Ktoś nas tutaj robi w konie...

2014-12-11 14:11:03(ost. akt: 2014-12-11 14:18:13)
Andrzej Buk

Andrzej Buk

Autor zdjęcia: Arch. GI

Refleksja Andrzeja Buka
Ktoś nas tutaj robi w konia, 

a właściwie, to sami siebie robimy i pozwalamy na to jeszcze innym. Samookłamywanie się i bezkrytyczne uleganie woli innych stało się powszechne i to w czasach, gdy swoje triumfy święci asertywność. Dlaczego tak się dzieje? 
Przed kilkunastu laty przestałem używać dosyć drogiego produktu zwanego z polska Office wykorzystując w to miejsce darmowy Open Office. Program darmowy jest przejrzysty, kolejne jego wersje są kompatybilne z poprzednimi oraz innymi programami biurowymi. Każda nowa wersja produktu Office znanej na cały świat firmy, to poważne wyzwanie dla użytkownika wymagające dużego nakładu czasu i pracy, aby opanować kolejną jeszcze nowszą wersję. Dlaczego to tolerujemy? Wiadomo, że firma ta wprowadza nowe oprogramowanie, nie po to, by ulepszyć stare, ale po to, aby zmusić nas do zakupu jeszcze droższego systemu, bo nowe urządzenia współpracują tylko z tym nowym. I tak co krok trafiamy na szykany, które sami sobie wzajemnie stwarzamy. Zestresowany producent samochodu nie mogący zapanować nad nowym oprogramowaniem swojego komputera, w rewanżu montuje żarówki zwłaszcza w przednich reflektorach tak, że aby je wymienić, trzeba w skrajnych przypadkach zdjąć przednie koło, nadkole i dopiero wtedy spokojnie można zastąpić starą żarówkę nową. Wystarczą zaledwie dwie godziny w autoryzowanym warsztacie i już możemy ruszać w drogę. Kiedyś w moim pierwszym „maluchu” wymieniałem żarówkę sam i to w dwie minuty, ale producent nowej generacji nie chce mnie narażać na pobrudzenie sobie rąk. Woli więc tak zagęścić przestrzeń pod maską, abym nawet nie próbował tego uczynić. Nic dziwnego, że wytwórca sprzętu elektronicznego i oprogramowania nie może takiej prowokacji zostawić bez odpowiedzi. Tak następuje eskalacja wikłająca nas w bezsensowne wymyślanie, tylko po to, aby coś zostało wymyślone, ale na pewno nie po to, aby nam cokolwiek ułatwić. Moda ta szerzy się w tempie zastraszającym. Ostatnio przeszło na metodyków, którzy reformują zreformowaną maturę. Nie wiem jak w innych przedmiotach, ale w językach obcych na pewno jest to sztuka dla sztuki i jak w poprzednich wypadkach dla pieniędzy, bo przecież w związku z nową maturą trzeba zaktualizować podręczniki. Przypuszczam, że może to być odwet metodyków za działania przemysłu elektronicznego i samochodowego, a boję się, że zjawisko to będzie się rozprzestrzeniało jak zielone ludziki na Ukrainie.


Andrzej Buk, germanista, pedagog

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. lalala #1699863 | 217.99.*.* 27 mar 2015 17:57

    Andrzej Buk ist the best

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  2. Piotr #1605581 | 79.190.*.* 12 gru 2014 11:49

    Andrzej - specjalista motoryzacji?

    odpowiedz na ten komentarz

  3. swoj #1605297 | 89.228.*.* 12 gru 2014 06:59

    Ja zaś z żarówką szosową musze też szukać Autonaprawy. I co ciekawie, raz pewien doberał sie gość do żarówki prawie 35min, na nieszcżęście miał za grube dłonie. Alt o nic pocieszyli mnie. Tu wymienili mnie listę nowych samochodów, by wymienić żarówkę halogenową, trzeba podnieść somochód i zdemontować koło. Ot mądośc producentów.

    odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5