Przewodnik po bieganiu: Opiszmy swoje biegowe życie
2017-09-10 17:13:56(ost. akt: 2017-09-10 12:31:53)
Zaczynamy powoli podsumowywać naszą całoroczną wymianę doświadczeń Zachęcam do analizy i dzielenia się wrażeniami z naszych spotkań trwających przez dziesiątki odcinków.
Chciałbym Państwu złożyć propozycję, aby następny rok był odcinkowym serialem spisywanym przez biegowe życie. Wasze życie. Opierając się o doświadczenia nabyte w aktywności, opiszcie swoje sytuacje z radości zmagań czy smutku kłopotów, które bieganie powodowało. I nie ma znaczenia czy przygoda trwa miesiąc, rok czy dłużej.
Czy jestem osobą podejmującą decyzję o tym, jak wyjść na pierwszy trening. Będziemy na blogu publikować Wasze doświadczenia, bo nie ma nic cenniejszego jak ich wymiana. A ja podpowiem, może pomogę, komentując odcinek. Zaproponuję plany treningowe z podziałem na różne docelowe dystanse. Ale to wszystko od nowego sezonu przygotowawczego w październiku. Zapraszam do takiej formy edukacji. Można podpisać to imieniem czy nazwiskiem lub pseudonimem, którego użyjemy do publikacji, dane zachowując dla siebie. I to może być cudowne doświadczenie. Ja z kolei postaram się poruszać tematykę interesująca Was oraz zamieszczać wyznania zawodników wyczynowych. Oni też mają swoje kłopoty. Myślę, że ta propozycja powinna być ciekawa. Przecież podjęliśmy decyzję o bieganiu.
Z różnych powodów, spontanicznie, na skutek namowy, mody, bo tak jest na czasie, z przyczyn jednorazowych pokus czy chęci tworzenia trwałego nawyku naszych zachowań prozdrowotnych. Oczytaliśmy się teoretycznie. Zdiagnozowaliśmy lekarsko nasze układy. Zakupiliśmy sprzęt. Dużo tego. Już na wstępie można się pogubić, a to dopiero początek. Narzuciliśmy sobie nowy styl życia. Wprowadzamy w siebie gwałtownie, nagle duże zmiany. Może to być bardzo duży szok dla fizjologicznych i biomechanicznych odczuć. Mogą one zostać przez nas przyswojone jako dobre lub niezbyt pożądane w wewnętrznych oddziaływaniach. Współtworząc z własnym organizmem nowe zachowania prozdrowotne, bezwzględnie najważniejsza jest pamięć o tym, że dotyczy to naszego organizmu. Pamiętajmy, urodziliśmy się bez części zamiennych. Bardzo często dopóki wszystko funkcjonuje w miarę w odczuciach poprawnie, traktujemy nasze bieganie nie tylko z radością, ale również z przeświadczeniem, że wszystko będzie tak zawsze w komforcie funkcjonalnym. Czego naprawdę życzę każdemu w kilometrowej aktywności. Ale jeżeli po każdym treningu nie znajdziemy 10 minut minimum na gimnastykę z statycznym trybie rozciągającym. Jeżeli nie mamy czasu i samozaparcia w zmaganiach odbudowujących napięcie mięśniowe zaniedbane przez lata. Jeżeli obca, nie tylko w słowie, jest nam stabilizacja oraz nie korzystamy z dobrodziejstwa rozciągania powięziowego i rolowania, aby dać ulgę mięśniom, które muszą znieść nadmiar naszych nowych pasji. To na pewno w naszej przygodzie pojawi się bardzo szybko zawirowanie w postaci kontuzji czy urazów wynikających z nadczynności funkcjonalnej. Ten stan wynika przede wszystkim z nadmiernego rozwoju mięśni głównych biorących udział w biegu.
Systematyczna praca, która jest przez nie wykonywana, powoduje zwiększenie ich sprawności, a ta z kolei ma wpływ na zachowania głębokich mięśni stabilizujących układ ruchu, trzymających narządy wewnętrzne, utrzymujących sylwetkę w poprawnej postawie podczas biegu. Brak poprawy funkcjonowania mięśni stabilizatorów układu ruchu to stuprocentowe uszkodzenie urazowe w tym obszarze. Pamiętajmy, że bieg to przemieszczanie się na jednej nodze, wielokrotne zwiększenie masy ciała w czasie lądowania. W ciągu 10-12 kilometrowego truchtu około 10-tysięcy odbić i lądowań to naprawdę duże wyzwanie dla stabilizatorów i amortyzatorów (mięśni głębokich i stawów). Jeżeli nie przypomnimy im w treningu funkcjonalnym o ich zadaniu odpowiednio wcześniej, nie wtłoczymy ich zadaniowo do współpracy poprzez stymulowanie ich aktywności, będą zbyt słabe, aby te rolę wypełnić w sposób prawidłowy. Nie zapominamy również jakości zakresach intensywności, ponieważ to one budują naszą biegową przyszłość. Nie powinniśmy mieć w sobie przeświadczenia o tym, że samo bieganie wszystko zmieni samoistnie. W młodym wieku układ wybaczy więcej, bo procesy nadbudowy przeważają nad rozpadem. Ale jak już wszystko nie tylko spowolniło, a nadbudowa zaczyna być problemem w metryce, nasza czujność musi być zdecydowanie większa. Cóż, to jest naturalny proces. Podobnie jak w życiu potrzebujemy wsparcia w realizacji naszych zamierzeń w dużych zadaniach, tak samo musimy mieć świadomość o wsparciu biegowego projektu przez trening dotyczący wnętrza organizmu. Bieganie zmienia życie; to już wiemy. Ale bieganie również zmienia wnętrze; to tez musimy przyswoić. A ta zmiana może nieść różne niespodzianki, niekoniecznie przyjemne w naszej codziennej fizyczności. We wszechogarniającej biegowo modzie mierzmy tak te nowe funkcyjne ubranie, aby wpasowało się w nasze ciało. Aby nie plątało nam kroku biegowego w postaci urazów czy kontuzji.
Trening 11-17 września (odpoczywamy, ba 24 IX maraton Warszawski)
• Pn. Marszobieg do 1h
• Wt. wolne lub basen
• Śr. Rozbieganie ( do t-135)+ 5x 100 m \- 8-14 km
• Czw. Rozbieganie 30 min + SPR (5x 30 szt. AW w marszu z tego luźno 80 m) – do 8 km
• Pt. wolne
• Sb. Rozbieganie + 4- 8 x 1min. (w II zakresie t-170) p. 3 min w marszobiegu – do 15 km
• Nd. Wolne lub rower w crossie do 1-1,5 h
Za tydzień. Zapytaliśmy studentów medycyny o bieganie
Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez