Koronkowe szaleństwa emerytowanej polonistki, Barbary Jagody Lewandowskiej z Iławy
2018-08-07 15:44:33(ost. akt: 2018-08-07 16:00:41)
Niedawno w Starym Tartaku w Iławie odbył się wernisaż prac Barbary Jagody Lewandowskiej z Iławy. Bohaterka wiele lat związana była z iławskim ogólniakiem, jako polonistka - niezwykle lubiana i szanowana przez uczniów.
W Starym Tartaku odbył się niedawno wernisaż prac Barbary Jagody Lewandowskiej z Iławy. Okazało się, że dziełem życia pani Barbary Jagody Lewandowskiej są nie tylko tysiące absolwentów iławskiego „Ogólniaka”, którzy z powodzeniem zdali maturę, ale także niezliczona ilość, wykonanych z pieczołowitością i artyzmem, koronek. Te istne dzieła sztuki rękodzielnej można oglądać w iławskiej restauracji Stary Tartak.
Wystawa, zorganizowana przy wydatnym udziale Grażyny Sendrowicz, Mirosławy Karkulak i Doroty Jurczak, została uroczyście otwarta w lipcowy piątek. Laudację na cześć główne bohaterki spotkania wygłosiła jej koleżanka po fachu – Mirosława Karkulak.
Mówiła ona między innymi:
— Jak wiemy, Jagoda od lat związana z iławskim liceum wychowała pokolenia wspaniałych ludzi. Imponowała wiedzą, taktem, wrażliwością. Absolwenci wspominają, że zawdzięczają jej nie tylko zdobycie konkretnych wiadomości, ale także poczucie życzliwości, wsparcie dobrą radą. Z wieloma z nich utrzymuje do dziś przyjacielskie kontakty. Ale praca zawodowa to nie wszystko. Z jednej strony zawodowa odpowiedzialność, a z drugiej święty czas dla rodziny. Właśnie umiejętne łączenie pracy zawodowej, życia rodzinnego i swojej pasji to chyba niezgłębiona tajemnica dzisiejszej bohaterki. […] Dzisiaj zobaczymy jeszcze jedną twarz naszej bohaterki. Zaprezentuje Państwu swój niezwykły talent. Objawił się już w czasach szkolnych, kiedy ciocia nauczyła ją haftu. Potem przyszedł czas studiów, moda na robótki na drutach i własnoręcznie wydziergane stroje. Świadczyły one o kreatywności, indywidualnym stylu, budziły podziw a czasem zazdrość. A dalej to już stało się nawykiem, potrzebą, relaksem, oderwaniem od problemów dnia codziennego. To były upominki, elementy dekoracji, stroje. Obdarowała nimi rodzinę, bliższych i dalszych znajomych. Trafiły jako upominki do przyjaciół nie tylko w Polsce, ale także w Niemczech, Francji, Kanadzie, a nawet Australii. Dzisiaj możemy ten owoc benedyktyńskiej pracy obejrzeć tu na wystawie.
Wernisaż zgromadził liczne grono przyjaciół, z wyraźną jednak przewagą pierwiastka żeńskiego, którzy z niedowierzaniem oglądali wspaniałe dziełka, zwane „robótkami”, tradycyjnie związanymi z dłubaniną kobiecej ręki, która, zgodnie z nakazem społecznym, nigdy nie powinna pozostawać niezatrudniona. Bo to taki niezwykły gipiurowy fin de siecle pedagoga od literatury, zgłębiającego tajemnice ksiąg wszelakich i jednocześnie tworzących urocze koronkowe miniaturki… Obecna pośród zebranych właścicielka Starego Tartaku podkreśliła niezwykłą harmonię wystawianych prac z otoczeniem, stanowiącym wyjątkowo dobrane tło dla wernisażowych perełek artystycznych pani Jagody Lewandowskiej.
Wino, kwiaty, ciasteczka i kilku brodaczy (mąż pani Jagody – Andrzej Lewandowski i jego bracia) dopełniło wernisażowego przeznaczenia. Stary Tartak po raz kolejny stał się miejscem artystycznych wzruszeń i emocji.
M. L. i B. F.
Fot. A. L.
M. L. i B. F.
Fot. A. L.
Ten tekst napisał dziennikarz obywatelski. Więcej tekstów tego autora przeczytacie państwo na jego profilu: Szkolnictwo
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez