Kto pomoże dzikim zwierzętom w mieście?

2023-03-01 08:10:05(ost. akt: 2023-03-01 14:42:09)

Autor zdjęcia: Renata Szczepanik

Giżycki ratusz chciał rozwiązać problem zabłąkanych dzikich zwierząt w mieście. Ogłosił konkurs ofert, ale wykonawcy nie wybrał. Okazało się, że łosie, sarny, jelonki i inne uwięzione w miejskim gąszczu - głównie na terenie ogródków działkowych - dzikie zwierzęta to kłopot i zmartwienie starosty, nie burmistrza.
Urząd miasta ogłosił w styczniu konkurs ofert na realizację zadań dotyczących świadczenia całodobowych dyżurów oraz reagowania bez zbędnej zwłoki na zgłoszenia dotyczące interwencji w celu zabezpieczenia dzikich zwierząt na terenach publicznych w zurbanizowanych częściach miasta Giżycka. Umowa z wykonawcą miała obowiązywać do 31 grudnia 2023 roku.

- Wykonawca miałby zajmować się schwytaniem, oceną stanu zdrowia, udzieleniem pierwszej pomocy, transportem rannych lub zagrożonych zwierząt dzikich do ośrodka docelowego (miejsca wsiedlenia, ośrodka rehabilitacji zwierząt, ośrodka hodowli zwierząt lub zagrody adaptacyjnej). W razie konieczności zobowiązany byłby do podania zwierzęciu środków medycznych w celu obezwładnienia oraz zapewnienia możliwości leczenia ambulatoryjnego i rehabilitację, a nawet poddania zwierzęcia eutanazji na zasadach określonych w ustawie o ochronie zwierząt – informował w ogłoszeniu ratusz.

Fot. Renata Szczepanik

Na kogoś takiego od wielu lat czekają giżycczanie oraz służby jak straż miejska, leśna i ochrony przyrody, a także różne organizacje, które spieszą na pomoc zabłąkanym i uwięzionym w miejskim gąszczu dzikim zwierzętom, którym często trudno jest się samodzielnie wydostać z miejskiej pułapki. O wielu takich przypadkach pisaliśmy na naszych łamach, w wielu nasza redakcja osobiście uczestniczyła. Kiedy wreszcie miejscy urzędnicy zainteresowali się problemem, okazuje się, że to nie samorząd miejski ma rozwiązać ten kłopot.

- Przepisy w tej materii nie są jednoznaczne, dlatego zwróciliśmy się do Ministerstwa Klimatu i Środowiska/Głównego Konserwatora przyrody z prośbą o zajęcie stanowiska w przedmiotowej sprawie, w celu jak najszybszego wypracowania właściwych rozwiązań w kwestii tak poważnego problemu jakim są coraz częściej pojawiające się dzikie zwierzęta na terenach publicznie dostępnych, często stwarzające zagrożenie dla ludzi i mienia, będące również przyczyną wypadków drogowych na terenie miasta – informuje Ewa Unrug-Wiszowaty, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska giżyckiego ratusza.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska stoi na stanowisku, że problem powinien rozwiązać starosta, a nie burmistrz zgodnie z art. 45 ust. 3 ustawy z dnia 13 października 1995r. – Prawo łowieckie.

Fot. Renata Szczepanik


- W sytuacji występowania szczególnego zagrożenia w prawidłowym funkcjonowaniu obiektów użyteczności publicznej spowodowanego przez zwierzynę, realizowany jest odłów, odłów wraz z uśmierceniem lub odstrzał zwierzyny, a decyzje administracyjne w tym zakresie wydawane są przez właściwych terytorialnie starostów, bez znaczenia czy odstrzał lub odłów odbywa się na terenie czy też poza terenem obwodu łowieckiego – wyjaśnia naczelnik Ewa Unrug-Wiszowaty. - Zwróciliśmy się zatem z prośbą do Starosty Giżyckiego o możliwie szybkie opracowanie i wdrożenie procedur postępowania w zakresie występowania dzikiej zwierzyny pojawiającej się na terenach zaludnionych. Poprosiliśmy o ustalenie ścieżki reagowania w przedmiotowej kwestii oraz przesłanie przygotowanych procedur postępowania w ww.  sytuacjach. W razie potrzeby zaproponowaliśmy pomoc w tym zakresie - dodaje Ewa Unrug-Wiszowaty.

Od wielu lat powiat sygnalizuje problem z dzikimi zwierzętami na terenach zamieszkałych, ale prawo niestety, nie jest doskonałe, a obowiązki różnych instytucji są rozproszone. Starosta nie chce wypowiadać o obowiązkach innych samorządów, ale swój obowiązek wynikający z prawa łowieckiego zna.

- Nie mam podstawy prawnej ani cały samorząd powiatowy do opracowania takich procedur. Możemy tylko i wyłącznie zrobić to wspólnie. Zbierając wszystkie zadania samorządu gminnego, powiatowego, najczęściej starosty, Polskiego Związku Łowieckiego, policji i innych służb zainteresowanych ta problematyką. Tylko w ten sposób można ustalić wspólne działania, bo musi być zgoda wszystkich zainteresowanych - wyjaśnia Mirosław Dariusz Drzażdżewski, starosta giżycki. - Ze swojej strony informuję wszystkich, że z prawa łowieckiego wypływa jeden obowiązek dla starosty polegający na wydaniu decyzji o odłowie, odłowie wraz z uśmierceniem lub odstrzale redukcyjnym zwierzyny tylko i wyłącznie w przypadku szczególnego zagrożenia w prawidłowym funkcjonowaniu obiektów produkcyjnych i użyteczności publicznej. Taką decyzję starosta ma prawo podjąć w porozumieniu z Polskich Związkiem Łowieckim. Na tym się kończą obowiązki starosty. Oczywiście niektóre sytuacje związane z dzikimi zwierzętami mogą mieć charakter związany z zarządzaniem kryzysowym. To też chcemy przedyskutować z gminami, które na podstawie ustawy o samorządzie gminnym odpowiadają za utrzymanie porządku publicznego i bezpieczeństwo obywateli. Ze swojej strony deklaruję pełną pomoc i udział w ustalaniu wspólnych sposobów postępowania z dziką zwierzyną na obszarach poza jej naturalnym siedliskiem. Niebawem przedstawimy gminom i służbom zbiór wszystkich przepisów i propozycje postępowania z dzikimi zwierzętami. Mam nadzieję również, że wszystkie gminy naszego powiatu i służby przyłączą się do tego opracowania, ponieważ problem obecności dzikich zwierząt szczególnie w obszarach zabudowanych wzrasta. Wspólna praca nad opracowaniem takiego uregulowania ograniczy odsuwanie od siebie problemu.

Tak więc nadal czekamy na rozstrzygnięcie zagadki, kto pomoże dzikim zwierzętom w mieście i kto odbierze w weekend telefon i zgłoszenie o dzikiej zwierzynie w tarapatach?
Renata Szczepanik




2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5