Piłkarze z Wikielca grali w Łodzi przy 16 tys. kibiców! Zobacz zdjęcia z meczu Widzew — GKS

2018-05-21 14:19:27(ost. akt: 2018-05-21 14:38:23)
Taki mecz dla niejednego piłkarza klubu z Wikielca będzie pamiątką na całe życie

Taki mecz dla niejednego piłkarza klubu z Wikielca będzie pamiątką na całe życie

Autor zdjęcia: Wiesław Raczkowski

To spotkanie elektryzowało cały sportowy Wikielec. Zagrać mecz na takim przepięknym stadionie, przy ponad 16-tysięcznej widowni to marzenie każdego zawodnika. Faworytem był łódzki Widzew i to on wygrał zasłużenie. Dobrze, że się skończyło tylko na trzech bramkach.
Widzew Łódź – Rolimpex GKS Wikielec 3:0 (3:0)
1:0 — Kristo (5), 2:0 — Kostkowski (40), 3:0 — Michalski (45)
WIDZEW: Humerski – Niedziela, Kostkowski, Sylwestrzak, Pigiel, Michalski, Kazimierowicz, Kristo (46 Miller), Zuziak (69 Mąka), Falon (66 Pięczek), Demjan (80 Kozłowski)
GKS: Suszczewicz – M. Jajkowski, Kacperek, Górski (46 Wypniewski), Nowiński (69 Sz. Jajkowski), Kolcz, Piórkowski, Tomkiewicz, Sobociński (75 Tomczyk), Płoski (46 Gurow), Śledź
Żółte kartki: Gurow, M. Jajkowski
Sędzia: Mateusz Jenda (Warszawa)
Widzów: 16 437

GKS grał czujnie w obronie i nie dał sobie strzelić więcej goli. Wikielec nie był w tym spotkaniu chłopcem do bicia, zespół trenera Arkadiusza Klimka stworzył kilka doskonałych sytuacji pod bramką gospodarzy. W 19 min. miała miejsce bardzo problematyczna sytuacja w polu karnym Widzewa, sam na sam wychodził Cezary Nowiński i został sfaulowany, jednak sędzia tego chyba nie widział i karnego oraz czerwonej kartki nie było. Chwilę później Adrian Płoski uderzył nad poprzeczką.

Widzew grał natomiast pod olbrzymią presją, ten mecz musiał koniecznie wygrać, bowiem trzeba było odzyskać fotel lidera. GKS zaprezentował się na miarę swoich możliwości — wąska kadra nie pozwala na rozwinięcie skrzydeł. Cała ekipa Rolimpexu GKS Wikielec została bardzo ciepło przyjęta, piłkarze dostali oklaski gdy wchodzili na płytę boiska. Działaczy z prezesem i wójtem gminy Iława przyjęto z wielkim szacunkiem w loży honorowej. Wikielec był także dopingowany przez grupę kilkunastu kibiców z Orla Mysłakowice, którzy przyjechali specjalnie na to spotkanie.

No cóż, rzeczywistość jest taka, że Widzew cały czas walczy o wejście do II ligi, a Rolimpex GKS Wikielec już stracił nawet matematyczne szanse przed uratowaniem się przed spadkiem. Obecnie trzeba dograć sezon do końca i budować zespół na IV ligę. Już w najbliższą środę kolejne emocje piłkarskie w Wikielcu, o 18.00 GKS zagra z MKS-em Ełk. Wikielec zamierza też powalczyć o Wojewódzki Puchar Polski (6 czerwca g. 17,00), w finale zmierzy się z Huraganem Morąg, a mecz odbędzie się w Białej Piskiej.


Po meczu powiedzieli:
Arkadiusz Klimek, trener GKS:
— Przestrzegałem mój zespół przed pierwszym naporem Widzewa, ale i tak dość szybko straciliśmy gola. Lider był lepszym zespołem i wygrał zasłużenie. Mieliśmy bardzo kluczową akcję w pierwszej części spotkania, ale arbiter nie podyktował karnego za faul na Nowińskim i nie dał czerwonej kartki zawodnikowi gospodarzy. Może wtedy byłby to inny mecz.

Remigiusz Sobociński, zawodnik GKS:
— Nie ukrywam, że przyjechaliśmy po remis, ale stało się inaczej. Chciałbym serdecznie podziękować kibicom Widzewa za miłe przyjęcie mojej osoby.

Piotr Kacperek, zawodnik GKS:
— Spodziewaliśmy się ataków Widzewa, trochę przypadkowo straciliśmy pierwszego gola. To ustawiło ten mecz. Druga połowa była lepsza w naszym wykonaniu. Teraz będziemy myśleć o następnych meczach ligowych oraz o finale Wojewódzkiego Pucharu Polski.

Wiesław Raczkowski
ilawa@gazetaolsztynska.pl


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5