PRZEWODNIK PO BIEGANIU|| Ten trudny czas ma jedną zaletę: wszystko można spokojnie przemyśleć

2020-05-10 13:59:03(ost. akt: 2020-05-10 14:14:59)
Triathlonistka Paulina Bohater na trasie biegowej

Triathlonistka Paulina Bohater na trasie biegowej

Autor zdjęcia: archiwum Pauliny Bohater

Triathlon zabiera cały wolny czas. Nie mam go dla przyjaciół i znajomych tak często jak bym chciała. Dziękuję, że są ze mną i potrafią zrozumieć mój cel. Bez nich trudno wytrwać. Trzeba się czasami wyżalić, aby w następnym dniu było prościej.
Wyniki przychodzą nie tylko z latami. Przytulają się też do konta rodziców. To drogi sport głęboko penetrujący rodzinny budżet. Wsparcie sponsorów pojawia się razem z sukcesami. Często trzeba wybierać. Wakacje, czy obozy niezbędne dla postępu. Przyjemności czy jakaś nowinka techniczna. Ciągły finansowy roller coaster.

Triathlon to nasz lokator z takimi samymi prawami jak każdy domownik. Czasami też musi odpuścić. Podobnie jak my. W zawodach musimy się spotkać w taki sposób, aby w codzienności dnia spojrzeć sobie w oczy i uśmiechnąć się we wzajemnym szacunku. To też niepisana zasada.

Matura za mną i nieudany wybór kierunku studiów. Rachunek sumienia i praca idealna dla podreperowania budżetu pozwala na nowy kierunek w tym roku.
A teraz - dzień jak co dzień. Rano basen, po nim rower, śniadanie. W domu krótka drzemka jak nie idę do pracy. Wieczorem drugi trening w terenie, siła, rolowanie, rozciąganie. Lub wszystko odwrotnie, Zależne od planów i zawodów.

Tak, mam czasami dość. Czuję sygnały, aby odpocząć. Czasami jeden dzień wypoczynku w słodkim lenistwie daje więcej, niż tydzień nieustannej pracy.
Regeneracja, to ona decyduje o wynikach. Praca musi być skompensowana wypoczynkiem. To już chyba piąta część triathlonu. Czekam z niecierpliwością i obawą na zawody. To o nich myślę podczas treningów. Sprawdziany dyspozycji, czy monitorowanie postępu uodporniają nas na ten czas. Najważniejsze w sezonie wyznaczają rodzinny rytm. Udział w nich określa bezwzględne sito kwalifikacji.

Zdarzają się też nietypowe triathlonowe zmagania jak te w estońskiej stolicy sportów zimowych Otepaa. V miejsce w ME w triathlonie zimowym (narty biegowe, rower, bieg). To ciekawe doświadczenie, pościgać się w miejscu lubianym przez Justyną Kowalczyk. Zebrane punkty z Pucharów Polski w 2017 roku dały mi wyjazd na Mistrzostwa Europy na Litwie. W potwornej ulewie wywalczyłam finał B. W tym samym roku podium Mistrzostw Polski w Kozienicach z brązowym medalem okupionym walką o każdy metr przewagi. To był cudowny sezon, który wynagrodził w radosnych emocjach wydatek każdej kalorii w przygotowaniu do niego.

Rok później kontuzja pokomplikowała starty. Jednak dumę z udziału w Pucharze Europy w Olsztynie mam w sobie do teraz. Doświadczenie z poprzedniego roku pomogło, bo znowu litry wody z nieba. Pływanie w takich warunkach jest potwornie trudne. Wydaje się czasami, że nie istnieje przestrzeń pozwalająca złapać oddech. Stary patent kolarski ze smarowaniem sokiem z cytryny opon miał pomóc w przyczepności ich na śliskim asfalcie. Nie wiem, czy tak było, ale zadziałał. Placebo czy fakt. Nieważne, nie leżałam. Czułam się pewnie. Bieg, tu już nie ma znaczenia. Pada, nie pada. Meta coraz bliżej. Zimno na pewno nam nie było.

Ubiegłoroczny egzamin dojrzałości miał priorytet w sezonie. To też czas dystansu do sportowej przyszłości. Juniorska przygoda to tylko szczelina, przez którą trzeba się przecisnąć, aby wejść do dorosłej rywalizacji. Tam już jest czeka na mnie inny ból.


Być najlepszą. To pragnienie, które tworzy motywację na każdy następny triathlonowy dzień. Pozwala podnieść się z upadków; tych psychicznych po nieudanym starcie, czy tych fizycznych w rowerowej kraksie. Daje siłę na to, aby zejść z trasy – bo nie ma innego wyjścia. Tak jak mi na Turnieju Nadziei Olimpijskich w Białymstoku. Przebita opona zdecydowała za mnie. Trudno jest pchać rower w kierunku mety, patrząc na ścigające się koleżanki.

Idę spać. Rano, zamiast basenu zastępczy trening w imitacji pływania na taśmach gumowych. A może wcześniej otwarte będą wrocławskie glinianki w open water–owym projekcie. Jedna jest blisko mnie. Powoli nadrobię zaległości w przygotowaniu. Wszyscy mamy ten sam problem w budowaniu formy do zawodów, których jeszcze nie określił terminarz startów. Ten trudny czas ma jedną zaletę. Wszystko można spokojnie przemyśleć
Do zobaczenia na zawodach

Z przyjemnością wysłuchałem Pauliny Bohater
Paweł Hofman


Trening 11-17 maja – nie zapomnij o rozciąganiu.
poniedziałek – rozbieganie 5 km + 3-6 x 30 szt. skip A w marszu (do kąta prostego w stawie kolanowym, trucht 30 sek. i kończymy 60-100 m szybką przebieżką z górki– 6-12 km
wtorek - wolne od biegania z dużym akcentem siły ogólnej i rozciągania.
środa – rozbieganie (t-130) z przebieżkami (na zmianę 15, 30 sek.) x 3 p. 2 min. – 6-12 km
czwartek – stadion WT (wytrzymałość tempowa) 6-10 x 200m p. 3 min w truchcie i marszu z dużym zwróceniem uwagi na równy narzucony sobie rytm na całym odcinku, lub MZB (mała zabawa biegowa) 5-8 x 40 sek. p. 3 min – 6-12 km
piątek –wolne od biegania lub 1 h z rowerem - 6-10 km
sobota – długie swobodne wybiegane w bezpiecznym towarzystwie nawet 2 h
niedziela – rodzinna aktywność z akcentem na dzieci.

Za tydzień. Rolowanie, czy rozciąganie.

Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki


Czytaj e-wydanie


Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Codzienne e-wydanie Gazety Olsztyńskiej, a w czwartek i piątek z tygodnikiem lokalnym tylko 2,46 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl


W weekendowym (09-10 maja) wydaniu m.in.

Trudniej jest się lubić, niż kochać
Dla wielu małżeństw okres izolacji związanej z epidemią to często czas nieporozumień i konfliktów. Czy efektem tych sytuacji będzie wzrost liczby rozwodów? Czy może warto zajrzeć w głąb siebie i sprawdzić, czy problem nie tkwi jednak w nas samych?

Nagrali hymn pandemii
Muzycy z Warmii i Mazur dołączyli do spektakularnego projektu Adama Sztaby. Dzięki połączonym siłom ponad 700 osób wybrzmiał utwór „Co mi Panie dasz”. I okazało się, że właśnie tekst tego utworu wyśpiewany przez polskie gwiazdy, był dla wielu tymi słowami, które „ukołysały duszę”, a kto wie, może i przyszłość? Przynajmniej tę najbliższą...

Dlaczego lubimy złe wiadomości?
W Japonii zakwitły drzewa wiśniowe. Pewien filantrop otworzył kolejną fundację dobroczynną. W Olsztynie otwarto nową szkołę… Kogo to interesuje? Śpieszę z odpowiedzą — nikogo. Co innego, gdy gdzieś wybucha pożar, dochodzi do wypadku drogowego czy jest jakiś skandal.

Bez angielskiego zwiedził 45 krajów
Na co dzień zajmuje się innowacjami w rolnictwie, a wolnych chwilach jeździ w nieznane. Miłość do podróży zaszczepiła w nim babcia. Sebastian Waśkowicz przed wyjazdem nastawia się, że będzie "ciężko", bowiem woli pozytywne zaskoczenie od rozczarowań.



Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. swojak #2918667 | 176.221.*.* 10 maj 2020 14:35

    Pamiętajcie o szczawiu, jako naturalny odkwaszacz organizmu. Pamiętajcie o pojemności pęcherzyków płucnych i ich roli w dotaczaniu tlenu do krwi.

    odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5