Kierowcy samochodów z silnikiem diesla poszli po olej do głowy i zaczęli lać do baków... olej rzepakowy. Litr napędowego kosztuje 3,95 zł, rzepakowego 2,6 zł. Tyle że jazda na rzepakowym kupionym w sklepie jest nielegalna.
Jeżdżę na oleju rzepakowym od dwóch miesięcy. Z oszczędności - mówi nam mieszkaniec Olsztyna, właściciel Peugeota 206 z 1990 roku. Z wiadomych powodów nie chce ujawnić nazwiska ani twarzy.
Zapach placków
Nasz rozmówca jeździ głównie po mieście. Miesięcznie pokonuje dystans około 700 km. - Jazda na oleju jadalnym kosztuje mnie 128 zł, gdybym do baku lał olej napędowy, wydałbym aż 220 zł - mówi.
>>> Porozmawiaj na forum: Tankowanie olejem rzepakowym ???
Kierowca był na początku ostrożny i olej rzepakowy mieszał z napędowym. - Do 10 litrów diesla dolałem 20 litrów rzepakowego. Zaryzykowałem, ale samochód jeździł tak samo, gdy był napędzany tylko olejem napędowym. Potem zacząłem lać sam rzepakowy.
Biodiesel za drogi
Na stacjach benzynowych coraz więcej kierowców pyta o biodiesel, w którym jest 18 proc. oleju rzepakowego. Mało które stacje mają go jednak w ofercie. W Olsztynie biodiesel można kupić tylko na jednej stacji - Konpal przy ul. Poprzecznej. Kosztuje 3,90 zł (diesel "normalny" 3,95 zł). Zgodnie z dyrektywą Unii Europejskiej, wszystkie kraje członkowskie muszą zadeklarować, że z roku na rok będą zwiększać produkcję i sprzedaż biodiesla. Jak dotąd w Polsce nie udało się zrealizować planu. Nadal sprzedaje się go w znikomych ilościach.Jedyny minus tego to trudniejsze uruchomienie silnika. - Muszę dłużej grzać świece. Ale poza tym nie odczułem żadnej różnicy. Za to, gdy ruszam, z mojej rury wydechowej wydobywa się zapach placków ziemniaczanych - śmieje się rozmówca lejąc do baku kupioną właśnie w "Biedronce" za 8 zł trzylitrową butlę rzepakowego, po czym odpala auto i odjeżdża.
Jadalny napęd
Na oleju rzepakowym od roku jeździ także pan Dariusz ze Szczytna. Kupuje go w supermarketach i miesza pół na pół z olejem napędowym. - Mój VW Golf z silnikiem 1,6 Turbo Diesel doskonale znosi ten "jadalny" napęd - mówi. - Dużo jeżdżę po Polsce i często wyjeżdżam do Niemiec, więc miesięcznie dzięki rzepakowemu paliwu oszczędzam ok. 300 zł. Jedyną wadą jest to, że częściej muszę zmieniać filtr oleju. Kosztuje on jednak ok. 25 zł, więc i tak dużo zostaje mi w kieszeni.
Czy jadąc za autem można poznać, że ma ono w baku olej rzepakowy?
- Czasami jak za dużo doleję rzepakowego, to pachnie jak z grilla - uśmiecha się nasz rozmówca. I dodaje: - Bywam we Włoszech i wiem, że tam furorę robi przepalony olej z restauracyjnych frytkownic. Kierowcy tirów skupują go za grosze i jeżdżą na nim po całej Europie a oszczędności liczą w tysiącach euro.
Same plusy
Olej rzepakowy jako paliwo do diesli jest wykorzystywany od dziesiątków lat, w USA, czy Niemczech. Ale takie paliwo nie jest obojętne dla nowoczesnych silników wysokoprężnych. Może uszkodzić delikatne mechanizmy aparatów wtryskowych. - Ale to w zasadzie jedyne zagrożenie - wyjaśnia Andrzej Szychowski, szef serwisu w jednej z olsztyńskich firm. - Natomiast w starszych silnikach olej rzepakowy nie może zrobić nic złego.
Tani, bo bez akcyzy
Jazda na oleju rzepakowym kupionym w sklepie jest jednak nielegalna. Olej w baku to bowiem paliwo. A wszystkie wyroby, które służą do napędu silników, są obłożone podatkiem akcyzowym. Akcyza na olej roślinny używany jako paliwo wynosi 1882 zł za 1000 litrów. A na olej napędowy niespełna 1100 zł.
Aby legalnie jeździć na oleju rzepakowym, należy zapłacić akcyzę w Urzędzie Celnym. Kierowcy tego oczywiście nie robią. Olej kupują w sklepach lub hurtowniach płacąc ok. 2,5-2,6 zł za litr.
- Na każdym litrze oleju rzepakowego wykorzystanego do napędu, budżet państwa traci około dwóch złotych - wylicza Anna Hatała-Wanat z Izby Celnej w Olsztynie.
Jeśli kierowca wpadnie na jeździe na "rzepaku", zapłaci mandat i będzie musiał zapłacić podatek akcyzowy. W Polsce zawartość zbiorników w samochodach mogą kontrolować celnicy, policja i Inspekcja Transportu Drogowego. Tyle że do tej pory nikogo nie złapali na jeździe na rzepakowym.
Kinga Kamińska, Robert Izdebski, Cezary Stankiewicz
redakcja@gazetaolsztynska.pl
|||
Zapach placków
Nasz rozmówca jeździ głównie po mieście. Miesięcznie pokonuje dystans około 700 km. - Jazda na oleju jadalnym kosztuje mnie 128 zł, gdybym do baku lał olej napędowy, wydałbym aż 220 zł - mówi.
>>> Porozmawiaj na forum: Tankowanie olejem rzepakowym ???
Kierowca był na początku ostrożny i olej rzepakowy mieszał z napędowym. - Do 10 litrów diesla dolałem 20 litrów rzepakowego. Zaryzykowałem, ale samochód jeździł tak samo, gdy był napędzany tylko olejem napędowym. Potem zacząłem lać sam rzepakowy.
Biodiesel za drogi
Na stacjach benzynowych coraz więcej kierowców pyta o biodiesel, w którym jest 18 proc. oleju rzepakowego. Mało które stacje mają go jednak w ofercie. W Olsztynie biodiesel można kupić tylko na jednej stacji - Konpal przy ul. Poprzecznej. Kosztuje 3,90 zł (diesel "normalny" 3,95 zł). Zgodnie z dyrektywą Unii Europejskiej, wszystkie kraje członkowskie muszą zadeklarować, że z roku na rok będą zwiększać produkcję i sprzedaż biodiesla. Jak dotąd w Polsce nie udało się zrealizować planu. Nadal sprzedaje się go w znikomych ilościach.Jedyny minus tego to trudniejsze uruchomienie silnika. - Muszę dłużej grzać świece. Ale poza tym nie odczułem żadnej różnicy. Za to, gdy ruszam, z mojej rury wydechowej wydobywa się zapach placków ziemniaczanych - śmieje się rozmówca lejąc do baku kupioną właśnie w "Biedronce" za 8 zł trzylitrową butlę rzepakowego, po czym odpala auto i odjeżdża.
Jadalny napęd
Na oleju rzepakowym od roku jeździ także pan Dariusz ze Szczytna. Kupuje go w supermarketach i miesza pół na pół z olejem napędowym. - Mój VW Golf z silnikiem 1,6 Turbo Diesel doskonale znosi ten "jadalny" napęd - mówi. - Dużo jeżdżę po Polsce i często wyjeżdżam do Niemiec, więc miesięcznie dzięki rzepakowemu paliwu oszczędzam ok. 300 zł. Jedyną wadą jest to, że częściej muszę zmieniać filtr oleju. Kosztuje on jednak ok. 25 zł, więc i tak dużo zostaje mi w kieszeni.
Czy jadąc za autem można poznać, że ma ono w baku olej rzepakowy?
- Czasami jak za dużo doleję rzepakowego, to pachnie jak z grilla - uśmiecha się nasz rozmówca. I dodaje: - Bywam we Włoszech i wiem, że tam furorę robi przepalony olej z restauracyjnych frytkownic. Kierowcy tirów skupują go za grosze i jeżdżą na nim po całej Europie a oszczędności liczą w tysiącach euro.
Same plusy
Olej rzepakowy jako paliwo do diesli jest wykorzystywany od dziesiątków lat, w USA, czy Niemczech. Ale takie paliwo nie jest obojętne dla nowoczesnych silników wysokoprężnych. Może uszkodzić delikatne mechanizmy aparatów wtryskowych. - Ale to w zasadzie jedyne zagrożenie - wyjaśnia Andrzej Szychowski, szef serwisu w jednej z olsztyńskich firm. - Natomiast w starszych silnikach olej rzepakowy nie może zrobić nic złego.
Tani, bo bez akcyzy
Jazda na oleju rzepakowym kupionym w sklepie jest jednak nielegalna. Olej w baku to bowiem paliwo. A wszystkie wyroby, które służą do napędu silników, są obłożone podatkiem akcyzowym. Akcyza na olej roślinny używany jako paliwo wynosi 1882 zł za 1000 litrów. A na olej napędowy niespełna 1100 zł.
Aby legalnie jeździć na oleju rzepakowym, należy zapłacić akcyzę w Urzędzie Celnym. Kierowcy tego oczywiście nie robią. Olej kupują w sklepach lub hurtowniach płacąc ok. 2,5-2,6 zł za litr.
- Na każdym litrze oleju rzepakowego wykorzystanego do napędu, budżet państwa traci około dwóch złotych - wylicza Anna Hatała-Wanat z Izby Celnej w Olsztynie.
Jeśli kierowca wpadnie na jeździe na "rzepaku", zapłaci mandat i będzie musiał zapłacić podatek akcyzowy. W Polsce zawartość zbiorników w samochodach mogą kontrolować celnicy, policja i Inspekcja Transportu Drogowego. Tyle że do tej pory nikogo nie złapali na jeździe na rzepakowym.
Kinga Kamińska, Robert Izdebski, Cezary Stankiewicz
redakcja@gazetaolsztynska.pl
|||