Koniec protestu aktywistów w Puszczy Boreckiej

2022-08-24 14:15:49(ost. akt: 2022-08-24 14:23:38)

Autor zdjęcia: mat. organizatora

Trwająca od poniedziałku, 22 sierpnia akcja protestacyjna w Puszczy Boreckiej, zakończyła się we wtorek po południu. Aktywiści opuścili las, ale apelują o natychmiastowe zatrzymanie wyrębów w najcenniejszych przyrodniczo lasach.
Zdaniem osób protestujących, choć zaprzecza temu Nadleśnictwo Borki, ponad stuletnie drzewostany, o których pierwotnym charakterze świadczą reliktowe gatunki, niszczone są najcięższym sprzętem - harwesterami i forwarderami. Według nich takie miejsca, jak Puszcza Borecka, które powinny zostać objęte najwyższą ochroną w formie parków narodowych, są bezpowrotnie niszczone. Aktywiści żądają natychmiastowego zatrzymania wyrębów w najcenniejszych przyrodniczo lasach.

Fot. mat. organizatora

- W Nadleśnictwie Borki nie jest prowadzona żadna rabunkowa gospodarka – zapewnia Adam Morko, nadleśniczy Nadleśnictwa Borki. - Prowadzimy zaplanowane prace gospodarskie.

W poniedziałek o świcie aktywiści zablokowali ciężki sprzęt prywatnej firmy nie dopuszczając pracowników lasu do pracy.
- Harwestera i forwardera - najcięższy sprzęt służący do wyrębu lasów, zablokowaliśmy, żeby powstrzymać dalszą dewastację Puszczy Boreckiej - jednego z ostatnich lasów o charakterze naturalnym – informują protestujący. - Choć to niezwykle cenny przyrodniczo las, w którym żyją bardzo rzadkie, zagrożone wyginięciem gatunki zwierząt, roślin i grzybów, traktowany jest jak zwykła uprawa. Właściciel zablokowanego harwestera i forwardera w ciągu dnia długo kręcił się po blokadzie i rozmawiał z nami o uwolnieniu ich.

Fot. mat. organizatora

Tego samego dnia wieczorem gruba zamaskowanych mężczyzn zaatakowała obóz osób protestujących w Puszczy Boreckiej.
- Ponad dwudziestu zamaskowanych bandytów zaatakowało naszą blokadę. Przyjechali wieczorem samochodami ze zdjętymi tablicami rejestracyjnymi. Ścięli liny przymocowane do maszyn leśnych, na których zawieszone były namioty na drzewach. W jednym był człowiek. Świadomie ryzykując jego życiem, pomimo naszych ostrzeżeń, odcięli go. Udało się przekonać ich, żeby oddali koniec liny, na której zawieszony był namiot i aktywista nie spadł z wysokości kilku metrów. Napastnicy mieli klucze do maszyn. Zabrali maszyny i odjechali.

O incydencie zostali powiadomieni giżyccy policjanci. Jednak do komendy policji nie wpłynęło oficjalne zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Policja nie prowadzi w związku z protestami żadnych czynności. We wtorek po południu osoby protestujące w Puszczy Boreckiej opuściły lasy Nadleśnictwa Borki.
- Do dziś nikt z protestujących się ze mną nie skontaktował - mówi nadleśniczy Adam Morko. - W środę rano leśniczy poinformował mnie, że aktywistów już nie ma, pozostał tylko teren do uprzątnięcia. Osoby, które protestowały pochodzą z Warszawy i okolic oraz Skierniewic. To nie byli nasi mieszkańcy.
Renata Szczepanik


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5