Nawet z wody po kopytkach zdołam coś wyczarować

2017-08-11 12:00:00(ost. akt: 2017-08-09 12:56:59)
Gdy 20 lat temu pani Marzena Piekarska dotarła do swojego nowego domu w Rogitach pod Braniewem nie była zachwycona. Wszystko kojarzyło jej się tu z Serbinowem z „Nocy i Dni”. Dziś ten znajdujący się na końcu świata dom jest oazą zdrowej żywności.
— Niełatwo do Pani trafić. Najpierw trzeba przejechać przez wieś, później koło lasu minąć zielony domek i krzyż. Tam skręcić na piaszczystą drogą, przy stodole w lewo i za kilometr jadąc leśną drogą docieramy na miejsce. Co pani pomyślała, gdy trafiła tu po raz pierwszy?
— Mąż pochodzi z Działdowa, ja z Gryźlin. Przyjechaliśmy do Rogit ok. 20 lat temu, bo mąż dostał pracę. Gdy pierwszy raz tu przyjechałam nie byłam zachwycona. Żałowałam, że przeczytałam „Noce i Dnie”, bo wszystko kojarzyło mi się z Serbinowem. Wiele rzeczy było rozwalonych i wymagało naprawy. Z czasem poznałam sąsiadów. Wszyscy okazali się bardzo serdeczni. Bezinteresownie nam pomogli. Z wiekiem nabraliśmy doświadczenia życiowego. Choć początkowo nie było łatwo, spotkało nas tu wiele dobrego. Wszystko się ułożyło, bo bardzo się wspieramy.

— Choć mieszkacie na „końcu świata” jest pani laureatką prestiżowych konkursów kulinarnych.
— Pierwszy raz wzięłam udział w konkursie w 2014 roku. Zadzwoniła do mnie znajoma mojej mamy pani Danuta Broch. To ona zaproponowała mi udział w konkursie „Smaki Warmii, Mazur oraz Powiśla na stołach Europy”. Widząc moje niezdecydowanie, powiedziała, że mam wystartować i koniec. Spróbowałam i dziś chcę jej za to podziękować. To dzięki niej jestem tu, gdzie jestem. To ona dodała mi odwagi. Dzięki niej zaistniałam, poznałam wspaniałych ludzi, nabrałam doświadczenia i się rozwinęłam. Ponieważ w moim domu zawsze królowały pierogi, podczas pierwszego konkursu postawiłam właśnie na nie. Wybrałam jednak nie te tradycyjne, a takie które wymyśliłam sama. To pierogi z maślakami i sosem chrzanowym na bazie grzybów. Wszystkie składniki są naturalne. Pomysł skonsultowałam z mężem Krzysztofem i synem Mateuszem. To oni są moimi pierwszym recenzentami i najlepszymi doradcami. Zawsze! W 2015 roku chciałam przygotować na konkurs kotelciki ziemniaczane, ale mąż powiedział, że absolutnie nie. Drugim pomysłem były pierogi z płucek wieprzowych, jednak nie były tak smaczne jakbyśmy tego chcieli. Stwierdziliśmy, że czegoś im brakuje. Dopiero, gdy mężowi udało się zdobyć płucka dzika, wszyscy byli zachwyceni. Nawet syn przyznał, że są pyszne, choć gdyby wiedział co to, nie zjadłby ich. Przepis dopełnił aromatyczny barszcz z suszonych grzybów.

— Konkursy kulinarne wywróciły życie do góry nogami i były inspiracją do dalszego rozwoju.
— Spotykam na swojej drodze wielu ludzi z pasją, którzy mnie inspirują do nowych wyzwań. Zawsze, gdy jadę na konkurs jestem oczarowana. Okazuje się, że pasjonatów takich jak ja jest więcej. Zawsze witamy się serdecznie, wymieniamy doświadczeniem. Jesteśmy małą rodziną. Oczywiście podczas samego konkursu jest między nami rywalizacja, ale mimo to bardzo się wspieramy. Dzięki temu chcę iść dalej. Teraz myślę o tym, aby mieć kozy i robić ser. W tym roku wystartuję też w Targach Rolnika w Olsztynie. Będę tam wystawiać swoje produkty m.in. pasztet, pierogi, zapasteryzowany barszcz, soki, dżemy, chleb.

— Konkursy mają to do siebie, że nie zawsze się wygrywa. Raz jest się na wozie, innym razem pod.
— W 2015 roku przygotowałam gołąbki ziemniaczane. Niestety nie dopracowałam przepisu. W domu wyszły smaczne, a na konkursie już nie. Jednak ta porażka nie zniechęciła mnie. Z konkursów zawsze wychodzę wygrana. Nawet, gdy przegrywam, zdobywam cenne doświadczenie, które zaowocuje w przyszłości. Dodatkowo poznaje wspaniałych ludzi, którzy rozumieją i podzielają moją pasję.

— A skąd taka pasja u Pani?
— Moja mama Jadwiga gotowała i uczyła mnie tego od najmłodszych lat. Staram się wcielać w życie jej przepisy. Gotuję m.in. zalewajkę czy mięso duszone we własnym sosie według jej receptury. Zbierania grzybów nauczył mnie tata Józef. Ta pasja została mi do dziś. Na grzyby jeżdżę do lasu pod Olsztynem, tam gdzie zbierałam je z tatą. Ostatnio przywiozłam stamtąd cały bagażnik grzybów. Gdy byłam młodsza nie zawsze chciało mi się wstawać do lasu. Dziś jednak bardzo to doceniam. Ponadto gotuję w domu i robię zapasy. Mąż się śmieje, że u mnie woda nawet woda po kopytkach się nie zmarnuję, że zdołam z niej coś wyczarować. Lubię wymyślać nowe przepisy. Ostatnio zrobiłam konfitury z dzikiej czereśni, czarnego bzu oraz mirabelki z czarną jagodą. Przepis na ostatnią z konfitur można znaleźć w książce „Skarby zaklęte w szkle Europy”. W Działdowie skąd pochodzi rodzina męża jest trochę inna kultura kulinarna. Uwielbiam bigos mojej teściowej Krystyny, który jest najlepszy na świecie. Od niej nauczyłam się gotować czerninę, którą lubi mój mąż. Z kolei teść Jan zawsze prowadził działkę, gdzie specjalnie dla nas uprawiał wspaniałe warzywa.

Patrząc na pani potrawy można stwierdzić, że inspiracją może być wszystko co nas otacza.
— W 2016 roku uczestniczyłam w konkursie „Skarby zaklęte w szkle”, na który przygotowałam „Pasztet babci Danusi”. Otrzymałam ten przepis od sąsiadki — pani Danusi, która mieszkała w zielonym domu przy drodze. Z kolei ona dostała go od znajomej z Litwy. Za każdym razem, gdy go robię dodaje coś nowego, aby wyszedł troszkę inaczej i smaczniej. W tym roku na konkurs "Smaki Warmii, Mazur oraz Powiśla na stołach Europy” planuję zrobić tradycyjną zupę warmińską prośniawkę. Koleżanka spod Olsztyna nazbiera mi gąsek. Jadłam tę zupę ponad 20 lat temu na Kurpiach, ale jej smak pamiętam do dziś. Zamiast ziemniaków przygotuję jednak kluseczki. Zależy mi, aby moje potrawy były naturalne, bez sztucznych przypraw. Nie znoszę chemii. Zapach odgrywa ważną rolę. Szukam produktów, które go podkręcają np. wywar z grzybów pasteryzuję, a później gotuję na nim, by było bardziej aromatycznie. Sosy robię metodą odparowania, a nie mączne. Staram się suszyć warzywa i owoce. Teraz spadają gruszki, niedługo mirabelki, z których zrobię soki i konfiturę. Z kolei jesienią zrobię rozgrzewający mus z jabłek i cynamonu albo jabłek z pigwą lub jarzębiną.

Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste.  Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się  informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie.   Pomogę: Igor Hrywna

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. również gotuję #2308180 | 81.15.*.* 16 sie 2017 08:44

    Jak się lubi dobrze zjeść, to trzeba gotować :) Nie ma innej drogi. Najbardziej lubię "podrasowywać" stare przepisy kuchni polskiej. Nawet zamiana jednego składnika może zmienić bardzo dużo. Pozdrawiam inne pasjonatki kulinariów.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  2. też gotuję... #2306421 | 83.21.*.* 12 sie 2017 12:20

    Gratuluję! Takich ludzi trzeba wspierać i pokazywać! Dawniej nasze mamy, babcie uczyły nas gotowania, przekazywały swoje tajemnice. Bo ludziom się chciało pracować, nie tylko jeść smacznie! Dzisiaj najprościej kupić filet z kurczaka lub pierogi... (o zgrozo!!!!!) z.... biedronki...

    odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5