W Iławie otruto suczkę, na dodatek ciężarną! Do zdarzenie doszło przy ul. Jasielskiej

2017-07-20 14:26:56(ost. akt: 2017-07-20 14:45:24)
Jakim człowiekiem trzeba być, żeby wyrządzić psu taką krzywdę, jaką jest umyślne podanie trutki na szczury? Odpowiedź nasuwa się sama,bardzo szybko – trzeba być bezdusznym potworem. I właśnie tak i bezduszny potwór otruł jeden z naszych najcenniejszych skarbów w rodzinie – naszą sunię Ursę. 

Ursa była nwofunlandką, która w tym roku we wrześniu skończy trzylatka.

Niestety dziś, 20 lipca o godzinie 6:30 nasza maleńka księżniczka udała się na wyprawę za tęczowy most wraz z maluchami. 
Po godzinie 15 dostanę fakturę za koszty leczenia naszej gwiazdy. 

Zanim właściciele pożegnali się ze swoim ukochanym czworonogiem w sieci opublikowali relację z tragicznego w skutkach zdarzenie. Oto jej treść:


Ursa jest nwofunlandką, która w tym roku we wrześniu skończy trzylatka. Jest młodą suczką, pełną życia, radosną i wypełnioną miłością do ludzi.

 Zapomina o swoim słodkim ciężarze 50 kilogramów zawsze gdy przychodzi się przytulić, wdrapać na kolana.
Jest istnym wulkanem energii zawsze chętnym do zabawy.

W tej chwili nasza księżniczka jest bez sił. A to wszystko przez trutkę na szczury, którą ktoś podrzucił naszej ukochanej dziewczynce prawdopodobnie dwa tygodnie temu do ogródka. Kiedy to nasze pieski zostały tam na chwilę wpuszczone żeby się wybiegać.I to z dwójki psiaków pech wskazał ręką na Ursunię. 

Trutka na szczury to jeden z najbardziej skutecznych środków używanych przez ludzi do zabijania psów z premedytacją. Ponieważ działa bardzo podstępnie, przez bardzo długi czas w kompletnym ukryciu i w ciszy. Początkowe objawy zatrucia sugerują choroby wirusowe, odkleszczowe, pasożytnicze a nawet te przenoszone drogą płciową. Sprawia, że nerki i wątroba przestają działać, pies wymiotuje krwią i robi krwawą kupę. Gorączki przychodzące falami powoli odwadniają organizm. To wszystko prowadzi do obniżenia zawartośc ibiałka i hematokrytu we krwi do krytycznie niskiej wartości. Które wymagają natychmiastowego podania świeżej krwi otrutemu psu. Która wraz z witaminą K w zastrzykach powinna pomóc. Ale nie musi. Przeżywalność psów po zatruciu jest niewielka. Żaden z psich rodziców, nie chce widzieć swojego dziecka w takim stanie. Bezradnie się przyglądać cierpieniu. 

Nikt z nas nie chciał widzieć jej fatalnych wyników morfologii i obrzmiałej wątroby na badaniu USG. 
A tym bardziej nie chciał się dowiedzieć w tej sytuacji, że jest W CIĄŻY. Z dwunastką maluchów, pływających w jej brzuszku. Wizja utraty ukochanej suni jest tragedią naznaczającą całe życie, ale utrata trzynastki żyć? Nie do wybaczenia. Nie ma nic piękniejszego niż obserwowanie ruszających się psich zarodków w brzuszku suczki. I nie ma nic bardziej rozdzierającego od świadomości, że żadna z tych istot może nie dożyć kolejnego ranka. A nawet nocy. I wszystko przez jakiegoś potwora, który życzył nam źle na tyle, że był zdolny do podania jej trutki.
Od czwartku trzynastego lipca walczymy zaciekle o jej życie. Lekarze weterynarii robią co mogą by ją uratować. 

Czuwają w nocy przy telefonie, gdyby gorączka była nie do opanowania, gdyby było naprawdę źle. Mój pokój na czas choroby Ursuni zmienił się w salę szpitalną. 

Wszyscy siedzimy przy niej na zmianę śpiąc jedynie po pół godziny – godzinę w ciągu doby. Niedziela z poniedziałkiem okazały się dla nas najcięższe. Gorączka wróciła z mocą.  Żyły ze względu na temperaturę opuchły, nie pozwalały na wkłucie się i założenie wenflonu. Było wiadome, że sytuacja jest krytyczna. Trzeba było przetoczyć krew od innego psa. Na szczęście mamy w domu dwa duże psy, więc udało się. Jednak to nie przesądza sprawy.

Następnym z problemów był brak dostępności witaminy K w formie płynu do zastrzyków na odtrucie. Niedostępna w żadnej hurtowni do której dzwoniliśmy i w żadnej z aptek w Iławie.  Jedyną opcją są znajomi weterynarze lub importowanie zza granicy. A w tej chwili liczy się każda godzina i każda ampułka. 

Także niestety pieniążki. 
Wciągu tych kilku dni leczenia moja mama zapłaciła około 2000 złotych. Dawki leków dla dużych psów są większe, a przez to droższe.Staramy się z całych sił znaleźć pieniądze na leczenie. Praca mojej mamy i jej partnera nie jest dochodowa, dodatkowo walczą z kredytami, ale jesteśmy gotowi sprzedać wszystkie wartościowe przedmioty jakie posiadamy żeby uratować naszą księżniczkę i jej maleństwa. 
19 lipca zostanie ponownie wykonana morfologia krwi która przesądzi o wszystkim. Cała nasza rodzina obawia się tego dnia. 
Jesteśmy dobrej myśli i wierzymy, że dobro powraca, dlatego zwracam się do was o pomoc w imieniu całego naszego domowego stada w tej trudnej sytuacji. Liczy się dla nas każda minuta i każda złotówka. 


Właściciele psa dziś jeszcze zgłaszają sprawę na policję.
Źródło: www.pomagam.pl

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Blacha #2293329 | 94.254.*.* 23 lip 2017 15:22

    To musiał być jakiś zagorzały katolik

    odpowiedz na ten komentarz

  2. :-( #2292510 | 188.146.*.* 22 lip 2017 12:34

    Ludzie są naprawdę podli!!!!!!!!

    odpowiedz na ten komentarz

  3. wstg #2291853 | 178.36.*.* 21 lip 2017 13:37

    mojego psiaka też otruł pewien sku...rwiel. Dowiedziałem sie kto to, na policje nie zgłosiłem, ale menda tego bardzo, bardzo pożałowała.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5