Lekka wcale nie taka lekka... Rozmowa z Agatą Kołecką

2017-10-08 22:09:31(ost. akt: 2017-10-08 22:18:28)
W gronie kandydatów mamy m.in. lekkoatletów Małego Jezioraka. Na zdjęciu z lewej strony biegaczka Agata Kołecka

W gronie kandydatów mamy m.in. lekkoatletów Małego Jezioraka. Na zdjęciu z lewej strony biegaczka Agata Kołecka

Autor zdjęcia: archiwum UKS Mały Jeziorak

Agata Kołecka - zawodniczka AZS-AWF Warszawa. Dziewczyna pochodząca z małej miejscowości Biskupiec Pomorski. Na jej przykładzie poznamy, jak wchodzi się do polskiej czołówki w biegu na 800 m kobiet. Zapraszamy do lektury Przewodnika po bieganiu.
W dniu kiedy po raz pierwszy pojawiła się na prawdziwym treningu lekkoatletycznym nie zdawała sobie sprawy, jak wielką pasją zostanie zarażona oraz tym, jak ogromny wpływ na jej dalsze wybory życiowe będzie miał sport, który od tego dnia stał się codziennością.

Jak się to wszystko zaczęło?
— Do lekkiej atletyki trafiłam troszkę przez przypadek. Zostając uczennicą liceum ogólnokształcącego w Iławie zamieszkałam w internacie ZSO i szukałam czegoś co aktywnie wypełniłoby mój wolny czas. Dzięki Panu Arturowi Abramczykowi, nauczycielowi wychowania fizycznego w moim liceum trafiłam pod skrzydła trenera Pawła Hofmana i tam rozpoczęłam systematyczne treningi do biegu na 800 m.

Trzy lata w liceum to jak jeden dzień...
— Czas spędzony na treningach obudził we mnie ducha rywalizacji. To była również droga do samodyscypliny i ogromna praca. To tam nauczyłam się sportowych nawyków, które pomagają mi stawać się lepszą zawodniczką, notować postęp.

Tymczasem..
— Reprezentuję barwy AZS-AWF Warszawa, trenuję codziennie pod okiem trenera Andrzeja Wołkowyckiego w grupie z finalistami imprez międzynarodowych. Szczęśliwie otaczam się ludźmi, których również pochłonęła lekkoatletyka. W przygotowaniach do sezonu wspiera mnie Duklanowski Team i Adidas Polska.

Lekka wcale nie taka lekka …
— Oglądając zawody lekkoatletyczne, nie wiemy ile ciężkiej pracy wkładają sportowcy, żeby odnieść sukces. Tysiące przebieganych kilometrów w nie zawsze sprzyjającej aurze. Trening lekkoatlety nie zna pór roku. Żadne kaprysy pogody nie mogą być przeszkodą do wykonania jego. Natrafiamy na wiele przeszkód, które stoją na drodze do realizacji celu. Kontuzja niejednokrotnie wykluczyła mnie z rywalizacji. Z perspektywy czasu wiem, że jest to dobra lekcja pokory. Oczywiście egzaminy na SGGW w Warszawie na wydziale leśnym w tym wszystkim też mają swoje miejsce. Nauka musi dać mi przyszłość. Sport to tylko przygoda, choć traktowana poważnie kiedyś się kończy.

Mimo wszystko warto?
— Poznałam dużą grupę ludzi o podobnych zainteresowaniach z masą pozytywnej energii. Kształtuję swój charakter. Naprawdę ciężko trenując notuję sportowy postęp. Odkryłam wiele pięknych miejsc w Polsce. Podczas obozów i startów zagranicą, uczę się patrzeć na świat ciekawym spojrzeniem dającym mi pewność, że świat jest piękny, ale również inny. Uczy tolerancji. Postawiłam sobie cele sportowe i życiowe do których zamierzam konsekwentnie dążyć. Wiem, że trening tylko mnie wzmocni. Nauczyłam się przegrywać. To ważna umiejętność.

Ból, łzy, radość, szczęście …
— Najcięższy trening jaki pamiętam miał przygotować mnie tempowo do Młodzieżowych Mistrzostw Polski. Zaplanowane były 4 bardzo szybkie odcinki na krótkiej przerwie. To rodzaj treningu, który kosztuje mnie bardzo dużo. Boję się go mimo, że trwa krótko, bo odcinki nie zajmują dużo czasu, Mimo obawy, zawsze w ten stan wchodzę. Ale intensywność powoduje, że nogi odmawiają posłuszeństwa a w powietrzu jakby mniej tlenu, płuca za małe, a serce wali jak oszalałe. Wszyscy biegacze znają ten stan. Po 3 odcinku nie miałam siły stać na nogi o własnych siłach. A przede mną jeszcze najszybsze powtórzenie. Z trudem doszłam na linię startu po krótkim odpoczynku, no cóż jak trzeba, to trzeba. Ruszyłam, aby po prosu to zrobić. Nie myśli się wtedy o czekającym bólu. Wiemy, że to warunek postępu. Po ukończeniu upadłam na tartan i przez niemal 50 minut żadna siła nie była w stanie postawić mnie na nogi. Poziom zakwaszenia osiągnął 20 mmol/l. To ścina. Ze zmęczenia leciały mi łzy, które przeplatały się z niezliczoną liczbą endorfin. Te stany dostępne po wielu latach decydują o wyniku. Trener określa zadanie, a ja w nie wchodzę. To prowadzi do mistrzostwa. 18 czerwiec godzina 17:30 zaplanowano start na 800 m kobiet podczas mitingu Wschodzący Białystok. Tego dnia czułam się bardzo dobrze. Patrząc na wykonane treningi wiedziałam, że stać mnie na rekord życiowy. Odczuwałam duży stres podczas rozgrzewki, ponieważ warunki do zrobienie wyniku były wyjątkowo dobre. Takiej szansy nie mogłam zmarnować. Za 10 min. strzał startera. Skupinie i determinacja, to mi towarzyszy. Wykonuję ostatnie rytmy, siadam i wyciszam się na parę chwil. Słyszę gwizdek startera. Komenda. Na miejsca. START. W chwili gdy pada strzał, całe ogromne napięcie przedstartowe znika. Rozłożenie sił i technika to teraz mój cel. Zaczęłam dość zapobiegawczo ustawiając się na końcu stawki. Unikam zbędnych przepychanek. To była dobra taktyka. Gdy zostało 300m do mety czułam moc, przyśpieszyłam. Ostatnia prosta. Jestem na mecie. Nie czuje żadnego bólu. On dopada za chwilę, a nogi z problemem, ale utrzymują pion. Rywalizacja w stawce seniorskiej w którą wchodzę to całkowicie nowe wyzwanie. To pierwsza liga i przedsionek ekstraklasy biegowej. Przez długi czas na tablicy wyników nie wyświetlały się rezultaty. Nie miałam pojęcia w jakim czasie pobiegłam. 2:08.99. Wielka radość i łzy szczęścia. Myślę, że każdy, kto zastanawia się nad tym czy podjąć walkę powinien spróbować swoich sił w sporcie. Niech to po prostu zrobi i przekona się, że warto. To stany nieporównywalne z niczym.

Ze sportowym pozdrowieniem Agata Kołecka.
Rozmawiał Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki

Trening 9-15 października (cieszmy się odpoczynkiem, ale aktywnym, regenerujmy się. Gimnastyka, gimnastyka…)
• Pn. Jestem triathlonista 30 min. rower w lesie i 30 min. rozbieganie
• Wt. Kończę triathlon (basen)
• Śr. Wolne, ale w domu stabilizacja i trening funkcjonalny.
• Cz. Wolne
• Pt. Wolne
• Sb. Rozbieganie do 1 h + 6x 100m z\ i /
• Nd. Wolne

Za tydzień. Radość z biegania dla wnuków i siebie.


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5