Sybilla Bąk dzieli się świątecznymi planami

2019-12-24 21:00:31(ost. akt: 2019-12-24 13:35:22)
Sybilla Bąk, Mobilna Motywatorka i trenerka

Sybilla Bąk, Mobilna Motywatorka i trenerka

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Okołoświąteczne wspomnienia często wzruszają, czasem śmieszą, słowem – wzbudzają w nas wyjątkowe emocje. Nasi goście podzielili się opowieściami o wydarzeniach, które przywołują w pamięci, kiedy myślą o Bożym Narodzeniu i zakończeniu kolejnego roku.
Opowiada Sybilla Bąk, trenerka, Mobilna Motywatorka: - Święta nigdy nie były u mnie tradycyjne. Grudzień to dla mnie zawsze czas podsumowań, ale przede wszystkim planowania zajęć i treningów na cały przyszły rok. A kiedy już przychodzi ten czas wigilijny, to jest to dla mnie po prostu odpoczynek i nie robię niczego konkretnego. W domu rodzinnym każdy był na wyjeździe, nigdy nikogo nie było w domu, więc tych świąt jako takich nie obchodziliśmy. Wyznajemy w rodzinie różne religie, więc każde je obchodzi na swój sposób. Nigdy to nie było „posiedzieć, pojeść i pośpiewać kolędy”. Nie ma takiego ciśnienia, że trzeba pięknie nakryć stół, wystroić się. Jest po prostu fajnie zrobiony obiad. Obowiązkowo musi być moja ulubiona ryba po grecku, fajny barszczyk. Oglądamy filmy w dresach, gadamy. Tak to zazwyczaj wygląda u mnie w Zabrzu. Natomiast w Iławie, widziałam takie święta „świąteczne”, ale ja takich nie lubię, wydają mi się sztuczne i na pokaz. Któregoś roku próbowałam sama zrobić takie święta, wydałam kupę pieniędzy na samo jedzenie, naharowałam się jak wół, a ludzie, których zaprosiłam, powiedzieli, że jedli już w domu (śmieje się).
W Zabrzu też przychodzi Mikołaj, ale prezenty daje za darmo, nie trzeba butów czyścić (śmieje się). Wszystko za friko! Nigdy też nie było straszenia Mikołajem, od początku mówiono mi, że to rodzice dają prezenty.
Ten okres, jak wspomniałam, to dla mnie czas refleksji i podsumowań. Z tego upływającego roku jestem bardzo zadowolona. Mówię o kwestiach prywatnych, ale przede wszystkim zawodowych. Ten rok dał mi tyle! I wszystko, co się wydarzyło, będzie bazą na przyszły rok. Dojrzałam do tego, żeby coś dalej, szerzej robić w swojej firmie. Do tego nie chcę zaprzepaścić relacji z dzieckiem. Kolejny projekt, kolejne wyzwanie. Chcę, żeby moje „Wojowniczki” rozwinęły się też w innych miejscowościach. Jesteśmy matkami, mamy inne zajęcia, ale coraz więcej jest kobiet, które chcą ćwiczyć, brać udział w biegach przeszkodowych. I to są treningi tylko dla kobiet, dostosowane do ich możliwości, również czasowych. Nasze iławskie Wojowniczki już po dwóch miesiącach ćwiczeń wystawiłam na zawody Biegun w Gdyni. I dały sobie świetnie radę. Przeszły większość przeszkód. Przez pierwsze pół roku chce nauczyć te dziewczyny, jak wyglądają zawody, jak pokonywać przeszkody. I udowadniają sobie, że potrafią. Mam jeszcze drugą fajną grupę, Gorillas stworzone przez Big Yellow Foot. To grupa dziecięca, a założenie jest takie, że biegają po dworze w każdą pogodę. Uodparniają się na wiele warunków atmosferycznych, nie siedzą przed telewizorem. Taplają się w błocie, biegają po śniegu, ćwiczą w deszczu. Pokonują swoje słabości. I nie złapią nic więcej, oprócz kataru. Sukcesy moich zawodniczek, zawodników, to dla mnie największa nagroda.
Tak więc to był dla mnie bardzo dobry rok. A wkrótce mamy zamiar z Wojowniczkami wystąpić w noworocznym HangoveRUN (dosłownie z ang. „bieg na kacu”). W tym roku będziemy pokonywać dystans 2020 metrów, w Sopocie. To nie jest duży dystans, ale tego dnia może być ciężko. Organizatorem jest Big Yellow Foot, która to firma jest też partnerem Wojowniczek, podobnie jak miasto Iława.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5