawia amatorski sport. Tylko w nim trudniej znaleźć informacje o negatywnych skutkach w poszukiwaniu olimpizmu. Te badania dopiero przed nami.

Trening 12-18 kwietnia – w sobotę – sprawdzian czucia tempa na powtarzalnych odcinkach 1 km
poniedziałek – wolne od biegania - rower
wtorek – Rozbieganie z akcentami szybkości submaksymalne,j 5-8 x 40 sek. p. 2 min w truchcie i marszu – 8-10 km
środa – wolne od biegania – sprawność i akcenty siły ogólnej.
czwartek - spokojne rozbieganie - w crossie (15 min) z 5x x100m z górki na koniec – 6-10 km
piątek - wolne
sobota – Rozgrzewka 30 min + sprawdzian 3 x 1km p. 5 min – takie tempo, aby wszystkie trzy były równe i została motywacja na 1-2 powtórzenia –10-14 km
niedziela – rozbieganie do 1 h nawet w marszobiegu

Za tydzień – kobieta i mężczyzna wychodzą pobiegać.

Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5