Szampańska eutanazja po polsku

2016-01-04 22:30:07(ost. akt: 2016-01-04 22:49:26)

Autor zdjęcia: sxc.hu

Któż z nas, Polaków nie zna radosnej piosenki „Sto lat”, ochoczo wyśpiewywanej w towarzystwie lampki szampana? I to pewnie towarzystwo owego szampana tak nam mąci rachunki, że nawet sobie nie zdajemy sprawy, jakie ogromne foux-pas popełniamy…
No bo czy ktokolwiek z Polaków wyobraża sobie, żeby na przykład nad kołyską nowonarodzonego rodaka zaśpiewać bez szampana: „Trzydzieści trzy lata”, albo nawet „Piętnaście lat, Piętnaście lat niech żyje, żyje nam….” Oczywiście, nie, bo narodową tradycją jest liczebnik „sto”.

W dawnych czasach, kiedy nad Wisłą przeciętna długość życia nie wynosiła więcej niż 35 wiosen, o setce można było sobie pomarzyć i pośpiewać. Dziś jednak, kiedy lekarze przewidują gotowość organizmu do 120 lat, polska stówka to groźba eutanazji.

”Sto lat”, niech nam żyje sto lat jedynie. A co potem? Politycy niedawno rządzącej PO insynuowali liścik z ZUS-u z informacją o wyczerpaniu się środków na koncie i dołączeniu tabletki umożliwiającej łagodne przejście w zaświaty. Albo opcję, by dokonać żywota w ramach procesu obowiązkowej pracy, w związku z korpozwyczajami, skracającymi okres pobierania tlenu przez korpoludka.

Bezrobotni mogliby sobie umierać wcześniej z nudów. Alkoholicy z przepicia, a palacze na raka płuc. Pomysły na ostateczny, terminalny oddech, bywały i bywają różne i politycy różnych opcji prezentują je nam w szerokim asortymencie. Od wojenek i powstań, poprzez otwieranie granic dla naszych wrogów, aż do wymyślnych procedur kulinarnych i biochemicznych. Jest w czym wybierać.

Natomiast wciąż pozostaje niezmieniony ten polski liczebnik, odmierzający życzeniową egzystencję współrodaków. W związku z rozwojem cywilizacji i przedłużaniem ludzkich życiorysów wydaje się on coraz bardziej okrutnym i bezwzględnym wyrokiem, wyśpiewywanym nieszczęsnym istotom, zamieszkującym obszar od Odry po Bug.

Od momentu inwazji Europy przez chińskie taniutkie kalkulatory każdy lokalny głąb matematyczny bez trudu może sobie wyliczyć, ile to mu jeszcze dozwalają egzystować jego bliscy i rzekomo kochający go ludzie. Wynika to z prostego wzoru: 100 lat wyśpiewywane przez Polaka minus ilość lat przeżytych. Co dla 40-latka , uzbrojonego w chiński gadżet obliczeniowy ( bo przecież nie w wiedzę arytmetyczną z polskiej szkoły) - daje jedynie lat 60! A dla 70-latka - prawo do 30….Wyobraźmy sobie zaśpiewanie swojej mamie, cioci czy babci takiego toastu: „30 lat, 30 lat- niech żyje, żyje nam…”

W cywilizowanym świecie nazwano by to chamskim ageizmem czyli dyskryminacją z uwagi na wiek. W Polsce, to objaw rodzinnej miłości, wyrażonej zgodnie z narodową tradycją….

I dlatego w nowym roku proponuję nowe obyczaje: pijmy szampana, składajmy życzenia, ale unikajmy wyśpiewywania arytmetycznych impertynencji.

Bo może się zdarzyć, że oburzony jubilatek z rozmachem podziękuje za owo wykluczające go z grona żywych podśpiewywanie, waląc butelką po szampanie wszystkich tych, którzy owe „Sto lat” zawyją….I słusznie, bowiem w roku 2016 powinniśmy się w końcu dorobić jakiegoś bardziej postmodernistycznego toastu….

Blog Erka

Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna

Źródło: Artykuł internauty

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5